Dzieki Kociareczko, już mam. Rozmawiałam.
Sprawa ma się nastepująco, to ta kamienica pod 65, nowa, porzucona, zamknięta na głucho. Sa drzwi i dzwonek do ochrony, portiera? p.Ewa nie dzwoniła bo zależy jej na dyskrecji...nie wiadomo kto tam siedzi i jakie ma intencje...o ile ktos jest...Koty wychodza przez dziury w ogrodzeniu na sasiednim podwórku, jest czarno biały maluch i biało bury oswojony kocur, i koteczka która sie ostatnio nie pojawiła...p.Ewa martwi sie że jedzenie które im daje nie znika jak powinno co może oznaczać że koty sa juz tak chore że nie chcą jeść... problem polega na tym, że nie ma jak sie tam legalnie dostać. No chyba że górą ale to dla odważnego, zobaczymy, może uda sie tam jakoś dostać...a jak nie trzeba by jakoś przez SM lub...nie wiem...
Kociareczko, może jednak umówmy sie pod nr.65, ja tam podjadę samochodem i jakbyśmy złapały jakiegoś kotucha udałoby sie od razu go wsadzic ...choc czarno to widzę...ale sie chociaż zorientujemy...