Historia pewnie jakich wiele..
Jak mieszkalam z rodzicami mielismy kotke Tangire, ktora mieszkala w budzie z naszym psem - Kaukazem..przychodzila kiedy chciala..a czasami nie bylo jej tygodniami...
byl to jedyny kot dziki a zarazem oswojony, ktorego znalam..znajomi mieli koty..ale bardzo agresywne..rzucaly sie na ludzi z mebli itp
kilka lat pozniej, gdy mieszkalam na wynajmowanym mieszkaniu przyjaciolka poprosila mnie o zajecie sie jej kotka rasy Snow Shoe..spelnienie marzen jezeli chodzi o zachowanie kotki... byla totalna anarchistka..uwielbiala sie miziac..i spac pod koldra..witala mnie radosnie gdy wracalam z pracy...po 6mcach musialam oddac kicie wlascicielce..bylo smutno i pusto bez kotki...
gdy zamieszkalam z chlopakiem..opowiadal mi o kocie swoich rodzicow..niesforny Tofiniu, ktory jak sie smiejemy biega po dworzu z dzikami..a nie kotami

Rozterek naszych nie bylo konca..ale wiedzielismy, ze chcemy zaopiekowac sie kotkiem.. (ja chcialam miec 2 bo naczytalam sie i nasluchalam ze dwa lepiej sie chowaja)...
Postanowilismy, ze pojedziemy na super wakacje a jak wrocimy wezmiemy kotka ze schroniska..i tak tez sie stalo..codziennie na stronie schroniska ogladalam po 10 razy zdjecia kotkow..i wiedzialam, ze gdybym mogla to wziela je wszystkie!!
Mowi sie, ze to kot wybiera wlasciciela a nie inaczej...i w naszym wypadaku tak tez bylo..
W schronisku trafilismy na dosc ciezki czas..wiekszosc kotkow byla w kwarantannie..do wyboru byly 3 koty i 1 kotka..
Kiedy klatka sie otworzyla..wszystkie kotki pouciekaly..prychaly a ta mala kluska od razu wgramolila mi sie na rece..wtulila sie i nie chciala zejsc..

Poinformowano nas, ze mala nie ma jeszcze ksiazeczki zdrowia ale jest zdrowa..ma lekki katarek dlatego powinnismy podawac jej wit C...
bylo juz dosc pozno..wiec stwierdzilismy, ze rano pojedziemy do weta zeby sprawdzic malutka i zalozyc jej ksiazeczke zdrowia..w domku byla radosna..hasala..bawila sie zabawkami...tulila sie..nawet zrobila siusiu do mini kuwetki..co jakis czas wycieralam jej nosek..chociaz zaczelo mnie to martwic, ze poznym wieczorem noskiem puszczala bable z kataru..prawie cala noc nie spalam..rano bardzo sie jej pogorszylo..oddychala otwarta buzka..i miala bardzo metne oczka..weterynarz powiedzial, ze niestety wzielismy bardzo chorego kociaka ze schroniska..temp ok 30st, woda i obrzek w plucach..nie udalo jej sie uratowac... ;( mimo, ze nie byla u nas nawet 24h to plakalismy oboje...wzielam w pracy dzien wolny..wet probowal nas pocieszac mowiac, ze widocznie wybrala nas, zeby ost dzien spedzic w kochajacym domku.. nawet teraz kiedy to pisze mam lzy w oczach..
http://img818.imageshack.us/img818/6264/0ci5.jpgwet kazal nam zdezynfekowac cale mieszkanie..i nie przyjmowac kocich gosci ani nie brac kotka przez ok miesiac...
odczekalismy i mimo zlego poczatku nadal chcielismy miec kotka..poniewaz schronisko wykazalo sie niekompetencja (zadzwonili na 2 dzien ze sie zdarza i ze moga nam dac innego kotka - mimo, ze przekazalismy info, ze nie mozemy na razie miec kota w domku i ze oni powinni przebadac koty ktore byly z mala w klatce...)...
znalazlam bardzo fajne ogloszenie na internecie o kotkach..zrobilam wywiad..poprosilam o zdjecia maluchow..pojechalismy wybrac ktoregos z trojcy..
ku naszemu milemu zaskoczeniu..w domku mieszkaly 2 sunie + szczeniaki...2 dorosle koty wiec bylismy pewni, ze ktorys z maluchow z tego domu bedzie pasowal do nas a my do niego idealnie..
jak wiecie zycie lubi platac figle.. okazalo sie ze to blizniaki! identyko! roznily sie jedynie kolorem noska i charakterkiem...
jeden milusinski..tulasinski...drugi - ciekawska mordka..skradly nasze serca od razu.. zapytalam chlopaka ktorego wybieramy...na co on odpowiedzial: "oba! braci nie mozna rozdzielac"
i tak juz kolejny miesiac lobuzy sa z nami..nawet jak napsoca to potrafia nas przekupic tym, ze przychodza do nas..wtula sie w szyje..plecki..
oszalelismy na ich punkcie..biegam i cykam im fotki..sa radosne, zabawne i kochane.. co nie znaczy, ze z kazdym miesiacem uczymy sie przy nich nowych rzeczy..i jeszcze wiele musimy sie nauczyc..


huh..ale sie rozpisalam..

od razy dziekuje tym, ktorzy przebrna przez nasza historie
