No to wieści z 'pola walki'. Oswajacz Agalenora kontra Upiorne Biedrony.
Sytuacja, którą zastałam w klatce wystawowej constans.
Sreberko potulne, nadal płochliwe, Burasia fucząca, wrzeszcząca przy próbie wzięcia na ręce. Ale nie poddaję się.
najbardziej rzucająca sie w oczy zmiana - to rozmiary delikwentek
Duże rosną, pyszczynki okrągłe, i dość utuczone.
Annskr zasypała Biedronki i moją mamę chrupkami i mokrą karmą. bardzo dziękujemy.
Dziewczynki w klatce jedzą z nudów i... tyją z braku ruchu

Na szczęście, że jeszcze rosną, wzdłuż
Myśleliśmy jak tu oswajac. Postanowiliśmy rozdzielić dziewczynki, choć na kilka dni.
Burasia swa dzikością i lękiem negatywnie nakręca Sreberko, jej strach i niepokój udziela się spokojniejszej i łagodniejszej siostrzyczce.
A zatem dzis Sreberko odjechało do WWy z moim małżonkiem. Zamieszkuje klatkę-łapkę, którą opuściły smietnikowce (one są ze mną w Łodzi).
Jest bardziej proludzka, ale płochliwa strasznie. Boi się hałasów, nagłych ruchów. Raz, gdy uznałam, że rozmruczała się i 'wyluzowała' ... nagle spłoszył ją odgłos otwieranych drzwi i uciekła na szafę, znów odbyla się 'pokojowa łapanka'
Jak to zmienić. Czy ktoś zechce takiego strachulca?
Burasia samiutenka, w klatce, skazana na łaskę-niełaskę oswajacza. Bardzo się boi, kuli uszy, fuczy. Biorę ją na kolana i odkładam, zanim zacznie sie wyrywać. Malutka sztywnieje ze strachu, próbuje się wyrywać.
Oczy wielkie, wystraszone, wyłupiaste... nieszczęsliwe
Teraz zasnęła w kuwecie, zrezygnowana.
Nie wiem, czy i na ile się oswoi.
Będę próbować... ale nie wiem czy się uda.