Niestety tym razem nie zaszła pomyłka, nie będzie happy endu...
Ataata wiem jak bardzo czekałaś na Mizię, jest mi niesamowicie przykro, że nie wyszło, że nie zdążyłaś poznać Mizi, a ona - Ciebie.
Jest mi przykro tym bardziej, że dzisiaj dowiedziałam się, że Mizia umarła w środę wieczorem. Jej nie można było pomóc, jednak gdyby nie czyjaś niefrasobliwość przynajmniej sobie mogłyśmy oszczędzić trochę bólu. Nie byłoby akcji transportowej, nie byłoby Twojej radości na dzisiejszy przyjazd. Chociaż to nie moja wina bardzo Cię przepraszam.
Mizia właściwie nie miała szans - miała niewydolność wątroby, mocznicę. Być może był to nowotwór. Dopiero badania krwi pokazały jak bardzo Mizia była chora, ani jej zachowanie, ani wygląd nie wskazywały na tak tragiczny stan. Mizia miała lekki katar, badania krwi miały być zrobione właściwie tak "na wszelki wypadek"...
Gdyby Mizia została w schronisku prawdopodobnie nadal by żyła, jak długo - nie wiadomo... Stres w dużej mierze przyczynił się do jej śmierci. Czuję się z tym fatalnie, to ja zabrałam ją z miejsca, które znała, w którym czuła się bezpieczna. Chciałam jej pomóc. Od dawna szukałam jej domu, była jedną z moich ulubienic. Tak bardzo cieszyłam się, że wreszcie, po tylu latach w schronisku los się do niej uśmiechnął...
Miziu [*] zawsze będę o Tobie pamiętać...