jestem wróciłam, TŻ obrabiał zdjęcia, rozmawiałam z Andzeliką....
Milka ma się lepiej, ale nadal nie jest dobrze... zobaczycie na zdjęciach.. bardzo mi smutno.. jej cierpienie przybija mnie po prostu...
o 17.00 miała temp w normie, jak ją do mnie przynieśli, zaspana to wzrosła do 39,5 - pewnie się zestresowała...
poszlyśmy do jej boksu, dobrze i bezpiecznie się w nim czuje.. ulozyłam polarek... zapakowała się w niego natychmista, troche na początku sie ociągała, ale ladnie zjadla kurczaczka gotowanego z marchweką, a później wołowinkę, trochę indyka i cielęcinki.. reszta poszła do lodówny - na później... z ciekawością spojrzała na myszkę i pileczke, na koniec umyła się troszke, podrapała za uszkiem i ułożyła do snu... ta bwzwładna nóżka jej przeszkadza - to wyraźnie widać.. podwija się... nadal planowana operacja na poniedziałek...
jejusiu, jak ta koteczka cierpi... i jak pragnie żyć...
ciocie i wujkowie, Milka potrzebuje duzo kcikasów i kochającego Dużego i domu, w którtym bedzie mogła zdrowieć... trzeba ogłaszać... koszty na dzisiaj to + ok. 90 zł.
zaraz zdjęcia
