Szarota bardzo chora, lepiej nie będzie[']

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Sob sie 26, 2006 13:43

Cieszę się ogromnie, że jest lepiej. Kika dni tu nie byłam i dzisiaj bardzo się ucieszyłam już samym tytułem wątku :D .

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie sie 27, 2006 9:17

Aniu, miło Cie tu widzieć. Właśnie jedziemy zakładać nowy wenflon. stary się zapchał i musiałam wyjąć.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 30, 2006 21:43

Szarotka czuje sie dobrze, ale...sika znów jak szalona. wszędzie, tylko nie do kuwety. Jest ciągle na antybiotyku. Zagląda mi w oczy i miauczy. Rusza wyprostowanym ogonemna wszystkie strony -przypomina mi to dźwignię zmiany biegów, ogląda się na swój ogon, po czym biega jak szalona (to jej się zdarzało juz wcześniej, ale nie towarzyszyło temu sikanie). Chce mi cos przekazać, a ja nie wiem co. pól dnia polowałam na siki. Znalazłam je w łazience na podłodze, w foliowej torbie z resztą zakupów (na szczęście chemicznych). Na koniec oblała zasłony (z podniesionym ogonem, cała zawartościa pęcherza). To nie tak miało być. Jutro oddamy krew do badania, skoro sików nie da się złapać.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 30, 2006 22:14

Bardzo sie ciesze, ze Szrotka ma sie lepiej.
Ale popusciła wodze, ze nawet sika gdzie popadnie, to z radosci :D :wink:
Miło czytac takie posty.
Trzymam za zdrowy pecherz i nereczki Twojej pieknoty :lol:

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 12003
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Śro sie 30, 2006 22:22

Kiedy właśnie to sikanie wszędzie, tylko nie do kuwety, mnie niepokoi. ten kot przez parę lat nie nigdy załatwiał się w innych miejscach.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie paź 29, 2006 1:26

U Szarotki duzo sie ostatnio działo. We wrześniu wróciła infekcja pęcherza i bolesność nerek. Nie powtarzając badań kot został przeleczony przez 11 dni antybiotykiem (jakimś rzadziej uzywanym-musze uzupełnić wpis w książeczce).Mimo podawania leku kot sikał poza kuwetą jak szalony (pomogło....zamknięcie w katce 8O , którą kot polubił, wyciszył się i do teraz wchodzi tam czasem sobie posiedzieć). W połowie października , czyli dwa tygodnie po zakończeniu antybiotyku zbadaliśmy mocz (badanie ogólne prawidłowe, posiew ujemny). dziś zbadałam krew. Mocznik 10 (w najgorszym momencie 22, a po płukaniu i leczeniu 7), kreatynina 1,9 (w najgorszym momencie 2,6, a po płukaniu i leczeniu 2,2). jak mam interpretować te wyniki? Czy możliwe, że złe wyniki nerkowe były wtórnym efektem przewlekłej infekcji pęcherza i nerek? Od półtora miesiąca zupełnie zrezygnowałam z diety nerkowej (wiem, nieodpowiedzialnie, ale kot odmawiał jedzenia) i zastanawiam się, dlaczego parametry się poprawiły. Czy moge przestać sie już bać?

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie paź 29, 2006 12:28

Tosza pisze: Od półtora miesiąca zupełnie zrezygnowałam z diety nerkowej (wiem, nieodpowiedzialnie, ale kot odmawiał jedzenia) i zastanawiam się, dlaczego parametry się poprawiły


Tosza, kurczę, to chyba potwierdza moje obserwacje i przemyślenia na temat karm niskobiałkowych. Może być tak, jak twierdzą weci w USA, że one faktycznie robią więcej szkody niż pożytku! Nie jestem bynajmniej fanką Ameryki, ale tu bym potwierdzała tamtejsze teorie.

Przez 11 lat mieliśmy kota z uszkodzonymi nerkami. Nie był badany, ale jak po jego odejściu czytałam wszystko, co mogłam znaleźć na temat niewydolności nerek, to widać to było jak na dłoni.
Kot P. trafił do nas po długotrwałej głodówce, był truty przez toksyny z ropiejącej rany, potem długo dostawał końskie dawki leków, nawet nie chcę myśleć jakich :strach: (takie były czasy, że leczenie kotów to była masakra), żywiony był jako kociak prawdopodobnie kk ( tylko to umiał jeść), przeżył już u nas poważne zatrucie ( do tej pory nie wiemy czym), dwie narkozy - miał wszelkie możliwe okazje, żeby uszkodzić nerki.
Od samego początku bardzo dużo pił.
Nigdzie, w zadnej z posiadanych wówczas książek nie znależliśmy żadnej informacji o kocich nerkach, nawet nie podejrzewaliśm, że może mieć uszkodzone.

Całe życie u nas jadł naprawdę wysokobiałkowe pożywienie - RC Sensible (odkąd się pojawiło w Polsce) uzupełniane mięsem (głównie serce wołowe, kurczak indyk, wołowina). Żadnych puszek, nawet z najwyższej półki. Przeżył te 11 lat w tak doskonałej formie, że wetka, która go badała nie mogła uwierzyć, że to jest kot nerkowy.
Parametry nerkowe skoczyły byskawicznie, kiedy kot zlapał jakąś infekcję gardła i przestał pić, a "nasz" :evil: wet potraktował nas i kota w sposób zasługujący na potępienie. Odwodnionego kota nie dało się już uratować.

7-letnia kotka, żywiona w taki sam sposób, parametry nerkowe miała super, mimo różnych infekcji, które przechodziła (z ropomaciczem włącznie), narkozy i nawracającego zapalenia dziąseł, leczonego sterydami.

Wyniki nerkowe Kiciatego można zobaczyć w jego wątku.

Poważne problemy z kocim zdrowiem zaczęły się u nas po zmianie żywienia zaordynowanej przez wetkę... w celu ochrony zdrowia kotów tak "fatalnie żywionych" przez tyle lat. Po czterech miesiącach od zmiany diety na "gotowce" (suche dla starszych kotów, puszki) z obniżonym białkiem jednego kota już straciliśmy, a u pozostałych dwóch widzimy różne negatywne zmiany.
Przypadek? Na podstawie obserwacji 4 kotów w wieku 12, 11, 9, 6 lat przez całe ich życie?!
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Pt lut 09, 2007 1:12

Odkurzyłam stary wątek Szarotki, któr a mimo tajemniczo nskich leukocytów( ostatnio podskoczyły nawet do 4 tysięcy!) ma sie dobrze Ale my nie-Szarotka sika. Z trzęsącym się, podniesionym ogonem-jak kocur.. Sika w kilku ulubionyc miejscach ( w tym zupełne nie do zaakceptowania, jak toster i ekspres do kawy) jak i w zupełnie niespodziewanych-kilka dni temu obsikała moja torbe z zakupami tuz po powrocie do domu, później papirusy w mojej sypialni, a wczoraj mój szal wiszący na fotelu.
Sikanie nie ma podłoża zdrowotnego-miała problem z nerkami i jest pod stałą kontrolą i juz jest ok, ale weci kategorycznie stwierdzili, że znaczenie to zachowanie paraseksualne, a nie chorobowe.
Mam wrażenie, że znaczenie ma związek z innymi kotami i to niekoniecznie tymi, które sa w domu; Mam od trzech niesięcy tymczasowa Klusię, a sikanie pojawiło sie po dwóch miesiącach, gdy Klusia miała ruj,e, potem ustało i teraz jest znów, choć w domu nic sie nie zmieniło. Ale, ponieważ sie ociepla, za oknem widać coraz więcej kotów. I mam wrażenie, że to one na nią działają, chociaz definitywnie tego stwierdzić nie mogę.
Ponieważ dwóch wetów, niezaleznie od siebie zaproponowało mi to samo rozwiązanie, zdecydowałam się i podaje jej proverę. W poniedziałek dostała pierwszą tabletkę-jak dotychczas bez rezultatu Wiem, że można spróbować z kroplami Bacha (mam nawet wypełniona ankietę gotową do wysłania), z Feliwayem, ale szczerze mówiąc, nie znalazłam nigdzie informacji, by któryś z tych preparatów zlikwidował znaczenie.
I postaram się zdawać na bieżąco relacje z podawania provery, bo może sie komuś przyda, by (zaleznie od efektów) spróbować, lub darować sobe podobny eksperyment.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lut 09, 2007 1:42

Tosza - a czy Szarota jest wysterylizowana ? bo jakoś nie mogę się doszukać w wątku informacji o tym....

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Pt lut 09, 2007 9:44

Nawet wysterylizowane kotki mogą znaczyć teren - był ostatnio wątek na ten temat, niestety nie pamiętam autora ani tytułu :oops:

Mój szwagier miał taki problem z kotką (odrosły jajniki) pomógł Feliway, ale też nie od razu (dwa razy z zagranicy sprowadzali, bo wtedy w Polsce jeszcze nie było)

pozdrawiam
Agnieszka
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Pt lut 09, 2007 9:56

genowefa pisze:Nawet wysterylizowane kotki mogą znaczyć teren - był ostatnio wątek na ten temat, niestety nie pamiętam autora ani tytułu :oops:

Mój szwagier miał taki problem z kotką (odrosły jajniki) pomógł Feliway, ale też nie od razu (dwa razy z zagranicy sprowadzali, bo wtedy w Polsce jeszcze nie było)

pozdrawiam
Agnieszka

raczej nie mozliwe jest by jajniki odrosły :roll: 8O

kasia essen

 
Posty: 7167
Od: Czw gru 15, 2005 9:19
Lokalizacja: Nordrhein-Westfalen

Post » Sob lut 10, 2007 11:31

Elżbieta P. pisze:Tosza - a czy Szarota jest wysterylizowana ? bo jakoś nie mogę się doszukać w wątku informacji o tym....

Oczywiście :) .
Wczoraj wróciłam do domu po 16 godzinach i zastałam: zasikany toster (on jest juz raczej nie do użytku :( ) zasikana podłogę w kuchni w dwóch miejscach i obsikana ubikację w łazience (mam chyba najczystsza ubikację w Krakowie :twisted: -szoruje ja codziennie i flizy dookoła szczotką ryżową ze srodkami czyszczącymi).
Jestem rozczarowana, ale może hormonom też potrzeba czasu i nie nalezy spodziewać się natychmiastowych rezultatów.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lut 10, 2007 12:05

kasia essen pisze:
genowefa pisze:Nawet wysterylizowane kotki mogą znaczyć teren - był ostatnio wątek na ten temat, niestety nie pamiętam autora ani tytułu :oops:

Mój szwagier miał taki problem z kotką (odrosły jajniki) pomógł Feliway, ale też nie od razu (dwa razy z zagranicy sprowadzali, bo wtedy w Polsce jeszcze nie było)

pozdrawiam
Agnieszka

raczej nie mozliwe jest by jajniki odrosły :roll: 8O


Określenie "odrośnięte jajniki" jest faktycznie mało precyzyjne, ale zdarza się, o czym było już w kilku wątkach, że po sterylizacji zostają jakieś odpryski komórek jajowych (pojedyńcze, nie widoczne gołym okiem komórki) i zamiast po prostu obumrzeć, to otorbiają się i zaczynają żyć własnym życiem produkując estrogeny. Tak ma moja Agatka. Z tym, że wtedy kotka ma ruje.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lut 18, 2007 16:49

jesteśmy po dwóch tygodniach podawania provery. Żadnych rezultatów.Codziennie 1-2 miejsca zasikane. Jutro kupuję Feliway. Nie wiem, co zrobię, jak wszystkie pomysły zawiodą. :(

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lut 21, 2007 12:23

W poniedziałek właczyłam do kontaktu Feliway. Dotychczas sucho. Bardzo bym chciałą, żeby tak juz zostało. Wiem, że są na forum koty chore, z których leje się bez przerwy :( , aje nie jestem w stanie zaakceptowac zasikanych mebli i sprzętów kuchennych. Nie wiem, co zrobię, jak wszystkie metody zawiodą.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 75 gości