Długowłosa Wiewióra-Imbir ma pp...VIRKON needed - jest :-)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 22, 2008 14:23

Faktycznie, stworzę jakiś mail do pani Wandy. Ankieta już jest wypełniona. Ja swojego kota po prostu nie rozumiem...

I z ostatniej chwili, a raczej relacji TŻ. Wiewióra zaczepiała w nocy jego palec. Zaczepiała, zaczepiała i w końcu zaczepiła o poszewkę. Się uwolnić nie mogła, ale w końcu puściła. Poszewka, nie Wiewióra :D
Obrazek

marta79

 
Posty: 1613
Od: Czw sty 17, 2008 12:27

Post » Śro kwi 23, 2008 8:45

Wczoraj wchodzę do domu, drzwi do pokoju Wiewióry otwarte, transporter w "salonie", Klakier wyluzowany, a Wiewióry niet. I co? Mąż postanowił je oswajać pod kontrolą. Wiewiór się zabunkrował w okolicach pianina, Klakier się czaił z góry (z pianina znaczy, ale tak jakoś bez przekonania), a ona już go miała w nosie. Po czym dama raczyła wyjść z kryjówki, wskoczyła na okno i zaczęła podziwiać widoki kolejnej budowy. Po czym konstruktywnie zajęła się moimi roślinkami, wychodząc pewnie z założenia, że liście wymagają dopracowania. :? Nic nie dało przestawienie ich na kolumny, skądinąd bardzo dekoracyjne, bo Wiewiórczak uparcie rozwijał swoje talenta artystyczne. :twisted: Trawę muszę dziś kupić...
Obrazek

marta79

 
Posty: 1613
Od: Czw sty 17, 2008 12:27

Post » Śro kwi 23, 2008 8:50

Czy to znaczy, że sytuacja na froncie opanowana?

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro kwi 23, 2008 9:10

Wątpię. Będziemy im te chwile dawkować. Najgorsze schizy są wtedy, gdy Klakier wchodzi do pookoju, w którym ona przebywa, ma swój kącik, kuwetę, itp. Wieczorem udało mu się tam wśliznąć. Chciał się po prostu dostać do miski Wiewióry, bo wie, że tam zawsze coś dobrego siedzi. Próbował przejść koło niej, bez zaczepek - azymut od razu odbrał na miskę - ale się nie udało. Wiewiór się od razu rozwarczał i, co najgorsze, zrobiła qpala pod siebie. Ze strachu. :( :? Cholera, nie wiem, co robić, chcę jej zaoszczędzić stresu, ale nie potrafię. Przecież nie mogę ich izolować na wieki wieków, bo to wszystko wtedy nie będzie miało żadnego sensu. Pani Wanda odpowie w przyszłym tygodniu... Helpunku. Ja wiem, że to dopiero niecałe 2 tygodnie, ale...
Obrazek

marta79

 
Posty: 1613
Od: Czw sty 17, 2008 12:27

Post » Śro kwi 23, 2008 12:11

No niedobrze z tą Wiewiórą. Ale ja myślę, że przede wszystkim jeszcze jest bardzo za wcześnie. Na kocią integrację i na zadziałanie kropli, nawet RR. Przygotuj się na kilka tygodni co najmniej, zanim zauważysz pierwsze efekty.
Ja się w początkowym okresie u Gacka wspomagałam hydroxyziną, w czasie większych regresów też. U nas dopiero po ok. trzech miesiącach pojawiły się zauważalne efekty, a teraz Gać z chłopakami jedzą z jednej miski bez stresu. Ale mam nadzieję, że takie kontakty pod kontrolą jak ten wczorajszy stopniowo przyzwyczają oba kociory do siebie.
Może na razie spróbujcie pilnować, żeby to było na zewnątrz pokoju Wiewióry, tak żeby ona miała swój azyl, do którego ten czarny drań nie wejdzie. Dobre byłyby drzwi z jakimś ażurowym elementem, żeby koty mogły się wzajemnie poznawać i obwąchiwać, bez ryzyka bezpośredniego spotkania. Może ktorąś szybę w drzwiach chwilowo zastąpić siatką?
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Śro kwi 23, 2008 12:32

U mnie oswajanie 10-letniego jedynaka z nowym kocińcem trwało dobre kilka miesiecy. Puściłam je na żywioł kontrolowany, na szczęście nie trzeba było rozdzielać walczących kotów. Po 5 latach nadal nie ma miłości, obchodzą sie wielkim łukiem, ale nie ma darcia futra i wojen. Da sie tak żyć.

Kciuki za pełną integrację :ok:
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27187
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Śro kwi 23, 2008 12:35

Problem w tym, że szyby są za wysoko. One nie sięgają do samej ziemi. Ale czytasz mi w myślach. Kombinuję, jakby tu zrobić, żeby drzwi zostawić na wpół uchylone, żeby umożliwić owo obwąchiwanie się, ale żeby uniemożliwić bezpośredni kontakt... Hmmm. Zadanie na dziś?

Do pokoju Wiewióry Klakier dostanie zakaz wstępu, bo ona faktycznie tam na niego najgorzej reaguje. Ja wiem, że to krótko, że nie ma czego oczekiwać. Ale najgorsze jest to, że:
po pierwsze primo - nie mam żadnej koncepcji, nawet tej "jedynie słusznej";
po drugie primo - w ogóle nie znam kotów. :?

Dokonująca samokrytyki - Marta.

A tak w ogóle to nie ma się czym martwić. I tyle. Będę to powtarzała, jak mantrę.
Obrazek

marta79

 
Posty: 1613
Od: Czw sty 17, 2008 12:27

Post » Śro kwi 23, 2008 12:38

Avian pisze:U mnie oswajanie 10-letniego jedynaka z nowym kocińcem trwało dobre kilka miesiecy. Puściłam je na żywioł kontrolowany, na szczęście nie trzeba było rozdzielać walczących kotów. Po 5 latach nadal nie ma miłości, obchodzą sie wielkim łukiem, ale nie ma darcia futra i wojen. Da sie tak żyć.

Kciuki za pełną integrację :ok:


I ja więcej nie chcę. Marzenia można mieć, ale bez przesady. Byle by się nie tłukły. Ja się fizycznie nie rozedrę, a nie chcę żadnego zaniedbać...
Obrazek

marta79

 
Posty: 1613
Od: Czw sty 17, 2008 12:27

Post » Śro kwi 23, 2008 13:11

Zgłaszam się z kciukami za kocie dogadanie :ok:
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Śro kwi 23, 2008 13:24

Dziękuję.
Obrazek

marta79

 
Posty: 1613
Od: Czw sty 17, 2008 12:27

Post » Pon kwi 28, 2008 9:09

I po łykendzie. Wieści - jak to wieści. Cały czas takie same. Ma się ochotę zacytować Remarque'a - "Na zachodzie bez zmian" :? .
Co ja mam z tymi kotami zrobić? Wiewióra jest najsłodszym miziakiem pod słońcem. Jak tylko widzi, że się budzimy, startuje do nas i żąda miziania. Jak się kładziemy - też żąda. Próbuje nawet z nami spać, ale cóś jej niewygodnie. Barany strzela nieziemskie - tylko czekam, aż z tego zapału wyrżnie w ścianę :wink: . Kuweta z zadaszeniem zamieniła się w wykopaliska archeologiczne z Wiewiórą jako naczelnym archeologiem. Najlepsza pora do poszukiwań - 4 nad ranem. Świta, można zaczynać poszukiwania. Ostatnio na topie również jest trawa oraz czarna torba podróżna, do której się chowamy. Ma wtedy niezły ubaw, bo Klakier, to kocia pierdoła, nie jest w stanie jej znaleźć 8O . Gdzie on ma nos? Po kim on ma geny?
Poszliśmy na całego w sobotę i niedzielę zostawiając otwarte drzwi do pokoju Wiewióry. Żeby sobie mogła sama zdecydować i wyjść, a nie ciągle obrywać w nos drzwiami. Nie zdecydowała się, za to mój mąż ukochany zapakował ją do transporterka i przyniósł "na salony". Ta się błyskawicznie schowała za pianino, Klakier się zaczaił, ale nici z polowania. Bo on na nią, cholera, poluje. Czai się i atakuje. Ale Duzi stanęli na wysokości zadania i ubiegali mordercze zamiary rezydenta. Żółty, sikający wodą potwór, znowu wkroczył do akcji. Dzięki niemu Wiewióra po ponad godzinie wyległa z kryjówki na parapet i dalej dziurkować kwiatki. Te koty jednak lubią zabawę w kontrolera :roll:
I tak nam mijają dnie z kochanym Wiewiórczastym miziakiem i z zazdrosnym, przylepliwym rezydentem. Bo Klakier, jak nie ma Wiewióry, a jesteśmy tylko my, z powrotem zmienia się w cudownego, kochanego, rozbrajającego swą pierdołkowatością, kocurka.

Pani Wanda opracowała mieszankę. Może Poczta Polska stanie na wysokości zadania i dostarczy szybciutko :?
Obrazek

marta79

 
Posty: 1613
Od: Czw sty 17, 2008 12:27

Post » Pon kwi 28, 2008 9:29

Marta, nie zabij za taki pomysł, bo on się w ramach głupawki i z niewyspania zrodził, ale..

Pamiętasz taki dowcip, jak to Żyd niał mało miejsca? Rabin mu poradził, żeby kupił jeszcze kozę. I jak Żyd potem tę kozę sprzedał, to mu się duuużo miejsca w domu zrobiło.
Ja myślę, że na Klakiera bardzo terapeutycznie zadziałałby miot tegorocznych tymczasów. Pełna dezorientacja - Wiewióra w takim towarzystwie po prostu by się wtopiła w tło. I jakby te tymczasy wreszcie poszły do swoich domków, to Klakier odetchnąłby z ulgą i już nawet Wiewióra nie byłaby dla niego problemem. :wink:

Tak całkiem serio, to my mieliśmy dość podobne (choć o znacznie mniejszym nasileniu) problemy z Oswaldem, który za nic nie mógł się dogadać z innymi kotami, zarówno starszymi. Teraz, po doświadczeniu z Gangiem Burasów, Oswald jest kotem_do_rany _przyłóż. Terapia szokowa przyniosła spektakularne efekty.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Pon kwi 28, 2008 9:41

Mój przypadek jest niestety dowodem, że może być inaczej. Zenek lubił wszystkie 3 maluchy a Burej nie. 2 maluchy poszły do swoich domów a stosunek Zenka do Burej zupełnie się nie zmienił. Jest dla niego kotem do bicia. Jak jest głodny to trzeba Burej wpierniczyć, jak wyjdzie z kuwety to trzeba pogonić za Burą dla przykładu, jak się obudzi to w ramach przeciągania też można zahaczyć o Burą. Jak się kocur uprze, to chyba ciężko mu to wybić z głowy.
Bura nauczyła się niestety zwiewać jak on tylko krzywo popatrzy. Moim zdaniem powinna mu parę razy spuścić lanie to może by trochę spokorniał.
Swoja drogą Ewa knuje niezłą intrygę :wink: .

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon kwi 28, 2008 10:06

Żadnej intrygi nie knuję. Przecież nie będę wiozła kociaków do Warszawy, oni tu mają wystarczająco dużo swoich. :wink:
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Pon kwi 28, 2008 10:18

Gorzej. Ja wczoraj wymyśliłam lepszą rzecz. Trzeba nam było wziąć Wiewiórę+Wirusa+Niuńka. Troje na jednego? Klakier by skapitulował :lol:
Obrazek

marta79

 
Posty: 1613
Od: Czw sty 17, 2008 12:27

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot] i 41 gości