No to u nas chyba idzie ku dobremu - prawie przeszczęśliwa jestem

.
Dziś w nocy (ciągle w nocy, ale cóż) Kicia znowu podjadła whiskasa (innych karm póki co nie chce ruszyć, ale niech zacznie jeść normalnie to zacznę jej zmieniać dietę), wypiła mleko (jakoś nic jej po nim nie jest i ewidentnie była nim pojona, ale i tak kupię jej chyba to specjalne dla kotów) i trochę wody, bawiła się piłeczkami (ech te dzwonki w środku

) i w końcu, wreszcie, zrobiła qpkę

.
Maleńki problem w tym, że nie do kuwety, ale to drobiazg, i tak się cieszę, że w ogóle. I teraz pytanie: przestawić jej kuwetę w to miejsce, gdzie się załatwiła? (czyli pod moim biurkiem

) Czy dać jej jeszcze czas z kuwetą w starym miejscu? A może... zrobiła to w miejscu na maksa zasłoniętym - pod biurkiem, między ścianą a koszem na śmieci, stąd mój pomysł: może kupić jej kuwetę zabudowaną? Miałam co do tego wątpliwości, bo u starszej pani raczej jej nie miała (inna sprawa, że rodzina kuwety "nie znalazła", chociaż wiedziała, że istnieje, więc nie wiem w sumie, jaką Kicia miała), a kotka jest w takim wieku, że zupełnie nie wiem, czy do takiej "nowości" nie bała by się na przykład wejść. Co myślicie? Czy ktoś przyzwyczajał dorosłego kota do zakrytej kuwety?
No i na koniec jeszcze mnie rozczuliła totalnie. Przyszła spać koło naszego łóżka na moje kapcie - jak wstałam całe były w tych jej krótkich, czarnych "włoskach", a mąż zeznał, że jak nad ranem wstawał, to czmychnęła sprzed łóżka do gościnnego. A teraz leży tam sobie zwinięta w kłębek i odsypia nocne harce

.