O mały włos Janek nie dotarłby dzisiaj do weta! Rano wyjechaliśmy z dwudziestoma złotymi w kieszeni, miałam zamiar wyciągnąć kasę w banku (karta straciła ważność, nowa nie dotarła, byłam więc przygotowana na skorzystanie z "okienka"). W banku okazało się, że jest awaria systemu i nie wypłacą mi pieniędzy.

Do wizyty u weta miałam ponad godzinę, św.Franciszek chyba nade mną czuwa, bo poszłam na wydział, gdzie znajomi uratowali mnie pożyczając 35 zł. Ale wściekła byłam...Już szykowałam sobie teksty typu"Zadzwońcie sobie do Marka Kondrata, może on wam pomoże"
A teraz najważniejsze:po wnikliwych obserwacjach oczka dr Gierek stwierdził, że co prawda Janek przez ten uraz gorzej widzi (utrata wzroku w prawym oczku 15-20%) ale zrost nie powinien postępować, nie powoduje u niego bólu. Przyczyną tego zrostu jest prawdopodobnie silna infekcja herpesem albo/i calciwirusem. Zrost widać gołym okiem, a to białe co jest "na górze" to blizna, która jak i zrost już zostanie. Spojówki są rozpulchnione ale ogólnie nie jest źle

W tej sytuacji operacji nie będzie, z czego jestem ogromnie zadowolona. Janek dostał krople na ogólne doleczenie oczek, które będzie dostawał dość długo. W takim razie Janka czeka już tylko operacja przepukliny, ale na to trzeba trochę poczekać, bo pompony jeszcze za małe

Za wizytę (i krople) zapłaciłam 53 zł więc jest nieźle. Janek u weterynarza i w drodze był bardzo grzeczny...Kochane kocisko!
