» Sob sie 02, 2003 10:06
To ja jeszcze napiszę o głupiej miłości. Przez ostatnie parę dni byliśmy z Szarką na działce u teściów. Tzn. to właściwie nie jest działka, tylko domek z małym ogródkiem przy rynku jednej z podwarszawskich miejscowości turystycznych. Kota wyprowadzałam na spacery na szeleczkach, poza tym pilnowaliśmy, żeby gdzieś sama nie poszła, zamykaliśmy okna, itp. Teściowa najpierw twierdziła "Zostaw te okna, przecież ona sama nie pójdzie" (sama może by i nie wyszła, ale był też pies teściów, który na Szarkę czasem szczeka, a ona się boi). Potem upierała się, że mam kota puścić bez szeleczek, żeby sobie "użył na wolności". Problem w tym, że na sąsiednich parcelach są dzikie i na wpół dzikie koty, które czasem przychodzą i do naszego ogrodu, a Szarka jest bardzo terytorialna, więc pewnie skończyłoby się bijatyką. A jakby wyszła z ogródka, to mogłaby trafić na łażące luzem psy albo ulicę. A jakby poszła do pgródka sąsiadów, to nie moglibyśmy jej pomóc, bo wyjechali i było u nich zamknięte. Próbowałam to tłumaczyć teściowej, ale ona tylko ciągle "puśćcie ją, na pewno chce sobie pochodzić, przecież nie po to ją sterylizowaliście, żeby jej teraz nie puszczać". Jakby ciążą to był jedyny problem. Dodam, że u nas w domu kot nawet nie zbliża się do drzwi wyjściowych, na działce też większość czasu spędzał w szafce na buty. A potem teściowa się dziwi, że nie lubimy jeździć na działkę.
Najbardziej boję się, że jeśli teściowa kiedyś weźmie sobie kotka (a wspominała o tym), będzie go na działce obdarzać całkowitą wolnością (tak łatwiej, nie trzeba wyprowadzać, nie trzeba pilnować okien itp.), i kiedyś skończy się to tragicznie.
Deli