Nie wiem czy tu jeszczee ktoś do nas zajrzy ale coś napiszę, żeby niebyło, że "zaginęłyśmy w akcji". Jasia po prostu króluje w domu, z wujkiem w komitywie wielkiej - jak kot śpi to Ciii, musi się wyspać i nie trzeba kota budzić, jak szaleje (a podobno potrafi

) to głównie w nocy. Wygląda bardzo dobrze, piękne futerko dostała na zimę, już nie ucieka nawet jak więcej osób przyjdzie do domu, tylko okazało się, że bardzo boi się odkurzacza, ale myślę, że z czasem się z nim oswoi. Pierwszy kontakt ze złym warczącym skończył się rekordowym jaśkowym skokiem ze stołu na środku pokoju na segment, taki prawie pod sufit. W ogóle jak na takiego dużego kota Jasia jest bardzo skoczna.
Wybudowaliśmy jej z moim TZ-m na gwiazdkę drapak, ale jak na razie nafukała na niego solidnie i na tym kontakt się urwał, myślę że to dla tego, ze pachnie moimi kociastymi, które go okupowały w trakcie i po wybudowaniu. Może jak się wywietrzy to się z Jasią polubią
I to chyba tyle z życia codziennego czarnego kota, który dzięki paru osobom dobrego serducha znalazł drugą szansę ludzką miłość.
Pozdrawiam wszystkich świątecznie