Byliśmy u weta. W życiu tak się nie stresowałam w przychodni weterynaryjnej. Rocky był po prostu OKROPNY

Ale niektóre zwierzaki po prostu źle znoszą wizyty u weterynarza i nic się na to nie poradzi, następnym razem wezme ze sobą rękawice spawalnicze i będzie spokój. Podobno jeden właściwiel pacjenta tak robi, a do przycinania pazurków trzeba stosować głupiego jasia

.. bo kot sie po prostu nie da.
Najgorzej było przy zdejmowaniu wenflonu .. już po zdjęciu nie mógł spokojnie wyleżeć z wacikiem przytkniętym do łapki więc pan doktor założył mu na niego plaster i kazał go dzisiaj zdjąć. Tak .. łatwo powiedzieć

Narazie zdjęłam pół .. po połowie się pobeczałam i skapitulowałam. Teraz śpi i jak się obudzi mam nadzieję ,że uda mi się zdjąć resztę chociaż chyba boję się bardziej niż on .. tylko czego? Nie wiem ale już zaczynam łapać doła

Teraz z kolei Cindy nic nie je i cały dzień śpi ..
Rocky dostał te same leki co wczoraj, założyłam mu książeczkę zdrowia a następną wizytę mamy w środę. Lekarze podejrzewali ,że to zapalenie żołądka ale dzisiaj już jest lepiej, pił i jadł normalnie. Pod koniec tego tygodnia albo na początku przyszłego idziemy go odrobaczać. Na samą myśl o wizycie u weta z Rockiem ciarki mnie przechodzą
