Skoro już zostałam wywołana do odpowiedzi to jestem. Nie chciałam upubliczniania tego watku bo nie wiem po co. Sytuacja jest nieciekawa (delikatnie mówiąc).
Tego co zrobiła kotka nie rozumie nikt. Macie rację ona nie jest agresywna. Ma bardzo dziwne ataki. Ten obecny był, niestety, gorszy od poprzedniego. O wiele gorszy. Dlatego wetka po rozmowie telefonicznej tak nam poradziła. To nie była zła wola tylko próba znalezienia wyjścia z sytuacji. A dlaczego tak? Bo widziała Kleo w akcji w zeszłym roku. Jak w tym roku usłyszła,że jest znacznie gorzej to stwierdziła, że gołymi rękami nic nie zrobi (nie mogę mieć do niej pretensji, o to że nie ma skłonności samobójczych). A jedyni, którzy dysponują sprzętem do łapania dzikich kotów i mozliwoscią przechowania takiego znarowionego kota to pracownicy schroniska.
Dla zwolenników opowiesci rodem z Archiwum X - nie dość, że oba ataki zdarzyły się o okolicach Świąt (poprzedni po, a teraz przed) to jeszcze oba były we wtorek i oba rozpoczęły się ok. 17.30