Przez prawie dwa miesiące nie miałam dostępu do netu
Eurydyko, nie wiem czy moje doświadczenia z ornip[uralem przydadza sie Bebie - nie wiem nic na temat psów...
A u nas niestety niedobre wieści - Kuba, jest już prawie całkiem ślepy, na lewe oko nie widzi absolutnie nic (czego od dawna domyślałam się), natomiast diagnoza, że w prawym oku traci wzrok, że proces jest postępujący i nie da sie go w żaden sposób powstrzymać, była dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Biedny Kuba, to tłumaczy jego histeryczne zachowanie przy każdym wyjściu z domu. A sprawa wydała sie przez przypadek - pojechałam do dr Garncarza z Dymkiem (nota bene słusznie - Dymek miał wrzody eozynofilowe na lewej rogówce) i przy okazji wizyty kontrolnej zabrałam Kubę.
W ogóle Kubulek był ostatnio kiepski i nasza wetka zdecydowała o kolejnej serii zastrzyków ornipuralu. I ja, w przypływie rozpaczy, mając w perspektywie piesze wycieczki do lecznicy (ponad 1,5 km przez łąki z wrzeszczącym ponad 5 kg kotem) przełamałam sie i zaczęłam sama robić mu zastrzyki. Dziś przyznaję, że to w naszej sytuacji najlepsze rozwiązanie. Kuba się nie stresuje, ja się nie męczę...