Łódź - szpitalne kotki szukają domków

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob kwi 05, 2008 15:31

prześliczna koteczka
jak tylko otworzyłam powiadomienie z tym wątkiem zobaczyłam, że historia z heppy endem :D . To jedna z ładniejszych Twoich opowieści, a czytam wszystkie :oops:

proszę o więcej :twisted:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob kwi 05, 2008 22:02

Ojej, to strasznie miło, że ktoś czyta... Mam jeszcze sporo historyjek z happy-endem, chociaż smutne też się trafią... Nie wszystkim kotom zdążymy pomóc, ale jednak trochę się udaje.
A Kasia, zostawszy 6-tą kotką Dorci naprawdę trafiła do kociego raju :-) Dorcia swoje koty nie tylko bezgranicznie kocha ale i rozpieszcza, karmi wszystkim co najlepsze, bawi sie z nimi (mówi, że się z nimi wygłupia). Oczywiscie kotom wszystko wolno - a Dorcia musi im słuzyć :twisted:
To część domowego stada Dorci (pies Atos, Kicio, Dzidzia i Lolcia):
Obrazek
A tu Dorcia przy karmieniu stada szpitalnego stada:

Obrazek

Psotka (niestety, już za TM), Gunia (prosi o głaski), Wybredna (nie je, jak zwykle), Zuzia (zastanawia się), Rudobiała (no, ta przynajmniej je) i Antenka (też jej smakuje).
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 70090
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie kwi 06, 2008 8:48

czytam, czytam
i naprawdę mam nadzieję, że jednak trafią się domki...
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie kwi 06, 2008 8:51

jolabuk5 pisze:Dziś historia z happy-endem - o Kasi. Kasia urodziła się w szpitalu - był to okres tuż przed "masowymi" sterylkami. Z wielu kociąt (bo urodził wtedy chyba 3 kotki na raz) tylko Kasia przeżyła i została w piwnicy. Była trochę nieufna, nie podchodziła do ludzi, ale z czasem się oswoiła. Kasia zawsze była gadatliwa, "rozmawiała" z Dorcią i szybko stała się jej ulubienicą. Była sliczną trikolorką, chetnie przyjmowała głaski, ale nie pozwalała się brać na ręce. Została wykastrowana. Żyła sobie w szpitalnym stadzie parę lat, aż nagle w 2 lata temu Kaisa przestała wychodzić z piwnicy. Mimo lata musiałysmy schodzić do niej do piwnicy i tam podawać jedzenie. Co gorsza, Kasia straciła apetyt i już same nie wiedziałysmy, czym ją karmić. Nagle - przestała zgłaszać się na śniadanie. Dorcia była zrozpaczona i postanowiła przeszukać piwniczne kanały - moze Kasia gdzieś tam leży? To było bardzo trudne i wydawało się beznadziejne, bo obok w miarę dostępnych korytarzy są tam najróżniejsze dziury i przejścia, gdzie kot z łatwoscią moze się wcisnąć. A jednak okazało sie, że Dorcia miała rację - Kasia siedziała głęboko w podziemnym korytarzu, skulona gdzieś na rurze - do dziś podziwiam, że Dorcia ją wypatrzyła. A może usłyszała, jak Kasia odpowiada na wołanie? Kotka była bardzo osłabiona, ale dała się wziąć na ręce. Nie bardzo wiedziałyśmy, gdzie ją umieścić - obie miałysmy w domu kilka kotów, początkowo Kasią zgodziła sie zaopiekować Dorci mama. Niestety, nie było to dobre rozwiązanie, bo Kasia zaczęła od początku atakować ukochaną kotkę Dorci mamy, Dzidzię. Mieszkanie było maleńkie, więc Dzidzia siedziała w pokoju, a dla Kasi zostawał przedpokój i łazienka. Kasia bardzo źle znosiła to ograniczenie przestrzeni, mimo że Dorcia prawie codziennie biegała do mamy, wypuszczała kotkę do pokoju (Dzidzia natychmiast chowała się w kanapie) i bawiła się z nią. Było żle i w końcu Dorcia postanowiła, że Kasię weźmie do siebie. W domu miała 5 kotów (wszystkie "szpitalne", przygarniane jako małe kotki) i kociolubnego psa. Obie miałyśmy obawy, jak Kasia i reszta kotów zareagują, ale okazało sie, że Kasia dośc szybko przyzwyczaiła się do swojego nowego stada (a stado do niej). Trochę sobie jeszcze schodzą z drogi, czasem ktos zasyczy, ale ogólnie jest świetnie, a Kasia jest po prostu szczęśliwa.
A to Kasia już w nowym domu:
Obrazek Obrazek


Zapomniałam jeszcze dodać, że po zabraniu z kanałów Kasia oczywiście powędrowała do weta, gdzie odstawiła niezły cyrk - wyrwała się, uciekła, zasikała, potłukła i w końcu trzeba ją było zdejmowaś z sufitu :twisted: Ale jakoś udało sie ją zdiagnozować - okazało się, ze ma zaawansowane stadium zapalenia jelit. Stąd ten brak apetytu! Wet mówił, że w kanałach nie miała szans przeżyć. Jeszcze dzień, dwa - i nie byłoby Kasi na świecie. Potem też były kłopoty - Kasia niby dawała się głaskać, ale już brać na ręce - nie bardzo. Poza tym waliła Dorcię łapą z pazurami. A teraz śpi sobie z Dorcią na łóżku i jest przytulasta. :D
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 70090
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie kwi 06, 2008 8:56

:D :D :D :D :D :D :D
bo tam, na górze, Ktoś nad Kasią czuwał...
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie kwi 06, 2008 17:44

Swoją drogą jak tak czytam na forum o różnych kocich biedach to aż mi wstyd prosic o domy dla moich szpitalniaków - one nie mają tak źle...
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 70090
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie kwi 06, 2008 18:04

JA też czytam i się wzruszam...
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie kwi 06, 2008 20:27

jolabuk5 pisze:Swoją drogą jak tak czytam na forum o różnych kocich biedach to aż mi wstyd prosic o domy dla moich szpitalniaków - one nie mają tak źle...



Jolu, ja mam podobne odczucia :oops:
dajecie im taką opiekę i macie je na oku cały czas, że te kotki są bezpieczne.
Co nie znaczy, że nie należy próbować.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie kwi 06, 2008 22:00

Femka pisze:
jolabuk5 pisze:Swoją drogą jak tak czytam na forum o różnych kocich biedach to aż mi wstyd prosic o domy dla moich szpitalniaków - one nie mają tak źle...


Jolu, ja mam podobne odczucia :oops:
dajecie im taką opiekę i macie je na oku cały czas, że te kotki są bezpieczne.
Co nie znaczy, że nie należy próbować.


Tylko... wiesz, całe to karmienie jest na mój koszt. Jakby coś mi sie stało (odpukac w niemalowane drewno) to od razu będzie beznadziejna sytuacja. To jest ogromny wydatek, Dorci na to nie stać (mnie też nie bardzo, ale ktoś musi). A jak dyrekcji zacznie przeszkadzać, że koty wchodzą do piwnicy... Poza tym ja za 5 lat przechodzę na emeryturę i nie wiem skąd wezmę potem pieniądze na karmę, kto będzie karmił z Dorcią rano... A zresztą jestem trochę schorowana (może na zewnątrz nie widać :wink: ). Dlatego jednak się rozglądamy, przynajmniej przydałyby się domki dla najbardziej oswojonych - Gunia, Zuzia, może Wybredna, może Łatek... Łatek teraz wydaje się oswojony, ale jak pomieszka trochę, to zdziczeje jak Chłopczyk! Chłopczyk przyszedł do nas parę lat temu, był dośc oswojony, bardziej bał się reszty kotów niż nas (dawał się głaskać). A teraz zdziczał, trzyma sie trochę na dystans od stada, ale do nas też nie podchodzi. Tyle, że nie jest głodny, bo jedzenia jest sporo. Ale jesli się rozchoruje, to ma małe szanse, bo mozemy tego nie zauwazyc, ponieważ nie pojawia się codziennie. Czasem go nie widzimy wiele dni - po prostu przychodzi później, jak się domyślam (zostawiamy tyle jedzenia, żeby spóźnialscy tez mieli). Nieobecnośc kota, którego widzimy codziennie, rzuca się w oczy. Ale i tak nie zawsze można sprawdzić, co się z kotem dzieje - kanały piwniczne są wielkie i pełne zakamarków, człowiek nie wszędzie moze się dostac. Zresztą kot może tez zginac na zewnątrz, np. pod samochodem. Dlatego im koty są starsze (a przez to bardziej skłonne do chorowania) tym bardziej chciałybysmy zapewnić im dom. Oczywiscie, te bardziej "dzikie" muszą zostać, nie mają szans. Ale ze 2-3 najbardziej oswojone...
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 70090
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie kwi 06, 2008 22:09

Jolu,
w takim razie zmasowana akcja ogłoszeniowa.
a te pół dzikie mogą znaleźć domki wychodzące.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon kwi 07, 2008 7:51

Piekna ta historia o Kasi, może ona chciała do Dorci??? :D
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pon kwi 07, 2008 9:07

Oczywiście, że Kasia CHCIAŁA do Dorci! Teraz jest szczęśliwym kotem :-)
Femko, oczywiście, będziemy robić ogłoszenia, ale spokojnie - na razie mamy chyba jeszcze trochę czasu (mam nadzieję). Ważne byłoby wyadoptowanie tych "udomowionych", które Dorcia rozpusciła i byle czego nie zjedzą. Przez to karmienie jest dość kosztowne. Jakby zostały te dziksze, to i na karmie by się oszczędziło, bo one nie są takie wybredne. Dorcia też im podsuwa smakołyki, ale generalnie one jedzą to, co dostaną.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 70090
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon kwi 07, 2008 12:01

Myślałam że zdążę opowiedzieć dziś kolejną historię z happy-endem - o Kubusiu. Ale już widzę, że nie dam rady. Może wieczorem :D
Nawiasem mówiąc kubusiowych historii z happy-endem jest kilka (chyba 3). Widocznie to szczęśliwe imię :D
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 70090
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon kwi 07, 2008 12:16

To poczekamy na Kubusiowe historie.... :lol:
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pon kwi 07, 2008 19:07

No nie - spisałam historię Kubusia, a że to długo trwało, forum mnie dyskretnie wylogowało. Jak kliknęłam "wyślij", kazali mi się ponownie zalogować, po czym ukazała się czysta kartka... :evil:
Trudno, widac tak miało byc - historia Kubusia będzie innym razem. :wink:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 70090
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 103 gości