Pisiokot, dziekuje w imieniu ogrodnika.

Ja go wprost prosiłam o wersję, która nie będzie wymagała regularnego koszenia trawy ani innych tego typu czynności, tzn. wersja dla leniwca czyli samo ma sobie rosnąć.

Szkoda mi teraz moich sąsiadów, którzy mają ładne ogródki, ale bez przerwy muszą w nich coś dłubać (może mają więcej czasu?, szczęściarze). A czasami szkoda mi i samej siebie, jak w sobotę rano zaczynają się odzywać kosiarki do trawy
Gdybym tylko mogła nie przejmować się, że kotki sobie gdzieś chodzą poza terenem i że coś może im się stać.
I żeby jeszcze nasz klimat był cieplejszy.

Nie mamy tutaj piwnic, garaże bez okien, więc całkiem poważnie już się martwię, co będzie zimą. Czy ktoś kiedyś ćwiczył jakieś ogrzewanie kocich domków na zewnątrz (ale pod daszkiem)?
Bardzo proszę, doświadczeni kociarze, radźcie jak uchronić koty przed zimnem!