Odwiedziłam Pchełkę dziś i spędziłam z nią i Jej Panią prawie 1,5h

Poobserwowałam zachowanie sunieczki i wg mnie idzie ku dobremu

Przede wszystkim Pchełka (obecnie Muszka) bardzo ładnie,radośnie i machaniem ogonka reaguje na nową Pańcię. A to na początek najważniejsze i tego nie da się zainscenizować na pokaz

Sunia cieszy się do Pani,chyba bardziej niż do TŻ -ta delfinki

Zrobiłyśmy wspólnie spacerek wokół osiedla,Muszka szła wzorcowo, na sporym odcinku nawet bez smyczy(!) krok w krok za nową Pańcią. Bardzo się pilnuje, na chwilę tylko zboczyła na trawnik,by odczytać psie sms-y zapisane w trawie

Mogłaby być bardziej wyluzowana,pobiegać, ale może i na to przyjdzie czas. Mijałyśmy jeziorko z kaczkami,ale nie wzbudziło to jej zainteresowania. Jest bardzo grzeczna.Za to bardzo się cieszyła jak jej Pani wyszła ze sklepu,do którego po drodze wstąpiła.Witała ją naprawdę radośnie,a ogonek merdał wzorcowo. Sylvi mówiła,że wczoraj na spacerze sunia nawet podskakiwała w górę. To jest osiągnięcie przy zalęknionym,wycofanym psie. Czasem tylko jak smycz mocniej pociągnie i Muszka poczuje szarpnięcie,reaguje przeraźliwym piskiem,jak przy ataku
W mieszkaniu jest gorzej.Wprawdzie do windy Muszka wchodzi już sama i się nie boi

,ale od progu pędzi do swej budki-legowiska i najchętniej jej nie opuszcza

. Choć jak rozmawiałyśmy spokojnie pijąc kawę ,w pewnym momencie Muszka wysunęła się do połowy w stronę Pani i zaglądając w oczy wyraźnie domagała się głaskania. To już spory sukces. Ode mnie zjadła naturalne przysmaki z mięsa kaczki,ale była ostrożna.Niestety kojarzy mnie z wetem i kąpielą,więc nie zasłużyłam się pozytywnie.Mimo to witała mnie machaniem ogonka i lizała po rękach
Narazie Muszka nie chodzi po mieszkaniu,nie zwiedza.Niestety w poprzednim domu też tego nie robiła,przynajmniej ostatnio,i z tego co nam wiadomo.Miseczki stoją przy jej budce,a ona najbezpieczniej czuje się właśnie w środku. Na gości,którzy próbują ją głaskać w budce potrafi reagować ponoć nawet kłapnięciem pyska. Myślę (nie widziałam na własne oczy sytuacji,więc mogę się tylko domyślać),że mogą to robić np.zbyt nerwowo,wg psa zbyt nachalnie,albo od góry głowy,a nie pod pysiem. To niby drobne szczegóły,ale b.istotne dla psa o dużym poziomie lęku. Ponadto wkraczają w jej azyl,a ona nie mogąc bardziej się skryć,przyparta do muru (wciska się na maksa w budkę,aż ją przewraca) reaguje jak przy ataku na siebie. I broni się jak umie,co przy jej poziomie lęku tak właśnie wygląda.
Jeśli Muszka nie otworzy się bardziej w ciągu miesiąca,Pani mówi,że skontaktuje się z behawiorystą.
Narazie potrzeba czasu,cierpliwości,głaskania,przytulania. Ja bym ją brała troszkę na siłę na "spacer" po mieszkaniu,próbowała nagradzać smakołykami w innych częściach mieszkania,by pokazać,że nic złego się nie dzieje ,tam też jest fajnie i bezpiecznie,ale Pani raz tak zrobiła i wg niej potem Muszka bała się bardziej.Brałabym na kolana,na ręce,do łóżka

mimo psiej paniki,łagodnie przemawiając,powoli,krok po kroku,by pomóc psu przełamać strach. Ale może Dziewczyny jeszcze się same dotrą. Trudno też mi narzucać za bardzo cokolwiek, nie jestem behawiorystą.
W każdym razie obawiałam się,mówiąc szczerze, po ostatnich rozmowach tel.,że może być gorzej. Sama Sylvii stwierdziła,że trochę spanikowała jak Muszka miała gorszy,bardziej lękliwy dzień. Będziemy w kontakcie,mam nadzieję.
Ps.Zaniosłam Muszce identyfikator z aktualnym nr tel.
Muszka w swojej budce

reszta zdjęć jutro,bo nie ogarniam przesyłania bez kabla -raz mi cudem wychodzi,raz nie
