Nie chcę zakładać kolejnego wątku, więc podpinam się pod stary.
W różnych źródłach znajduję różne informacje dotyczące kociego kataru. Nieustająco przewala się zdanie, że "kot zostaje nosicielem do końca życia". I nie bardzo chce mi się wierzyć, żeby w obecnych czasach, przy obecnych możliwościach nikt nie wynalazł środka eliminującego wirusa wbudowanego w DNA gospodarza.
W dużym skrócie:
- najwięcej obietnic dotyczy leków typu acyklowir, gancyklowir, famcyklowir czy walacyklowir (
http://www.e-biotechnologia.pl/Artykuly/Herpeswirusy/), których "wbudowanie do wirusowego łańcucha DNA zatrzymuje proces replikacji kwasu nukleinowego" (
http://www.wydawnictwopzwl.pl/download/211540110.pdf). Za granicą te leki są wręcz polecane (
http://icatcare.org/advice/cat-health/f ... -infection oraz
http://www.cat-world.com.au/feline-herpesvirus)
EDIT: Uwaga, zgodnie ze skryptem: "Farmakologia kliniczna małych zwierząt: Wybrane zagadnienia" T. Maślanka, Olsztyn 2014, acyklowir nie jest skuteczny u kotów. Cyt.: "acyklowir nie jest skuteczny w leczeniu zakażeń FHV-1 u kotów. Lek ten podawany ogólnie ludziom cierpiącym na zakażenia herpeswirusowe oczu jest wysoce efektywny już przy stężeniu we krwi rzędu 1μM. Zupełnie inaczej jest u kotów; acyklowir skutecznie hamuje replikację FHV-1 u tego gatunku dopiero przy stężeniu we krwi rzędu 80 μM; nie jest możliwe (w sposób bezpieczny) uzyskanie takiej koncentracji leku we krwi." Z kolei o famcyklowirze i innych lekach hamujących replikację wirusa: "Skuteczność wirostatycznego działania inhibitorów polimerazy wirusowego DNA wobec FHV-1 oceniana w warunkach in vitro wygląda następująco: triflurydyna > idoksurydyna ≈ gancyklowir > widarabina > acyklowir. W świetle tych wyników triflurydyna powinna być lekiem z wyboru, jednakże zastosowanie tego środka jest ograniczone przez to, że koty źle reagują na jego podanie (najwyraźniej wynika to z działania drażniącego leku). W związku z tym zaleca się stosowanie idoksurydyny. Ostatnie badania wykazały wysoką skuteczność doustnego stosowania famcyklowiru (90 mg/kg) w ograniczaniu ogólnych i ocznych objawów doświadczalnie wywołanego zakażenia FHV-1. Niestety, żaden z wymienionych leków, poza acyklowirem, nie jest aktualnie dostępny w Polsce."
- w tym wątku a także na wspomnianej stronie (
http://www.wydawnictwopzwl.pl/download/211540110.pdf) jest wzmianka o interferonie, który "hamuje syntezę białek wirusowych". Ale to nie pozwoli na usunięcie kodu wirusa z DNA gospodarza.
- obecnie najczęściej większość osób z forum (i chyba weterynarzy?) poleca lizynę, która "konkuruje o miejsce wiązania w białkach wirusowych z innym aminokwasem-argininą, niezbędnym w procesie replikacji wirusa. Dzięki temu L-lizyna hamuje replikację wirusa i ogranicza nasilenie objawów klinicznych zakażenia" (
http://www.scanvet.pl/pl/oferta/polecan ... tow/8.html), ale to również nie pozwala na usunięcie kodu wirusa. Trafiłam jednocześnie na źródło, według którego wpływ lizyny jest znikomy (
http://www.petmd.com/blogs/thedailyvet/ ... ment-31971)
Jeśli dobrze zrozumiałam (
http://www.wydawnictwopzwl.pl/download/211540110.pdf oraz jakaś strona, ale nie dam rady jej odkopać) jedną z przyczyn, dla których leki nie są w stanie zwalczyć w pełni wirusa jest ta, że wirus (tu: opryszczki) gnieździ się w miejscu z założenia niedostępnym dla leków czyli w/przy komórkach nerwowych. Nie wiem jednak, czy dotyczy to również wirusa kociego kataru?
Dlaczego leki z pierwszego myślnika nie są w stanie w pełni wyleczyć kota? (na tej stronie tylko piszą, że nie są w stanie, ale nie piszą, czemu:
http://www.northwestanimaleye.com/feline-herpes.pml) (I dlaczego nikt nie wymyślił takich, które wycinają kod wirusa z DNA gospodarza i usuwają poza komórkę?)
EDIT: Cały czas szperam i znalazłam to:
http://edition.cnn.com/2016/07/07/health/herpes-crispr/a tu cały artykuł naukowy:
http://journals.plos.org/plospathogens/ ... at.1005701Czyli pomysł jest, ale do leku daleka droga. Co niezmiernie mnie dziwi, bo już kilka lat temu słyszałam o metodach używania bakterii do markerowania i wycinania fragmentów DNA. Czemu tyle trzeba było czekać na samego herpesa? (w dodatku na razie nie kociego)