Rzecz o sile reklamy.
Budzę się jakimś bladym świtem z uczuciem, że coś po mnie łazi. Otwarcie oczu potwierdza ten domysł - Czcionka ugniata mi plecy i mruczy. Po chwili podstawia kark i mruczy jeszcze intensywniej, choć wydaje się to niemożliwe. Po następnych kilku minutach (bzura, od budzenia deptaniem minęło 20, tak twierdzi mój budzik) wywala się na plecy i mruczy podwójnie.
A nie. Wyraźnie słychać, że mruczy też Tantra, więc rozglądam się. Na fotelu przy wersalce Bestia śpi, a Tantra wlepia się we mnie jak sroka w gnat. I mruczy aż wióry lecą. Nie chcąc jej płoszyć, dalej rozpieszczam Czcionkę, która zdążyła obślinić mi koszulkę i przygryźć palec. Słychać lekkie "tup". Mrukot Tantry nadal jest wyraźny, choć na fotelu jej nie widzę. Sytuację wyjaśniają wystające zza krawędzi wersalki uchle. Kolejne parę minut i Tantra robi kolejny ważny krok na drodze oswajania, integracji i w ogóle udomowienia - Przychodzi Na Mizianie[tm].
I tym sposobem znowu się spóźniłem do roboty @@; Reklama to straszna rzecz.
A. Tantra też się ślini. Nie aż tak intensywnie jak Czcionka, ale przy mizianiu pyszczek jej się robi mokry. I jest typowym przedstawicielem gromady Dziugaczy, rząd Dziugające. Łebkiem ofkors.
____________________________________
Bestia ma chyba znowu stan podgorączkowy albo gorączkę :/ Pozostałe futra ewidentnie czują, że jest z nią źle i traktują według taryfy ulgowej.
Bebe, dzięki :] Szczęśliwie dobrze już Bestię znający wet i jego zakochana w niej od pierwszego wejrzenia koleżanka mają placówkę jakieś 60-80 metrów od mojej gawry.