Tradycyjnie wizyta na "dobranocmojekochane".... Nosek pozycji praktycznie nie zmienił. Stwierdził chyba, że jemu trochę przestrzeni też się od życia należy. Kto był pod namiotem ten wie o czym mowa..... no ileż można spać z podkurczonymi nogami
Jako, że na zdjęciach widać było, że Młodego łóżko pełnowymiarowe jest, a Nosek mimo, że imponujących rozmiarów, całego nie da rady zająć, tak ja bezczelnie uknułam, że się tam zainstaluję na to moje "dobranocmojekochane". Jak pomyślała tak zrobiła, bo u mnie nawet częściej w odwrotnej kolejności..... same kłopoty z tego, ale co tam! taki defekt genetyczny.....
Wracając...... położyłam się, Pan Szanowny nie obdarzył mnie atencją w najmniejszym stopniu..... no to pomiziałam, pogadałam głupoty (notabene, nowy dom będzie szczerze zdziwiony na jakie bzdury ten kot jest tu narażony, bo gdyby kto posłuchał co ja im do głowy kładę.... ehhhhh) i poszłam, co tak będę tam sama siedzieć.
Sitka się mizia, głaszcze, mruczy..... jedyne o czym myśli to jakby tu śmignąć między moimi nogami.... tylko skieruję się w stronę drzwi, już tam jest i mordę zaczyna drzeć.... jaka krewna Szczyla czy co

?
No to spokojnej nocy wszystkim
