głupia miłość

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lip 27, 2003 21:36

:evil: Glupota ludzka nie zna granic :? Szkoda, ze to kotuchy cierpia... a ludzie nie chca do wiadomosci przyjac, ze kotom wcale nie jest tak dobrze, jak oni mysla :x
Ewelina i...
Obrazek

Kiara

 
Posty: 5697
Od: Nie mar 02, 2003 13:18
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie lip 27, 2003 22:46

Straciłam najcudowniejszą pod słoncem kotę :( Bo uległam głupim uwagom, o unieszczęsliwianiu kota "więzieniem w domu"... Kota wychodziła, wychodziła- az wreszcie kiedyś juz nie wróciła do domu :(
Dlatego teraz nie mam zadnych wątpliwości i rozterek: moje koty sa wyłącznie domowe, maja zabezpieczony balkon. I wcale nie pchaja sie do wyjscia ;) Owszem, gdy drzwi sa dłuższa chwilę otwarte, któres usiadzie na progu, czasem nawet wyjdzie parę kroków na klatkę- ale wcale nie sprawia wrazenia "wypuszczonego z wiezienia". Gdybym miała duzy dom z ogrodem- koty miałyby wolierę. Luzem nie wypusciłabym swojego kota nigdy :? Tylko załuję, że az taka cene musiałam zapłacic za tę swiadomość... :roll:

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39504
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Sob sie 02, 2003 10:06

To ja jeszcze napiszę o głupiej miłości. Przez ostatnie parę dni byliśmy z Szarką na działce u teściów. Tzn. to właściwie nie jest działka, tylko domek z małym ogródkiem przy rynku jednej z podwarszawskich miejscowości turystycznych. Kota wyprowadzałam na spacery na szeleczkach, poza tym pilnowaliśmy, żeby gdzieś sama nie poszła, zamykaliśmy okna, itp. Teściowa najpierw twierdziła "Zostaw te okna, przecież ona sama nie pójdzie" (sama może by i nie wyszła, ale był też pies teściów, który na Szarkę czasem szczeka, a ona się boi). Potem upierała się, że mam kota puścić bez szeleczek, żeby sobie "użył na wolności". Problem w tym, że na sąsiednich parcelach są dzikie i na wpół dzikie koty, które czasem przychodzą i do naszego ogrodu, a Szarka jest bardzo terytorialna, więc pewnie skończyłoby się bijatyką. A jakby wyszła z ogródka, to mogłaby trafić na łażące luzem psy albo ulicę. A jakby poszła do pgródka sąsiadów, to nie moglibyśmy jej pomóc, bo wyjechali i było u nich zamknięte. Próbowałam to tłumaczyć teściowej, ale ona tylko ciągle "puśćcie ją, na pewno chce sobie pochodzić, przecież nie po to ją sterylizowaliście, żeby jej teraz nie puszczać". Jakby ciążą to był jedyny problem. Dodam, że u nas w domu kot nawet nie zbliża się do drzwi wyjściowych, na działce też większość czasu spędzał w szafce na buty. A potem teściowa się dziwi, że nie lubimy jeździć na działkę.
Najbardziej boję się, że jeśli teściowa kiedyś weźmie sobie kotka (a wspominała o tym), będzie go na działce obdarzać całkowitą wolnością (tak łatwiej, nie trzeba wyprowadzać, nie trzeba pilnować okien itp.), i kiedyś skończy się to tragicznie.
Deli

Deli

 
Posty: 14569
Od: Nie cze 29, 2003 11:14

Post » Sob sie 02, 2003 18:34

Deli, ja mam podobny problem. Kotka moich OMC teściów też wychodzi. nie załatwia się w domu dlatego ja wypuszczają, a poza tym kotka chce iść, nie jest po sterylce. Druga kotka - też nie sterylizowana nie wychodzi, nie chce po prostu.
<img src="http://chelmslaski.com/kasikz.jpg" border="0" alt="Lucek" align="left">
http://koty.rokcafe.pl/kasik/
Dom bez zwierząt jest<BR> jak ogród bez kwiatów...

KasiKz

 
Posty: 1385
Od: Pon kwi 21, 2003 9:54

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Beanie, Blue, Google [Bot], kasiek1510, KotSib i 41 gości