Dziekujemy bardzo za cieple slowa i wsparcie-Antos i ja. A teraz doniesienia z 'frontu'. Dzisiaj poszlo gladko i ok. z toaleta. Doprowadzamy sie do porzadku bo to jak Antos wczoraj wygladal to tragedia- szyja w parafinie to pryszcz ale caly tyl tez zlany i straszny zapach. Na szczescie mam francuskie szampony bez uzycia wody, na mokro do przecierania i sucho. Zmywalam go mokra szmatka z najgorszego a potem w ruch poszly szamony-zreszta inaczej nie daloby sie i tak, lapka nie moze byc zamoczona. Mysle, ze juz chyba mamy 'z gorki', kciuki mocno prosze:) Antos dzisiaj juz zaczal chodzic po calym mieszkaniu, poszedl do kuchni! to dobry znak!

No i chcial sie wybrac do ogrodu-ale niestety-zakaz czasowy obowiazuje. Zreszta Antos to taki facet, ktory rozumie wszystko i nie wkurza sie na zakazy(no troch ogonkiem powachluje)

'angielskie' opanowanie, spokoj i cieeeeeerpliwosc. Lapka, gorna czesc do kolana dobrze juz wyglada-gojenie. W najgorszym stanie byla stopa szczegolnie jeden palec wokol,poduszka. Obrzek juz prawie caly zszedl i ladnie przyschlo.
Oby, mam nadzieje, ze nic juz chyba 'nie wyskoczy' -kciuki prosze mocno trzymac.
Ta moja 'sierota' nawet nie ma nic przeciwko kolnierzowi, rana musi oddychac, odkryta, ale w jego wypadku to jak on mialby chodzic, dodatkowy stres? Dlatego tez 'monitoring' Antosia niemalez 24 godziny aby nie lizal. I tak ma szczescie bo nic nie jest polamane, sciegna.miesnie cale- rozciete brzydko od lokcia po koniec jednego palca, lewego, od wewnatrz lapki.

Tak to wyglada. A jak ochlone, to napisze jak to sie stalo
Boze, dobrze, ze on taki cierpliwy. Wszystko da sobie bez problemu zrobic przy ranie, oklady, przemywania, masci, spray,zastrzyki(koniec), wizyty u wetki -reakacji 'stawiania sie' zero! Czasami, pierwsze dni, wydal cichutkie miau
