» Nie sie 23, 2009 21:28
witam byłam wczoraj u kolegi odwiedziłam tego kocurka, tego, co się nie spodobał, biedak nawet nie miał kuwety i załatwiał się gdzie popadnie, nie wiem czy miał co jeść, więc zaniosłam mu, kuwetę zrobiłam z kartonu po butach, kolega nie ma zamiłowania do kotów, jednak wziął go na przechowanie, aby nie wylądował na ulicy, a dziś dostałam od niego telefon, że wzięli go jacyś ludzie na wieś, jestem ciekawa, szkoda, że późno bo moja pani kierownik napisała sms i chciała go wziąć, zobaczymy, po maluszka z piwnicy przyjechali dziś znajomi i zabrali go, dobrze, bo nie chciał jeść, musiałam na siłę podawać mleko, które kupiłam dzięki Beckford, dałam resztę tego mleka ludziom którzy go wzięli, bo to dobre mleko, a pewnie by miał krowie, matka-kotka jest nadal w piwnicy, smutna, szuka i woła, no ale cóż, wyściskałam poprzytulałam sprzątnęłam apartament i zostawiłam pełno jedzenia, Ania i Maciej, dziękuję Wam serdecznie, chrupki kupione w lecznicy są super, kotka delektuje się nimi, doszła do siebie, sutki nie są już takie obrzmiałe, i teraz... zostaje problem sterylizacji, nie wiem czy ona jest w ciąży, niby ma za 2 tygodnie rodzić, ale nie jest gruba, a tatuś ojciec jej dzieci, znowu ją atakował dlatego zamknęłam ją znowu w piwnicy, jutro przychodzi sprzątaczka, osoba nienawidząca kotów i morderczyni miotu wiosennego, nie zostawiła ani jednego kotka, byłam u weterynarza, miała gorączkę i stan zapalny, dostawała 2 tygodnie antybiotyk, przeciwzapalne itd,
i tak to ja mam się z tą kotką, ale cóż nie zostawię jej na pastwę losu