Ale tak nie podrodze też można przyjść czy przyjechać tramwajem zwłaszcza,że to środek miasta łatwo zewsząd dotrzeć i sie porozglądać zapytać sprzątaczki z wieżowca (jest nie najgorsza zwlaszcza jeśli sie dowie,ze chcemy go zabrać) żeby kota namierzyć

tu chodzi przecież o jego życie zwlaszcza,że miejsce dla niego jest ja chetnie pokażę gdzie ewentualnie trzeba pochodzić tylko mnie naprawde juz czasu brak musialabym go szukać w nocy.

Tak naprawdę to żaden kot ktoremu pomagam codziennie nie jest mi po drodze tylko trochę czasem. Od wczesnego rana do późnej nocy poza pracą zawodową i snem zajeta jestem pomaganiem szczerze w przelocie doslownie myję sie i jem coś. jak chce się naprawde pomóc to nie ma lekko

takie czasy przyszły
Nie dziwię się ,że każdy boi sie o swojego ulubieńca tylko jakos wszystko trzeba przemyśleć wspólnie co można zrobić żeby minimalizować zgrożenia ale jednak działać. ja też boje sie o moje koty żaden nie jest szczepiony nie stać mnie ale pomagać trzeba takie czasy. Fajnie,żeby wszystkie były oswojone i zdrowe ale tak nie jest.
Burasek może jescze czeka na pomoc ale czas płynie każda chwila się liczy.
