Zorro ma rodzine. Dlugowolosa Pieknosc, Loulou (ktora nie wiem dlaczego ciagle urzeduje na dworze - ona juz chyba nie ma domu

), i Lili (ktora wyglada jak blizniacza siostra Loulou)
Chociaz koty nie sa zwierzetami stadnymi, jednak na posilki przychodza razem, i razem odchodza.
Zorro podchodzi pierwszy do misek, ale tylko skubnie troche suchego, miesa powacha, i siada na warcie, a dziewczyny dopadaja jedzenia. Lili jest chyba najmlodsza, i starsze jej rowniez ustepuja miejsca.
Obrazek jest zwykle taki: Lili z calym pycholkiem w misce z miesem, Loulou dyskretnie, ale szybko, pochlaniajaca to, co lezy "z brzegu", i Piekna przy suchym. Po chwili zamieniaja sie miejscami. Kiedy sie najedza, podchodzi Zorro, i "czysci miski".
W miedzyczasie otra sie o nasze nogi raz czy dwa, pozwola poglaskac, ale sa czujne, i zachowuja dystans.
Z tych przyjazni moga byc male...
Na wiosne bede je lapac do zabiegu, i szczepienia.
Albo jeszcze wczesniej, zanim je najdzie "sezon rujkowy".
Zakonczylismy tez kolejna, 3-dniowa kuracje odrobaczania.
Mam nadzieje, ze wszystkie wchlonely tyle lekarstwa, ile trzeba.
Od dwoch dni mamy sniezna zawieruche. Przenioslam stolowke z powrotem do komorki pod naszym domem. Sa tam tez cieple budki z drapaka od Wiklinki (zostaly na zamowienie obite pluszem rowniez od wewnatrz), ktory rozebralam, bo moje go ignorowaly.
Przenieslismy rowniez domek Zorro.
W komorce nie wieje, nie pada, w budkach cieplo, miski pelne, a jednak po jedzeniu odchodza. Musza miec gdzies w poblizu swoje tajemnicze miejsce.
Czasami widze slady ich obecnosci, ale rzadko je tam zastaje.
Teraz robi sie ciemno juz o 16, wiec moglam wprowadzic 2 posilki dziennie. Jeden zaraz po zapadnieciu zmroku, drugi wieczorem, ok.23.
Myslalam o sniadaniu, ale rano jednak kreci sie wokol domow wiecej ludzi, a 16 to pora powrotu do domu i obiadu, i koty maja wiecej spokoju przy jedzeniu.
Drugi posilek wprowadzilam od dzisiaj. Wynioslam miski ok. 16, poszlam sprawdzic o 22, i wszystko bylo wymiecione.
Balam sie, ze nie polapia sie co do zmiany lokalu, ale te spryciulki papuszku wszedzie wywachaja. Tylko sciezki z malych kocich sladow w obie strony
Chcialabym postawic im wiekszy domek w ustronnym miejscu na wzgorzach. Mysle o takim, jakie kupuje sie dla dzieci, do postawienia w ogrodzie. Musze poczekac, bo czesc wzgorza bedzie wysadzana dynamitem - ma tam stanac Dom Opieki (Spokojnej Starosci)
Kompleks samodzielnych mieszkan, ze stala opieka lekarska.
Budowa jest planowana na wiosne.
Kiedy juz babcie sie tam wprowadza, zaczne najpierw inna akcje
Babcia i kot...to tak do siebie pasuje
To poki co tylko ciche marzenia, ale od nich zwykle sie zaczyna.
Moge kotki lapac, sterylizowac, szczepic, odrobaczac, i zdobic kokardkami na obrozach przed oddaniem
