Niestety wróciłam i pierwsze coprzeczytałam to wiadomość o Małej Burańce

Zepsuł mi się humor
A u mnie Sajgon. Masowanie brzuszków faktycznie dało efekty, kupki cudne

i przynajmniej na oko nie widać żadnych robali, bo namiętnie sobie w nich pogrzebałam. To nawet ma swoją nazwę - fekalizm
Bruszki teraz pełne, a kotki nieszczęśliwe, zwłaszcza Zawisak, w kartonie coraz bardziej ciasno. Georginia, nie, nie rozstawiłam jeszcze klatki. Klatka kapitalna, na Twoich powierzchniach no problem. U mnie gorzej. Dzisiaj muszę wynieść sporo gratów z mieszkania i jakoś to rozstawię. Nie miała baba kłopotu

nie dość, że dobrzy ludzie pożyczają klatkę to jeszcze źle

Jakoś to jednak będzie i być musi, nie wiedziałam, że można mieć tak proste marzenia jak ścieranie z plastikowej powierzchni ścierką tego bałaganu po małych
Dziewczyny przy następnym karmieniu zrobię nowe fotki i zaraz zacznę pisać ogłoszenia. Jutro chyba odrobaczanie. Maluchy są słodkie i oczywiście najchętniej bym je zostawiła. A ich mama siedzi rano pod klatką bo pewnie je słyszy, czuję się okropnie w stosunku do Słoneczko i okazanego mi przez nią zaufania
