Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas HCM...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro kwi 09, 2025 12:32 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Zeeni pisze:Współczuję, jednak Twój kot dożył naprawdę pięknego wieku i robiliście co mogliście. Strata przyjaciela zawsze jest bolesna, jednak tutaj trzeba już się zastanowić czy utrzymywanie go przy życiu to nie egoizm :( Oczywiscie leczymy kota, nie wyniki, dlatego jeśli będzie wyraźna poprawa to po prostu zafundujcie mu ten komfort życia na ile się da na ostatnie chwile <3 Ściskam Was mocno, pamiętaj, że byłaś dla niego cudownym przyjacielem przez ten dłuuuugi czas :) Oby mu się poprawiło i jeszcze z Wami trochę pobył :1luvu:

<3

Manuelowa

 
Posty: 191
Od: Pt gru 20, 2024 14:11

Post » Śro kwi 09, 2025 19:17 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Tak, środek na pobudzenie apetytu nie ma sensu w takim stanie. Niech śpi, jeśli ma ochotę. Nie zmuszaj go do jedzenia.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69972
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 09, 2025 19:30 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Od chwili omdlenia? Manuel śpi pod łóżkiem. Wsuwam mu tam jedzenie od czasu do czasu i coś tam zjada, z palca zjadł trochę surowego indyka też. Jak wyszłam z mieszkania na chwilę to wyszedł na chwilę, skorzystał z kuwety, też coś polizał z miski, popił i chciał na kolanka do partnera, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Partner mówił że to wyglądało jakby się teraz bał.

Czekam aż wyjdzie bo muszę podać mu leki…

Może nocą trochę odżyje, jak poczuje się bezpiecznie.

Manuelowa

 
Posty: 191
Od: Pt gru 20, 2024 14:11

Post » Śro kwi 09, 2025 19:33 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

No, to jeszcze nie jest tak źle, skoro trochę je! Po opisie omdlenia myślałam, że jest gorzej :strach:
Kciuki! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69972
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 09, 2025 20:13 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

Ale to było straszne, myśleliśmy że to już koniec, bezwładny, ciężko oddychający kot. Mój partner mówi, że teraz się boi że w każdej chwili może to się stać i już się nie odbije:/

Manuel wyszedł spod łóżka, siku zrobił ładnie, napił się i troszkę polizał karmę. Podałam mu leki i teraz leży z partnerem w łóżku. Zachowuje się normalnie, nawet zjadł kremik cosmy.

Może tak bardzo odreagował stres po vecie?

Oby się tylko dobrze czuł, nieważne jak długo, oby dobrze się czuł…

EDIT. Wypił sam z siebie 12 ml nutriboundu :1luvu: takie małe radości :roll:

Manuelowa

 
Posty: 191
Od: Pt gru 20, 2024 14:11

Post » Śro kwi 09, 2025 20:25 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas ane

To bardzo ważne radosci! Oby było ich jak najwięcej :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69972
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt kwi 11, 2025 19:55 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas HCM

Postanowiliśmy go wozić do vet jak stwierdzimy, że coś się pogarsza. Nasza Vetka nefrolog każe robić to co zleciła vet kardiolog. Odpisuje nam tak jakby nie miała koncepcji co w naszej sytuacji robić, czy dawać kroplówki, czy nie, że w sumie nie można go za bardzo odwodnić, takie ogólniki :roll:

Postanowiliśmy dawać mu 50 ml co dwa dni i wszystkie leki jakie zleciła jedna i druga vet. Liczymy oddechy i jest stabilnie 6-7 na 15 s jak , i tak ma od ostatniego odciągania płynu.

Martwi mnie tylko, że od jakichś 2 tyg Manuel dziwnie mruczy, jakby głośniej, ze świstem i w trakcie takiego mruczenia od czasu do czasu coś jakby odksztusza. Jak nie mruczy to wszystko jest ok :| Nagrałam to żeby pokazać vetce.

Manuelowa

 
Posty: 191
Od: Pt gru 20, 2024 14:11

Post » Pt kwi 11, 2025 23:35 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas HCM

Może trochę mu duszno, ale oddechy OK, więc myslę, że dobrze robicie. Kciuki! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69972
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie kwi 13, 2025 11:38 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas HCM

Będę opisywała tutaj co się dzieje dla potomnych. Strasznie wkurzały mnie urwane wątki, gdzie czytałam o problemach jak u Manuela i nie mogłam doczytać co to w końcu było.

Otóż, wczoraj Manuel zaczął mieć poważne duszności, ale tylko w trakcie mruczenia. Jak tylko zaczynaliśmy go miziać, zaczynał mruczeć i się zaczynało. Świsty, gurglanie, odchrzakiwanie czegoś i oddychanie z trudnością przez pyszczek. W te pędy pojechaliśmy z nim do lecznicy i został odbarczony pod narkozą. Odciągnęli mu 130 i 30 ml z dwóch stron klatki piersiowej, dużo. Wybudzał się bardzo długo. Zebraliśmy go do domu myśląc, że na jakiś czas poczuje się lepiej.

Nic bardziej mylnego, już po powrocie zauważyliśmy że jego mruczenie nie wróciło do normy, ale myśleliśmy że zostało jakieś podrażnienie. Natomiast dzisiaj rano, zauważyłam że przez całą noc nic nie zjadł, a ostatnio z jedzeniem było lepiej. Rano też nie mógł jeść ani pić , widać że chciał ale nie mógł przełknąć. Przyszedł do partnera na łóżko i po krótkim mizianiu był znowu dramat. Zaczął mruczeć, a po chwili znowu było to samo, a wręcz gorzej niż wczoraj. Walczył o każdy oddech, tym razem nagrałam to i znowu pojechaliśmy do kliniki. Vet stwierdził, że ma „odruch krtaniowy „ czy coś w ten deseń. Że jak miał płyn w jamie płucnej to tak zrobił się przesięk i podrażnienie i prawdopodobnie jest opuchlizna i go boli.

Dostał steryd w iniekcji i comfortan ze względu na jego serce i nerki. Teraz schował się pod łóżko i nas nienawidzi…

Manuelowa

 
Posty: 191
Od: Pt gru 20, 2024 14:11

Post » Nie kwi 13, 2025 11:40 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas HCM

ciężko się to czyta...

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16646
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie kwi 13, 2025 11:50 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas HCM

Boję się takiego mruczenia, kot w złym stanie często mruczy żeby sobie jakoś pomóc :(
To jest inny rodzaj mruczenia niż to, które wszyscy znamy. Trudno to jakoś sensownie wyjaśnić, ale tak właśnie jest.
Odciąganie płynu to zawsze jest ryzyko. Bo istnieje możliwość, że będzie napływał szybciej i gwałtowniej.
Płyn w klatce piersiowej jest poważnym zagrożeniem, że w pewnym momencie kot po prostu utopi się we własnych płynach i nie zdążysz zareagować. To straszna i bolesna śmierć.
Nie wiem co więcej napisać :(
Jeśli chcesz powstrzymać zielony (nie)ład, podpisz petycję https://stopgreendeal.org/pl/

Katarzynka01

 
Posty: 8865
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Nie kwi 13, 2025 12:20 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas HCM

Katarzynka01 pisze:Boję się takiego mruczenia, kot w złym stanie często mruczy żeby sobie jakoś pomóc :(
To jest inny rodzaj mruczenia niż to, które wszyscy znamy. Trudno to jakoś sensownie wyjaśnić, ale tak właśnie jest.
Odciąganie płynu to zawsze jest ryzyko. Bo istnieje możliwość, że będzie napływał szybciej i gwałtowniej.
Płyn w klatce piersiowej jest poważnym zagrożeniem, że w pewnym momencie kot po prostu utopi się we własnych płynach i nie zdążysz zareagować. To straszna i bolesna śmierć.
Nie wiem co więcej napisać :(


On sam z siebie nie mruczy, tylko jak go miziamy. Tylko to zwykłe mruczenie przekształca się w koszmar. Boimy się go dotykać.

Manuel leży cały czas pod łóżkiem. Wyszedł tylko się wysikać, popił troszkę wody i biegiem schował się pod łóżko. Wciąż nie chce jeść.

On do wczoraj całkowicie normalnie funkcjonował, jadł, pił, sikał, raz dziennie kupkal, miał te lepsze dni.

Nie wiemy co robić, obserwuję go cały czas. Jak mu się nie poprawi to nie wiem co będzie…

Manuelowa

 
Posty: 191
Od: Pt gru 20, 2024 14:11

Post » Nie kwi 13, 2025 12:26 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas HCM

Moim zdaniem nadszedł czas...
:cry:
To trudne, niestety wiem o tym. Ale musisz zastanowić się co będzie najlepsze dla Manuela, nie dla Ciebie :(
Jeśli chcesz powstrzymać zielony (nie)ład, podpisz petycję https://stopgreendeal.org/pl/

Katarzynka01

 
Posty: 8865
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Nie kwi 13, 2025 12:38 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas HCM

Jak do jutra mu się nie poprawi to prawdopodobnie podejmiemy tą decyzję. Mój partner już jest przekonany , ja chcę dać mu szansę. Manuel terminator zawsze się odbijał…

Manuelowa

 
Posty: 191
Od: Pt gru 20, 2024 14:11

Post » Nie kwi 13, 2025 12:56 Re: Pokonaliśmy nerki, tarczycę, trzustkę i wykończy nas HCM

Katarzynka01 pisze:Moim zdaniem nadszedł czas...
:cry:
To trudne, niestety wiem o tym. Ale musisz zastanowić się co będzie najlepsze dla Manuela, nie dla Ciebie :(


też tak uważam...śmierć przez uduszenie, same duszności, to koszmar. Mówię to z perspektywy osoby z POChP, z dusznościami, które przecież rozumiem (w przeciwieństwie do kota, który nie rozumie, co się dzieje), i jednocześnie osoby, której ukochany kot odszedł na rękach, jak bieglam z nim pod tlen, bo się utopil

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16646
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 106 gości