Józefina jest bardzo odważna. U mnie warczała przy misce, żeby żaden z 13-kociego stada nic jej nie wyjadł. W ogóle w takim stadzie to jest walka o przetrwanie. Było testowane spanie w misce, leżenie na misce, wyciąganie większych kawałków i spylanie z tym na bok. Warczenie, bitwy itd. Ojej, dobrze, że już wszystkie się rozjechały...
No i tak jak pisałam, to ne łepku Józefiny, zwanej Nazgulem, to były chyba początki grzyba. Lamisilat na pewno pomógł. Wnioskuję z tego, że później grzybol zaatakował resztę stada. Dobrze, że u niej tak szybko się skończyło.
Fajne te kicie
