Covu - wszystko sie zgadza, Krówek po podróży w trakcie której był jeszcze bardzo zestresowany, w domu natychmiast w ciągu dosłownie kilkunastu sekund uspoił się, przywitał z chłopakami, zaczął skakać (bo jest pan skoczek-podskoczek

) zwiedzać stare kąty i zaglądac do michy. Natomiast na kolanach był, ale długo tam nie posiedział. Wziąśc na ręcę i wygłasiac też sie dał i pognał dalej, przywitał sie z Kajtusiem, pacnął go łapką, łaził za nim, założył Nelsona Szymkowi, wlazł na głowe Tadkowi i pogonił Senioritę (nierozważny krok :>)
Gagucia - Krówek daje się się głaskać po całości, łepek, grzbiet, ogon, okolice tyłka. na nasz widok nie ucieka przerażony. Za to w miejscu trudno mu ustać i owszem biega po całym mieszkanku. O weterynarzu i jego "obdukcji" kota nic sie nie dowiedziałam.
Teraz siedzi na środku pokoju i zastanawia sie gdzie tu by jeszcze wleść.
FreEp- dziekuję za twój wpis. Niektóre koty po prostu nie maja natury pieszczochów i potrzebują czasu żeby zaufac człowiekowi. Ja po obcowaniu z moją damą Seniorcia w ogóle zawsze jestem miło zaskoczona gdy kot sam do mnie podchodzi i nastawia sie do mizianek.