Grzyb straszny nie jest
Grzyba nie ma się co bać
Nie każdy chruje, naprawdę, mój Tżet nie zachrował nigdy, a śpi z kotami pozarażanymi. A jak już się zachoruje, to ciocia jopop zna taką rewelacyjna maść, co to grzyb po niej schodzi, chociaż się nią człowiek nie smaruje.
rezydenci zwykle też nie chorują, a nawet jak chorują to przechodzą łagodnie, łatwo sięleczy. Moja Pipsi zachorowała dwa razy (ale moja Pipsi to nawet kk łapie od tymczasów- taki trefny kot). Wyleczyła sie natychmiast.
Wiem, że świadomośc złapania grzyba jest strasznoa. też tak miałam, ale po pierwszym razie, to już mnie to nawet nie wzrusza.
Także, dołączam się do próśb, pomóżcie jopop. Nie chcę jej za bardzo chwalić, ale jest naprawdę cudowną osobą z wieliim sercem dla kotów, a co najważniejsze z ogromnymi chęciami. Tylko czasem brakuje możliwości. I tu pomoc jest bardzo potrzebna. Pomóżmy jopop pomagać. To naprawdę niewiele, a może uratować wiele kocich istnień.
Bardzo często jak patrzę na moje tymczasy, to mam łzy wzruszenia w oczach, że one są, przytulają się, mruczą, ufają, a przecież gdyby nie jopop, to mogłoby ich nie być.
Koniec wynurzeń
NO, PRZYGARNAJCIE GRZYBA