przyszła umrzeć na moim balkonie. Fionka nie żyje [']

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt wrz 20, 2013 9:58 Re: przyszła umrzeć na moim balkonie. i co dalej? PROBLEMY :

Erin pisze:A próbowałaś szukać na Miau?
Chyba był kiedyś taki wątek.


był. jedna dziewczyna szukała w Trójmieście, podpięłam się, no replies at all.
liczę w cichości ducha i naiwności, że jak jest powolnie rzadziej to powolnie całkiem przestanie. albo poprzestanie na ręczniku do podłogi na przykład.

póki co odpuściła całkiem (tfu tfu odpukać) poduchy z kanapy, krzesło w pokoju (tak zalałam octem że nawet mnie się nie chce na nim siadać) i matodywanik na półce.
jeden dywanik i wycieraczkę wywaliłam całkiem, na pozostałe dwa nowe póki co (tfu tfu odpukać) też ani kropelki.

edit: a przepraszam, jeszcze odpuściła podłogę przy szafie, którą kiedyś tak załatwiła że panele napuchły. poszło z półkila domestosa, ale powtórki nie zrobiła.

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Pt wrz 20, 2013 10:01 Re: przyszła umrzeć na moim balkonie. i co dalej? PROBLEMY :

W takim razie mocno trzymam kciuki, żeby odpuściła całkiem :ok:
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Pt wrz 20, 2013 10:03 Re: przyszła umrzeć na moim balkonie. i co dalej? PROBLEMY :

Erin pisze:W takim razie mocno trzymam kciuki, żeby odpuściła całkiem :ok:


patrząc na tempo to zanabądź jakieś recepturki do pomocy w trzymaniu bo to może potrwać :twisted:

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Pt wrz 20, 2013 10:04 Re: przyszła umrzeć na moim balkonie. i co dalej? PROBLEMY :

Do znudzenia: posiew jej robiłaś z moczu?

Daj jej jedno, dwa miejsca na lanie tzw.kontrolowane. U mnie jest do w łazience, rzucam jakiś kawałek szmaty i sobie sika, drugie miejsce mniej kontrolowane, ale też, to jak TŻ "spadną" ciuchy w pokoju.
Najszczęśliwszą nie będę już nigdy, ale dajcie im dom:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=163179

najszczesliwsza

 
Posty: 3004
Od: Nie mar 04, 2012 23:43
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pt wrz 20, 2013 10:04 Re: przyszła umrzeć na moim balkonie. i co dalej? PROBLEMY :

OK, zanabędę :ok:
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Pt wrz 20, 2013 10:20 Re: przyszła umrzeć na moim balkonie. i co dalej? PROBLEMY :

najszczesliwsza pisze:Do znudzenia: posiew jej robiłaś z moczu?


Agata, bo Ci gwizdnę. Od serca.
Mówiłam (a może nawet i pisałam, nie pamiętam), że nie mam jak. Wycisnąć bez ogłupiania u weta się nie da. Kuwety specjalnej dla niej nie mam gdzie postawić. Złapać że akurat ona pierwsza w czystą kuwetę narobi- marneszanse. Z tego co mówił wet to badanie moczu po około dobie nie ma większego sensu- a jak wracamy z pracy to mamy około półgodziny do godziny żeby namówić kota na nalanie w odpowiednie miejsce, aby zdążyć do lecznicy.

Z folii łapać próbowałam- to co kiedyś na siatkę narobiła zaniosłam, wet stwierdził że zanieczyszczone i nic nie wyszło sensownego. Musiałabym mieć odkażoną folię i jakoś ją namówić żeby na nią nalała zanim się zdąży wytarzać w tym inny kot. Co przy walniętym Benku który się tarza we wszystkim... heh.

Nie wiem jak to dziewczyny robią że łapią, mnie nie idzie ni wuja :/ Za głupia jestem albo co?

najszczesliwsza pisze:Daj jej jedno, dwa miejsca na lanie tzw.kontrolowane. U mnie jest do w łazience, rzucam jakiś kawałek szmaty i sobie sika, drugie miejsce mniej kontrolowane, ale też, to jak TŻ "spadną" ciuchy w pokoju.

Hmm. To jest jakaś myśl. Tylko że nie jestem pewna... to znaczy, kilku rzeczy bym się obawiała. Albo, że się przyzwyczai ogólnie że sobie leje na każdą materiałową rzecz w zasięgu, albo że Benek z Fioną zaczną tak też lać i będzie siekane nieszczęście aromatyczne. Oraz że całkiem mi chałupa zaśmiardnie jak sobie w to miejsce zezwolone będzie lać codziennie albo kilka razy dziennie.

Ponieważ powolnie jest coraz rzadziej, to szczerze pisząc w ogóle boję się cokolwiek przedsiębrać, żeby tego procesu nie zaburzyć. Ogólnie staram się żeby jakiekolwiek zmiany były jak najmniej dla kota odczuwalne i jak najbardziej rozciągnięte w czasie, żeby jej się progres nie cofnął.
Ona od zawsze była całkiem-innym-rodzajem-kota. Cholera wie co w tej łebinie siedzi.

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Pt wrz 20, 2013 10:22 Re: przyszła umrzeć na moim balkonie. i co dalej? PROBLEMY :

cystocenteza.
Najszczęśliwszą nie będę już nigdy, ale dajcie im dom:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=163179

najszczesliwsza

 
Posty: 3004
Od: Nie mar 04, 2012 23:43
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pt wrz 20, 2013 10:26 Re: przyszła umrzeć na moim balkonie. i co dalej? PROBLEMY :

najszczesliwsza pisze:cystocenteza.


ja jednak chyba mam gorączkę bo nie zajarzyłam
po polsku nie można, hę? :twisted:
idę pytać googla.

a już mam, kłucie w sensie.
czyli ogłupiacz bo na żywca seneda. Za silna menda jest.
czyli wracamy do pytania czy ryzykować wku[]wianie i stresowanie kota który wydaje się powoli zmierza ku normie.

Anyway, jak jej sie progres zatrzyma albo znów będzie częściej, to będzie ogłupiacz i komplet krewy mocze i inne usg póki nas nie zeżre (tak, na ogłupiaczu też potrafi).

a zeby zejść z Gryzeldy to Benek mi ostatnio zeżarł absolutnie-najważniejsze-notatki.
Jak debilka sklejałam konfetti taśmą.

TŻ płakał ze śmiechu przez tydzień.

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Pt wrz 20, 2013 10:35 Re: przyszła umrzeć na moim balkonie. i co dalej? PROBLEMY :

co do łapania - czatowałam przy kuwecie, jak zaczyna, to za ogon do góry (w sensie pociągam trochę za ogon, d..a idzie automatycznie do góry) i pojemnik podstawiam ;-)
co do godzin otwarcia weta - jeszcze są ludzkie laby, czynne zazwyczaj rano - u mnie wiąże się to ze wstaniem ok godziny wcześniej (bo szczają rano...), i przed pracą do labu z próbką.. :ryk:

a co do behawiorysty - ja bym jeszcze spróbowała krople bacha, kumpeli pomogły na szczocha (kilkuletnia kicia, która w ten sposób manifestowała protest z pojawienia się w domu kolejnego intruza...), no i Ryśka jest behawiorystą, i na kotach się zna - może spróbuj do niej napisać, może coś doradzi...
i ogólnie to trzymam kciuki :ok:

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Pt wrz 20, 2013 10:39 Re: przyszła umrzeć na moim balkonie. i co dalej? PROBLEMY :

U was i straszno i śmieszno :wink: ale ciągle mam nadzieję, że się poukłada i tylko kciuki potrzymać mogę bo nic mundrego nie doradzę :(
Obrazek

nelka83

Avatar użytkownika
 
Posty: 6829
Od: Czw gru 29, 2011 8:41
Lokalizacja: okolice Gryfic, zachodniopomorskie

Post » Pt wrz 20, 2013 10:49 Re: przyszła umrzeć na moim balkonie. i co dalej? PROBLEMY :

charm pisze:co do łapania - czatowałam przy kuwecie, jak zaczyna, to za ogon do góry (w sensie pociągam trochę za ogon, d..a idzie automatycznie do góry) i pojemnik podstawiam ;-)


Ty masz pluszowego tego kota? Raany, KOTA OGONA DOTKNĄĆ? Kobieto, ja chcę żyć, u mnie ŻADEN nawet przez sen nie pozwoli dotknąć ogona ani tylnej łapy! Nawet hiperprzytulasty Benek wali łapą za takie bezeceństwa....

charm pisze:co do godzin otwarcia weta - jeszcze są ludzkie laby, czynne zazwyczaj rano - u mnie wiąże się to ze wstaniem ok godziny wcześniej (bo szczają rano...), i przed pracą do labu z próbką.. :ryk:

Taa, rano. Szczają. O CZWARTEJ. Potem chcą żryć, ja do roboty o 7mej, TŻ wychodzi najpóźniej o 8mej, wety od 9tej lub 10tej najwcześniej :evil:
Chyba żeby się przez remonty dobijać do całodobowej. 2h w jedną stronę.
Pisałam że uwielbiam remonty na jedynej dojazdowej? No - PASJAMI. Od 4rech miechów kopią, końca nie widać, chyba garnca ze złotej szukają. A by ich pokręciło.

charm pisze:a co do behawiorysty - ja bym jeszcze spróbowała krople bacha, kumpeli pomogły na szczocha (kilkuletnia kicia, która w ten sposób manifestowała protest z pojawienia się w domu kolejnego intruza...), no i Ryśka jest behawiorystą, i na kotach się zna - może spróbuj do niej napisać, może coś doradzi...

Strasznie niepopularne co teraz napiszę, ale... mój mózg dramatycznie odmawia uznania homeopatii. Oraz behawioryzmu na odległość. Nie powiem, myślałam nad tym, ale za cholerę tego nie widzę, skoro leki na głowę nie działały to homeopatia ma działać, a na odległość rozpracowanie behawioralne nietypowego kota? Jakieś to takie... no normalnie mi nie wchodzi, no!

Staram się małpę dopieszczać, daję jej pierwszej żryć, nie interweniuję jak poluje na Fionę chyba że jest już mocna przesada, jak interweniuję to jak najdelikatniej czyli podchodzę i rozpraszam głaskaniem albo staję między jedną a drugą. Ogólnie kuźwa, niedoceniona się czuję, ja tu ze skóry wyłążę żeby było lepiej i jakieś-małe-postępy już mam i nikt nie pochwali i nie zachęci, no!
:mrgreen:

charm pisze:i ogólnie to trzymam kciuki :ok:

nie będę dziękować póki co :)

Hurtem recepturki? :twisted:

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Pt wrz 20, 2013 10:57 Re: przyszła umrzeć na moim balkonie. i co dalej? PROBLEMY :

Poker71 pisze:Ogólnie kuźwa, niedoceniona się czuję, ja tu ze skóry wyłążę żeby było lepiej i jakieś-małe-postępy już mam i nikt nie pochwali i nie zachęci, no!
:mrgreen:

Ja doceniam :mrgreen: I cierpliwość i ugodowość i pomysłowość i miłość do tych choler w ogóle. Doceniam. Serio.
Sprawne Łapy Fizjoterapia Zwierząt http://sprawnelapy.pl/
Fundacja KOT http://fundacjakot.pl/

justyna p

 
Posty: 3869
Od: Pon paź 18, 2010 19:45
Lokalizacja: Toruń

Post » Pt wrz 20, 2013 11:04 Re: przyszła umrzeć na moim balkonie. i co dalej? PROBLEMY :

Dlaczego wszystkie koty szczają o 4?
Najszczęśliwszą nie będę już nigdy, ale dajcie im dom:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=163179

najszczesliwsza

 
Posty: 3004
Od: Nie mar 04, 2012 23:43
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pt wrz 20, 2013 11:09 Re: przyszła umrzeć na moim balkonie. i co dalej? PROBLEMY :

najszczesliwsza pisze:Dlaczego wszystkie koty szczają o 4?


Odpowiedź jest jedna.


BO TAK :twisted:

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Pt wrz 20, 2013 11:09 Re: przyszła umrzeć na moim balkonie. i co dalej? PROBLEMY :

justyna p pisze:
Poker71 pisze:Ogólnie kuźwa, niedoceniona się czuję, ja tu ze skóry wyłążę żeby było lepiej i jakieś-małe-postępy już mam i nikt nie pochwali i nie zachęci, no!
:mrgreen:

Ja doceniam :mrgreen: I cierpliwość i ugodowość i pomysłowość i miłość do tych choler w ogóle. Doceniam. Serio.


i jeszcze za pogodna wytrwałośc, bo ja już bym sama na psychotropach jechała :lol:
czytając coraz bardziej utwierdzam sie w przekonaniu,że moje futra jakieś sztuczne chyba, w dodatku z bateriami na wyczerpaniu, bo mało ruchawe, jak któryś z piłką dwa metry podleci, zaczynam sie obawiac czy nie chore... :roll: :wink:

alessandra

Avatar użytkownika
 
Posty: 26880
Od: Pon maja 07, 2007 13:04
Lokalizacja: Dolny Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 96 gości