Panie i Panowie, jako autorka wątku powracam po paru miesiącachpodzielić się tym jak zakończyła się historia mojego sikającego kota.
Otóż po tym jak założyłam tu wątek i "zniknęłam" kot zsiusiał nam się jeszcze kilka razy na pościel od tamtego czasu, jakieś 4 razy, doszło do tego, że w którymś momencie spaliśmy pod prześcieradłem, bo nie mieliśmy już pościeli
nie jestem w stanie określić w jakim to było odstępie czasu, już nie pamiętam, ostatni raz siknął w listopadzie. Byłam wtedy, nie powiem, dosłownie załamana, chodziłam i ryczałam, bo myślałam, że raczej nic już nie da się zrobić prócz wydania go komuś z domem wychodzącym. Rozstać się z tym małym szczochem, choć niedostępnym i płochliwym było dla mnie wręcz niewyobrażalne, poza tym myślałam też o tym, że rozdzielę dwa dobrze rozumiejące się koty. Do tego dochodziły myśli o tym jak tak płochliwy i nieufny kot poczuje się, kiedy znów ktoś go odda, znów nowi ludzie, nowy dom, myślałam, że pęknie mi serce!
Wtedy z pomocą przyszła siostra, dała mi namiar na swojego przyjaciela jeszcze z czasów studiów - obecnie już od kilku lat praktykującego weterynarza.. Zrezygnowana poszłam na wizytę, gdzie czułam się jakbym sama przyszła na dywanik do psychologa

, wet notował wszystko co mówiłam o kocie na kartce, zadawał pytania, czasem naprawdę bardzo dokładne, podawałam daty, wydarzenia jakie działy się wtedy w domku, po prostu wszystko.
Diagnoza nie była w sumie zaskoczeniem - kot po prostu jest nerwowym kotem, płochliwym, zestresowanym i to zapewne jest przyczyną jego zachowania. Prócz tego podstawą sukcesu było też wyleczenie świerzbu, z którego nawracaniem walczyliśmy właściwie odkąd go wzięliśmy od poprzednich właścicieli.
Było też sporo innych wskazówek - np. nie patrzeć mu się w oczy, nie reagować, nie głaskać kiedy "lamentuje" i bardzo dużo się bawić.
Po 1 - co do świerzbu lekarz przepisał nam lek
"TETRA - DELTA - zawiesina dowymieniowa dla bydła" 
i pomógł mu! był to chyba 6 z kolei stosowany przez nas specyfik, poprawa była widoczna dość szybko, dziś kot ma wreszcie spokój z uszami! Wg. mnie było to podstawą sukcesu, ciągłe swędzenie w uszach musiało go drażnić i non stop niepokoić, przez co był nerwowy, do tego sam proces czyszczenia ucha i wlewania mu co trochę to innych leków również bardzo go stresował.
Po 2 -
FELIWAY - nie wiem jak, ale odmienił nam kota, po prostu kociak stał się inny, ZUPEŁNIE inny, spokojny, przyjazny, niepłochliwy, zaczął sam przychodzić do nas, przestał bać się pierwszego lepszego głośniejszego dźwięku, milił się, pozwalał zbliżyć twarz do swojego pyszczka, kiedy przechodziło się obok niego - nie wstawał i leżał sobie, 3/4 dnia chodził i mruczał zaczepiając nas. W tej chwili sam bardzo często przychodzi do nas, kładzie się na nas, non stop mruczy.. proszę się nie śmiać, że tak to przeżywam, ale wcześniej nigdy nie myślałam, że kiedyś on będzie się tak zachowywał

, czuje się teraz taki zrelaksowany, ciągle kładzie się na plecach na samym środku pokoju , prezentując brzuch i białe majtasy

coś wspaniałego! dodam, że Feliway skończył się jakoś już na początku stycznia i nie stosujemy już go (mieliśmy tą opcję z wtyczką do kontaktu), a kot jaki był spokojny i zrelaksowany - taki pozostał. Sikanie - jak ręką odjął
Jestem mega szczęśliwa, że tak się to wszystko potoczyło i skończyło u mnie dobrze, myślę, że mając sikającego kota wybrać się do kogoś specjalizującego się właśnie w behawiorze kotów na rozmowę, naprawdę może pomóc!
Wszystkim walczącym z sikaniem swoich kocich pociech życzę wytrwałości !
Pozdrawiam!
