Rudy jest już u mnie od dwóch godzin. Trochę nieufny, ale jak poczuje jedzonko w miseczce to leci mało łapek nie połamie. Weterynarz obejrzała go i dostał zastrzyk przeciwbólowy. Oprócz tego kupiłam sztuczne łzy i mam mu zapuszczać na to oczko. Tak też zrobiłam jak już go nakarmiłam, wymiziałam (niemiłosierny pieszczoch jest z niego). I wyszłam na chwilę. Po powrocie szok. Na środku niemalże kałuża wody. Ale nie czuję aby nasiusiał, kolor też moczzu nie przypomina bo zupełnie przeźroczysty. Patrzę na kota a oczko się cofnęło.... to stamtąd wypłynęła ta woda!!!! Weterynarz powiedziała że to może być jaskra...no i że oczko do usunięcia. Nie wzięła też nic za leki i wizytę.
Teraz czekamy z Rudem na transport do lecznicy.... DT zgłaszaj się
Postaram się pstryknąć zdjęcie bo ze schowanym oczkiem to wygląda w miarę normalnie i nie powinien nikogo razić jego widok.