Podstawowa zasada, to nie dac sie zlinczowac rodzinie. Wiem cos o tym i wiekszosc z was tutaj na pewno tez
Wszystkie jestesmy wyrodnymi matkami dla ktorych zwierzeta sa wazniejsze od dzieci
To TWOJE dziecko i TY decydujesz w jaki sposob je wychowujesz. Tym samym bierzesz skutki na siebie
Moj syn teraz ma 8 lat, ale bardzo dlugo mial sapke (do 2-3 roku zycia), tesciowa oczywiscie byla przekonana ze to przez psa, ale ona w ogole jest z innej planety, potrafila wyparzac dziecku nocnik przed kazdym uzyciem
Potem po powrocie zza granicy (okres bez zwierzat) kupilam psa, potem wzielam kota, teraz mam 2 psy i 3 koty, dziecko zdrowe jak rydz!
Jestem zdania (choc nie jestem lekarzem) ze te wszystkie alergeny, bakterie i caly "syf" jaki mamy w domu przez zwierzaki, tylko pomagaja dziecku sie uodpornic.
Od roku w moim domu codziennie jest moja siostrzenica, bo siostra ma dzienna szkole. Teraz ma poltora roku; jako niemowlak byla bardzo chorowita, wrazliwa, wiecznie z wysypkami, uczulona na bialko i rozne takie... W tej chwili nic jej nie jest, a alergolog dostalby chyba zawalu gdyby odwiedzil moj dom

Mala tarza sie z psami po dywanie, dzieli sie z nimi jedzeniem, kocha zwierzaki i pierwsze slowa jakich sie uczyla to ich imiona. Rozwija sie swietnie.
No i jej mama, a moja siostra, tez jest alergikiem.
Kiedy mieszkala z mama gdzie byl pies i kot, bylo wszystko ok. Wystarczylo jednak ze odwiedzila kolezanke i poglaskala obcego kota, wracala z czerwonym nochalem, zasmarkana i lzawiaca.
Czyli alergen alergenowi nierowny
Odkad sie wyprowadzila, nie ma swoich zwierzakow, objawy odrobinke wrocily.
Ale wydaje mi sie, ze najgorsze co mozna zrobic alergikowi, to odizolowac go kompletnie od zrodla alergii.
Moze sprobuj dawac dziecku jakies homeopaty na zlagodzenie objawow? zeby sie rodzinka nie czepiala
