O godz.23.40 delikatnie uchyliłam drzwi "izolatki" aby nie obudzić dziewczynek.Coś zielonego z prędkością światła przemknęło mi pod nogami , za nim pędziło niebieskie . Zatrzymały się w przedpokoju , następnie poleciały do drugiego . Nutka do koszyka z zabawkami , Notka do Tosi a ta zaczęła lizać jej łepek. Betina i Filon wywalili gały ze zdziwienia ( nie mówię o sobie bo stałam jak wryta), Betina nawet napuszyła ogon(drugi raz w życiu),Filon nawarczał na Nutkę. Takich dziwolągów jeszcze nie widzieli

.
Następnie dziewczynki z radością wielką odszukały swoje ulubione zabawki czyli :Notka zapięcie od pieczywa tostowego a Nutka zakrętkę od kociego mleka. Obie pełzając , wijąc się , turlając itp przystąpiły do zabawy.
A ja rozłożyłam swoje szerokie spanko i ok.01.00 zaległam. NoNutki wskoczyły do mnie , Nutka położyła się na moich nogach , Notka przy twarzy i starałyśmy się zasnąć.
Obudziłam się o 05.00 , po mieszkaniu biegała radosna Nutka gdyż pozbyła się kaftanika . Leżał sobie na kształt dżdżownicy z rozwiązanym tylko jednym trokiem z tyłu .Jak ona wylazła ?

Wobec tego aby było sprawiedliwie uwolniłam też Notkę . Nakarmiłam wygłodzone stwory. Brykają ,biegają , rozrabiają .Poruszają się o wiele sprawniej , ich sylwetki są wyprostowane a nie przygarbione jak do tej pory.
Niestety Nutce otworzyła się rana (nie krwawi) , gdyż wyciągnęła dwa szwy. Ale idziemy na 15.00 do p.doktor także coś zaradzi . Albo kołnierze albo ponownie kaftaniki. Staram się zdjąć im wenflony , ale samej to nie jest proste przy tak ruchliwych istotkach.
One są cudownie-wspaniało-kochane
