Nienormalna kotka - wywalać ją z domu?

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Wto kwi 08, 2008 15:52

Proszę nie wyrzucajcie jej.... z całą pewnością nie poradzi sobie sama. A jak sobie nie poradzi to musicie wiedzieć, że jej śmierć będzie wam zakłócać spokój sumienia...piszę tak dlatego, że z waszego wpisu można wywnioskować, że nie jesteście nieodpowiedzialnymi draniami, szukaliście wyjścia z sytuacji, a teraz ten wpis jest jak wołanie o pomoc, bo akceptacji na to, że kociczkę wyrzucicie z domu tu nie znajdziecie. Jak widać po wpisach jest jeszcze trochę sposobów, które warto wypróbować , nie składajcie broni, z całą pewnością nie dzieje się to bez powodu, nie ma w tym na pewno złośliwości kici. Ona z jakiegoś powodu denerwuje się jak was nie ma...no nie wiem może boi się jakiegoś szczekającego psa??? miałam bowiem przypadek kiedy ocieplaliśmy dom, że któryś z moich kotów( mam ich trójeczkę :D ), a może i wszystkie po trochu zaczęły sikać i kupać gdzie popadnie. Wracałam do domu z pracy i od razu żyć mi się odechciewało... nie wiedziałam o co chodzi,jak byłam w domu było ok , a jak mnie nie było to horror .... no i zostałam w sobotę w domu( bo musiałam posprzątać chatę) i wszystko było ok dopóki panowie nie zaczęli szlifować tynku...potem zaczęło się koty w panice szukały miejsca gdzie mają się schować. Wtedy zrozumiałam, skończył się remont w domu i skończyły się kłopoty.
Proszę nie podejmujcie pochopnych złych decyzji, dajcie szansę małej przecież ją kochacie, a kogoś kogo się kocha się nie porzuca.

biamila

 
Posty: 10434
Od: Czw gru 14, 2006 21:03
Lokalizacja: Gdansk

Post » Wto kwi 08, 2008 22:14

Miałam podobne problemy ze swoją kotką. Znaleźliśmy ją na ulicy, w środku zimy. Miała grzyba, robaki i wszystko co najgorsze. Śmierdziało od niej na odległość, miała problemy z higieną (po prostu nie myła się). Zdecydowaliśmy się ją wziąć, bo inaczej do końca życia zastanawiałabym się czy przeżyła tą zimę i czy nic jej się nie stało.
Problemy, jakie z nią mieliśmy, mogłabym wyliczać bez końca. Począwszy od sikania na wszystkie sprzęty, poprzez zdzieranie tapety ze wszystkich pomieszczeń w mieszkaniu, uciekanie do sąsiadki przez niedomknięty balkon, a skończywszy na agresywnym zachowaniu w stosunku do nas. Różne myśli chodziły mi wtedy po głowie, a na pewno zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam zabierając ją z ulicy. Otóż, BARDZO DOBRZE! Warto było się przemęczyć i znieść to wszystko, żeby móc poczuć tą bezwarunkową miłość, jaką nas obdarzyła. Kocha nas bez względu na wszystko. I to jest właśnie to "coś". BEZCENNE!
Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim wcieleniu musieli być myszami.

aromilka

 
Posty: 36
Od: Pt kwi 04, 2008 17:11
Lokalizacja: Łódź.

Post » Wto kwi 08, 2008 22:57

Moze zostawiajcie jej włączone radio gdy wychodzicie i jakieś swoje ubrania położone na wierzchu...
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Pt kwi 11, 2008 0:43

Jak kotka? Lepiej się zachowuje? Mam nadzieję, że jeszcze z Wami mieszka?
Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim wcieleniu musieli być myszami.

aromilka

 
Posty: 36
Od: Pt kwi 04, 2008 17:11
Lokalizacja: Łódź.

Post » Pon kwi 14, 2008 22:41

Po pierwsze - bardzo dziękuje za wszystkie slowa otuchy. Serio :)

Jeszcze bardziej dzięki za rady. Dyfuzor, to żeby zostawiać ubrania, cicho grające radio, wychodzenie na balkon i klatkę itp.

Dzięki też za rady odnośnie zdrowia. Rzeczywiście, nie badaliśmy wcześniej jej kału, myślałem, że jak jest regularnie odrobaczana, nie ma potrzeby, a weterynarz nie zalecił czegoś takiego. Przebadamy ją.

Kleo oczywiscie, ze z nami mieszka. Szczerze mowiąc, troche nabroilem, dając taki temat postu. Wiem :/ Ale pomyślałem, że jak dam "kot sika i robi kupy" to wszyscy to oleją, a NAPRAWDĘ szukam rozwiązania, dlaczego tak się dzieje. Kotka ma przebadaną krew i mocz (nie ma kału, fakt - naprawimy to), i jest, jak to ujął 3 tygodnie temu wet "okazem zdrowia".

Kupy, oczywiście, dalej są obok kuwety (promień 10cm - 2 metry).

Z sikaniem było przez ostatni tydzień dużo lepiej ;) Dziś i wczoraj niestety znowu - czarna seria. Chyba zainstaluje jakieś przegródki w fugach, bo inaczej się toto rozlewa po całym korytarzu, i później godzinka zabawy z domestosem ;)

Dzięki za różne pomysły, co można poprawić. Kadzidełek niestety nie używamy, kuwety mamy w tym momencie cztery (i dwa typy żwirków). Myślę, że to może chodzić o nieobecność w domu - zasikany korytarz jest tylko pod naszą nieobecność - to kupy są zawsze. Sikanie - tylko jak nas nie ma.

Aha, bo też ktoś zapytał - jasne, że na nią nie krzyczymy, jak już się zjula (a i tak sika pod naszą nieobecność ;). Co do krytycznego przyglądania się sobie - wiem, w porządku. Ale to chyba nie to - mieliśmy już wcześniej koty, teraz też mamy poza Kleo Szajbula. Jedyne, co kićka może mieć nam za złe, jak sądze, to to, że zamykamy ją w domu, i że nie ma nas po 8-9 godzin w ciągu tygodnia ;/

Może rzeczywiście dobrym pomysłem jest jakiś koci behawiorysta. Czy ktoś zna jakiegoś godnego polecenia w okolicach Warszawy?

I jeszcze raz dzięki za wszystkie rady!

TbaRt

 
Posty: 18
Od: Pon lis 26, 2007 22:53

Post » Pon kwi 14, 2008 23:03

W Warszawie polecam lecznicę Białobrzeska..
I jeśli mogę coś zasugerować, zróbcie kocie usg..

Moja nerkowa Suffka ostatnio dostała wysokiej gorączki.. ponad 40 stopni..
Krew w porządku, nerki i wątroba ok..
Sioośków niestety nie udało mi się złapać..
Na wszelki wypadek wetka zaleciła jeszcze usg, bo kota niesterylizowana i było podejrzenie ropomacicza..
Na szczęście usg to wykluczyło.. ale pokazało inny problem - kryształy w pęcherzu i zakłaczenie..

A jakbym się opierała tylko na badaniu krwi to dalej nie wiadomo byłoby co jest mojej kocie..

Może wasza też ma jakieś problemy z pęcherzem, tym bardziej, że sikała poza kuwetą jeszcze przed sterylką..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28913
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pon kwi 14, 2008 23:47

Nie zostawiałabym ciuchów,może je obsiusiać (chyba,że jakieś przeznaczone i tak do utylizacji :wink: ) Moja rada jest trywialna-zróbcie kici "pokoik" w łazience i zamykajcie ją tam (oba koty???nie wiem...) wychodząc do pracy.Przejechanie mopem po kaflach to nie to,co pucowanie paneli.Zakładam,że w 110m mieszkaniu jest duuuża łazienka.A po pracy-szeleczki i spacerek.Jak z pieskiem.
Bardzo Wam współczuję.Mam wrażliwy węch i jeśli któraś kicia gdzieś nielegalnie siknie-zdycham od smrodku,więc rozumiem,że nie jest Wam lekko...
Jestem jednak jakoś dziwnie pewna,że gdybyście ją wyrzucili to sumienie by doskwierało...

Hańka

 
Posty: 42341
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Wto kwi 15, 2008 0:01

TbaRt, faktycznie nieco "poleciales" na poczatku w tym watku. Nie mozesz nas - wrazliwych ludzi i kociarzy - przyprawiac o zawal, nie trzeba dramatyzmu, zeby zawsze znalezli sie tutaj chetni do pomocy :wink:

Chcialam sie jeszcze dopytac jak sie uklada miedzy Waszymi kotkami? Jakie sa ich wzajemne relacje? Mozesz cos wiecej napisac?

Zalatwiania sie poza kuweta, to na pewno jakis sygnal ze strony Kleo, ze cos jest nie tak. Jednak nie swiadczy to o jej nienormalnosci czy zlosliwosci. Badania, ktore polecaly dziewczyny warto zrobic. Nie zaszkodza, a moze przy okazji okaza sie, ze tu tkwi przyczyna.
Warto sprobowac wszystkiego, bo to nie pierwszy kot na forum, ktoremu z kuweta bylo nie po drodze ;).

Dlatego pytam o relacje miedzy kotkami, bo u nas zdarzyla sie ponizsza sytuacja.
Brucek i Hrupka to rodzenstwo, wychowujemy ich od malego. Po 2-3 m-cach mala zaczela lac nam na posciel. Kiedy bylismy w domu bezblednie korzystala z kuwety. W koncu przypadkiem udalo sie nam zauwazyc, ze kiedy chce sie zalatwic, to albo Brucek leje w tylek, albo przegania. To byla taka bezmyslna zabawa z jego strony i niewatpliwa chec pokazania kto tu rzadzi. Mimo, ze naprawde bardzo ja lubi. Unormowanie tej sytuacji polegalo na dosc delikatnej psychologicznej rozgrywce, ktora polegala na pokazaniu Bruckowi, ze kuweta rzadzimy jednak my i jest ona przeznaczona dla obydwu kotow. Zawalilismy kilka nocy i weekendow na czuwaniu 8). Brucek mial akurat w tym czasie wyrazna potrzebe lamania autorytetow i probowania wszystkiego co niedozwolone. JZa to przybyl maly Rysiek, to Brucek byl juz starszy i znacznie madrzejszy. Nigdy go z kuwety nie wyganial.

Zycze powodzenia i cierpliwosci :ok:
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Śro kwi 16, 2008 16:59

Co słychać na froncie walki o pełną kuwetę?

Hańka

 
Posty: 42341
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Śro kwi 16, 2008 17:27

Tez bym ograniczyla jej przestrzen. Ciagle sprzatanie moze naprawde dac w kosc.. :?
Moze cos sie stalo w relacji z drugim kotem i kotka boi sie isc do kuwety? Ja bym ja zamknela w lazience z kuweta i bez drugiego kota. Trzeba przetestowac rozne warianty. U mnie kotka robila tez gdzie popadnie, bo bala sie kocura. Izolowalismy ich pol roku od siebie. W koncu teraz robia do jednej kuwety i nie ma problemu.
Sa jeszcze krople Bacha do wyprobowania. Jesli juz zawiedzie wszystko - wtedy mozecie myslec o domu wychodzacym... :( Ale zrobcie wszystko co mozliwe...
Jakies 10 lat temu wzielam z ulicy czarna, mala kotke. Ok. roku zostala wykastrowana. I tez sikala wszedzie. Na rozlozona posciel, lozko, dywan, do lozeczka dziecka robila kupy.. Wszystko smierdzialo.. Nawet juz na korytarzu bylo czuc. Mialam dosc i tego i awantur w domu o to wszystko.. Oddalismy ja do znajomych na wies. I tam sie zaklimatyzowala i nikomu to nie przeszkadzalo. Ale wtedy niewiele wiedzialam o kotach.. :oops:
dorzuć się do sterylek: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/azg dla bezdomnych: KRS 0000338819

Edzina

 
Posty: 4524
Od: Czw lut 10, 2005 12:07

Post » Śro kwi 16, 2008 19:21

Wolelibyśmy nie oddawać :/

Na froncie generalnie kiepsko (zaraz biorę się za domestos ;), ale poczekajmy na dyfuzor... Na razie wykładamy gazetami korytarz (dobry sposób, przynajmniej nie rozlewa się po całym korytarzu, bo bez gazet, to fugi działają jak kanaliki. Niestety, dzisiaj Kleo nasikała też w nocy, gdy spaliśmy, i wtedy gazet nie było. Zaraz będę to sprzątać ;). Czekamy też do weekendu, wtedy zrobimy badania kału (i chyba jeszcze raz przebadamy mocz...).

Generalnie, nie wiem o co chodzi. Robi zawsze W POBLIŻU którejś z kuwet. Ale nigdy W KUWETĘ. Jak ją przyuważymy, i wsadzamy do skutku - zrobi do kuwety, ale też, siedząc na brzeżku. Poźniej, wiadomo - głaskanie, chwalenie, przysmaki. Ale nie działa... Może po badaniu kału się wyjaśni.

Co do zamykania... sam nie wiem. Nie wyobrażam sobie tego zupełnie, ona by chyba zwariowała, i znienawidziła nas na amen :) Mam wrażenie cały czas, że te kupy i siki to jej reakcja na zamknięte wyjście na zewnątrz. Jakby jeszcze przez 10 godzin dziennie zamykać ją w 8 metrach kwadratowych, to by chyba kot sfiksował do reszty. Ale dzięki za radę. Zastanowimy się nad tym.

Co do domu wychodzącego - troche boimy się dawać ją po prostu do jakiejś rodziny na wieś. Słyszałem, że tam często podejście jest takie, że kota nie trzeba karmić, bo sam poluje. Kleo jest super, jeśli idzie o sprawność, ale jak nic nie upoluje to co, zagłodzi się? Jeśli namierzymy jakiś sensowny dom z ogrodem i z ludzmi którzy lubią kociaki (z takiego go braliśmy, może dlatego nie może się przystosować do mieszkania :/) to na pewno bylibyśmy za. No chyba, że to tylko moja, błędna teoria, i że rzeczywiście chodzi tu o coś innego.

Co do kocura... sam nie wiem. To się zaczeło z 2-3 mc temu. Wtedy Szajbul był kompletnie kulejący i chory, i na pewno Kleo nie dokuczał. Teraz też, obserwowaliśmy - generalnie (w każdym razie jak my jesteśmy w domu) wygląda, że ma gdzieś załatwianie się Kleo. Jego głównie interesuje, czy ma pełną michę, i czy dostanie codzienną porcje dopieszczania ;)

Anja, tak tylko z ciekawości - jak przekonaliście kocura, żeby nie dokuczał Waszej kotce?

TbaRt

 
Posty: 18
Od: Pon lis 26, 2007 22:53

Post » Śro kwi 16, 2008 19:40

A czy któraś z kuwet jest pusta tzn bez żwirku?Bo może ją "kłuje w łapki"?

Hańka

 
Posty: 42341
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Śro kwi 16, 2008 21:21

Hania, nie. Mamy w dwóch zbrylający CAT'S BEST, a w dwóch CATSAN (Catsan był od zawsze, a jak zaczęły się kłopoty, chcieliśmy dać jej jakąś alternatywę).

Bez żwirku, znaczy się, wyłożona jakimiś papierami/ręcznikami? Czy po prostu zwykła, pusta, plastikowa kuweta?

TbaRt

 
Posty: 18
Od: Pon lis 26, 2007 22:53

Post » Śro kwi 16, 2008 23:13

Są cztery kuwety,więc może:w jednej Cat's Best,w drugiej Catsan,w trzeciej gazeta a w czwartej nic?A jak nie zadziała to może jakiś piaskopodobny żwirek lub wręcz zwykły piasek?
Ja tam zielony kociarz jestem,w maju rok minie,więc może warto też zasięgnąć rad doświadczonych kociarzy,jest taki wątek pod wdzięczną nazwą "dla zasikanych"...

Hańka

 
Posty: 42341
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Śro kwi 16, 2008 23:17

Ja bym jeszcze spróbowała ze zwykłym piaskiem, może zapach natury ją przekona.
Dla eksperymentu ustawiłabym też kuwety przynajmniej dwie obok siebie. U mnie tak jest, że nieraz kot najpierw wchodzi do jednej, a potem załatwia się w drugiej.
Generalnie jednak robienie obok kuwety oznacza, że ona z kuwetą ma problem. Albo odczuwa dyskomfort przy załatwianiu się i ucieka od miejsca, które się źle kojarzy (koty z SUK tak mają). Albo drugi kot jej jakoś przeszkadza w zapełnianiu kuwety. Zauważcie, że początek tego problemu zbiega się z czasem dorastania Szajbula. Kotka kucająca w kuwecie jest przez jakiś czas "wystawiona" na zaczepki, czego unika załatwiając się w miejscach przez niego nie przewidzianych. Spróbujcie wychodząc z domu odizolować kocurka.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15456
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 26 gości