Kotuś jest niesamowity, zapowiada się na straszną przytulankę i pieszczoszka...taki biedny, zapluty brzydalek a tak rozkosznie wywala do góry brzunio, pierze łapiczkami w powietrzu i wysuwa jęzorek:D
Słuchajcie, czy ja moge mu umyć pupę jak ma wenflon? Nie chciałabym go zamoczyć. Doopka jest obkupkana i zaklejona a w dodatku sama żopka zaczerwieniona. Całe szczęście, że kupska się zrobiły bardziej zwarte. Dziś już go nie będę męczyć ale wypadałoby odświeżyć energię;)
Kocio śpi nietomnie jak przy nim siedzę, ale jak jestem przy kompie cały czas mnie obserwuje...Ciii...a jednak śpi...jak tak na niego patrzę jak się rozkosznie wyłożył na kocyku, w ciepełku, to mnie ciarki przechodzą, że on tam, na tej drodze na wsi, na śniegu...
Wyniki będe miała jutro...zapomniałam zapisać...chociaz jak tak na niego patrzę, to nie wygląda na poważny stan, chodzi sobie po pokoju, wskakuje i zeskakuje z łóżka, gada sobie, apetycik jak ta lala...dobrze Beata prawi

...gdyby jeszcze oczko było ok to w ogóle bym się nie przejmowała...a to oczko to brązowa pulpa...
