Dzieki, dzieuszki, za dobre rady.
Macda, wlasnie taki jest moj plan, z braku bardziej expresowych mozliwosci. Ale za rada eve zadzwonie do weta i zapytam o te klatke, bo to jeszcze mlody kociak, a u nas w pazdzierniku ma w zwyczaju tak przywiac, a w nocy nawet przymrozic, ze nie bedzie mu slodko
Macdula, to ty juz masz kota dochodzacego!
Przed chwila byla zmiana miski. Papuszku wmiecione, ani okrucha poza miska nie bylo.
Oprozniona miseczke daje do powachania zalodze - niech sie przyzwyczaja do zapachu Tigi.
Do budki tez zajrzal, bo byly w niej slady mokrych lapek
Musze wykombinowac jakies lepsze rozwiazanie, bo te budki to pilsniowka, wymieknie od wilgoci.
Ta szopa, to jest wlasciwie tylko zadaszenie bez drzwi, i 2,5 scianki na slupach, przyklejone do domu. Daje troche schronienia przed wiatrem i deszczem, ale nie przed zimnem.
Mysle sobie, ze skoro dziecina wcina 2 solidne (marysienskie

) porcje papu dziennie, to chyba nie ma domu i regularnych tam posilkow...albo nie zna umiaru, jak Misiu
A moze pol osiedla sie tam stoluje, tylko ja nic o tym nie wiem?
W takim razie smacznego, tylko niech dyskretnie przed oknami sasiadow przemykaja, bo nie wiem, czy dam rade je przeforsowac przed 6-ka sasiadow, i stolowka moze byc rozpedzona na cztery wiatry
Ludzie nie sa zli, tylko nie zakoceni, i kieruje nimi slepy strach przed rzekomymi chorobami roznoszonymi przez koty.
A teraz, po opublikowaniu w dzisiejszej gazecie teorii toxoplazmy, z ktora wyszedl ten czeski naukowiec, to juz kaplica.
No nic, bede sie martwic i wojowac, jesli bedzie trzeba. Poki co jest ok
