Sztuka oswajania kota

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw wrz 04, 2008 11:51

Oj, piszcie, piszcie..

Dla mnie to już jutro.. 8O

Kaprys2004

 
Posty: 12087
Od: Śro kwi 02, 2008 15:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sie 20, 2009 9:53

Witam, na wsi gdzie często przyjeżdżam mieszka z 10 dzikich kotów.
Konkretniej na dachu stodoły. Są dokarmiane przeze mnie i resztę rodziny jednak prychają, i uciekają kiedy próbuję do nich podejść.
Ich matka łasi się i chce aby ją głaskać (nawet na siłę).
Czasami podchodzą ale tylko po to aby sie pobawić, a kiedy zauważą że w ich obecności jest człowiek natychmiast uciekają.
Chciałbym oswoić chociaż jednego z nich.
Mam pytanie ile to może zająć i jak próbować je oswoić???
Proszę o odpowiedź i z góry dziękuje.

mystyk

 
Posty: 11
Od: Czw lip 30, 2009 19:10

Post » Pt kwi 02, 2010 8:43 Re: Sztuka oswajania kota

chciałabym odkurzyć wątek :)
może jeszcze inne rady macie na oswajanie podrostków?
Mam półrocznego, uroczego kotka u siebie na DT.
Jest u mnie 2 tygodnie i cały czas zwiewa na otwartej przestrzeni. Przy jdzeniu udaje mi się go pogłaskać czasem :) łapanie do lekarza jest dość pracochłonne, niestety. Ale kot nie ma w ogóle w sobie agresji. Nigdy nie drapnął, nie ugryzł, czasem syczy gdy czuje się osaczony. A to taki fajny kotek. Piękny i na rękach czasem mruczy :)
Zaprzyjaźnil się przede wszystkim z moimi kotami, a czlowiek póki co potrzebny jest mu do dawania michy ;)
Rozważam klatkę wystawową by ograniczyć mu przestrzeń, bo w lazience nie mogę go umieścić.
Pozdrawiam!
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon kwi 26, 2010 8:37 Re: Sztuka oswajania kota

Nie było mnie na Forum miesiąc, dlatego dzisiaj dopiero się odzywam..

Ciekawe jak Ci poszło z tym młodzieńcem. Czy jest lepiej?

Ja mam w domu taki dziki egzemplarz, Jasia. Drugi - identyczny, bo brat, Rupert - jest u Orchidki. Rupertowi coś się odblokowało i zrobił się miziakiem, ale do niedawna te prawie roczne kocurki, wychowane od małego w różnych domach, zachowywały się identycznie, to znaczy wiały gdzie pieprz rośnie na widok człowieka. Miziały się tylko w łóżku i mruczały najpiękniej. Zero agresji. Dzikie przerażenie.. Kochały inne koty, a ludzie byli złem koniecznym zjadającym koty.. :lol: U mnie w domu nie liczę, że Jasiowi zmieni się charakter, natomiast jeżeli trafiłby do innego domu, może z jedną kobietą (boi się facetów) i miłymi dla niego kotami - może okazać się przymilnym towarzyszem..

Może więc zmiana konfiguracji domowych by pomogła Twojemu kociakowi?
Pozdrawiam :D

Kaprys2004

 
Posty: 12087
Od: Śro kwi 02, 2008 15:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 26, 2010 9:17 Re: Sztuka oswajania kota

Dzięki Kaprys :)
od czasu mojego wpisu, sytuacja uległa znacznej zmianie na lepiej :)
kotek mi zaufał i daje się głaskać, jest coraz lepiej :ok:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 03, 2010 18:16 Re: Sztuka oswajania kota

Od końca lutego 2010 próbuję oswajać dzikiego kota Blondynkę. Niestety na razie postęp jest mizerny i zastanawiam się czy w ogóle jest możliwe jej oswojenie :( Czy może zamiast trzymać ją w domu nie powinnam jej wypuścić na „wolność” i dokarmiać jak poprzednio (postulat męża i reszty rodziny)

Może najpierw historia Blondynki:
Zaczęliśmy ją dokarmiać w zimę 2008/2009. Przychodziła pod drzwi domu. Mamy w domu kota Milkiego, który na jej punkcie oszalał(boi się panicznie reszty kotów). Blondyna też polubiła Milkiego. Na wiosnę 2009 zaczęliśmy wypuszczać Milkiego na dwór. Kilka razy próbowałam ją złapać, ale kończyło się na skokach Blondyny 2 metry w górę i próby zawiśnięcia na ścianie. W międzyczasie przestaliśmy wypuszczać Milkiego ze względu na sąsiadów.

W zimę 2009/2010 była już na tyle "oswojona", że jak bawiłam się z Milkim zabawką to też z zainteresowaniem obserwowała zabawę przez okno balkonowe. Całe dnie siedziała pod oknem. Niestety jak otwieraliśmy drzwi uciekała.

W lutym 2010 złapaliśmy ją w klatkę-pułapkę, w celu wykonania sterylizacji. Pani z przychodni zwróciła nam uwagę, że Blondyna ma długą sierść i bardzo wiele kołtunów. Zapytała czy nie moglibyśmy wziąć ją do domu. Po długich pertraktacjach z mężem, postanowiliśmy ją próbować oswajać do wiosny. Niestety wiosna już w pełni a kotka jest nadal dzika :(

Jak Blondyna była oswajana:
Pierwszy okres spędziła w klatce wystawowej. Dawała się głaskać i nawet czasami mruczała. Później zaczęliśmy ja wyjmować na głaskanie i czesanie. Kiedy już nie rozpłaszczała się w klatce na nasz widok, zaczęliśmy zostawiać klatkę otwartą. W tym okresie dawała się jeszcze złapać, kiedy była w jakimś rogu. Była głaskana, czesana, wycięliśmy jej resztę kołtunów i nawet była z tego zadowolona (zasypiała, mruczała). Pod koniec marca oddaliśmy klatę. Teraz staram się poświęcić z 15-20 min dziennie na intensywną zabawę z kotami. Poza tym mówię do nich, głaszcze Milkiego (Blondyna to widzi i obserwuję).

Co mnie martwi:
[list=]niestety stan obecny jest taki, że nie jesteśmy wstanie jej złapać (jest to największy problem... ). Nie czeszemy jej od miesiąca i wygląda jak dzikus. A o wizycie u weta to już dawno zapomnieliśmy.
Mogę koło niej przejść ale na próbę głaskania ucieka lub delikatnie uderza łapą moja rękę a w końcu i tak ucieka..
Jeżeli jeszcze na mnie kotka dobrze reaguje, to niestety mąż powoduję przerażenie u kotki.
[/list]

Co mnie cieszy i daję wiarę w oswojenie:
    jak jesteśmy w domu to przychodzi do pokoju, w którym siedzimy (siedzą teraz oboje na łóżku przytuleni do siebie:D . Siada w progu i patrzy.
    Bawi się również ze mną jeżeli chcę się z nią bawić kocią zabawką (patyk z piórkiem, wędka).
    Liże mi palce jeżeli posmaruję sobie go śmietaną lub masłem.

Jak myślicie jest szansa na poprawę sytuacji i oswojenie kotki (chociażby do stopni, że będzie ją można złapać)?? I ile to jeszcze może zająć czasu?? Muszę wynegocjować z mężem jakąś konkretną datę.

szpaczek1

 
Posty: 5
Od: Pon wrz 01, 2008 21:10

Post » Pon maja 03, 2010 21:09 Re: Sztuka oswajania kota

Jest już duża poprawa sytuacji - kotka przychodzi do zabawy, interesuje się wami. Dla dzikich-dzikich kotów ludzkie ręce to często wróg nr 1, a czesanie nie jest zbyt przyjemne, więc nic dziwnego, że na razie stara się tego unikać. Myślę, że pomogłoby jej ograniczenie przestrzeni do jednego pokoju, ale uważam, że będzie robiła coraz większe postępy. Terminy... przy moim Mićku zajęło to rok, a nadal ma chwile, że woli unikać ludzkich rąk. Milusińska podobnie - nie schodzi z kolan, ale potrafi uciekać i syczeć przy próbie schwytania - jest w domu pięć lat.
Poproś męża o cierpliwość... Blondynka, z długą sierścią, na wolności będzie na przegranej pozycji. W domu możecie, mimo wszystko, spróbować ją złapać i ostrzyc, by przez jakiś czas nie miała kłopotów z futerkiem.
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon maja 03, 2010 21:37 Re:

Katy pisze:branie na siłę na ręce, głaskanie, drapanie za uszami, głaskanie przy posiłkach, noszenie kota na rękach po mieszkaniu, śpiewanie mu z jednoczesnym głaskaniem itp. - ani razu mnie ta metoda nie zawiodła..


Gdybym ja zaśpiewała kotu, to chyba by wyskoczył przez zabezpieczone okno razem z siatką :ryk:

Kubusia adoptowaliśmy ze szpitalika po amputacji oczka. Został odłowiony właśnie ze względu na to oczko, które było kulą ropy. Najpierw zabunkrował się pod biblioteczką. Sytuacja była trudna, bo musiałam mu robić zastrzyki, więc trzeba było go wyciągać na siłę. Po powrocie z pracy TŻ godzinami leżał nieruchomo przy tej biblioteczce. Kot zaczął wychodzić w nocy, kiedy wydawało mu się, że nikt na niego nie patrzy. Wystarczyło odwrócić głowę w jego stronę, żeby od razu czmychał do kryjówki. Udawaliśmy więc, że go nie widzimy, żeby w końcu wyszedł na środek. Nie dotykaliśmy go, nie głaskaliśmy. Sam musiał sobie w główce poukładać, czy ten ludź jest fajny i można do niego podejść. Wielkim sukcesem było, kiedy wreszcie wskoczył na łóżko obok śpiącego TŻ-eta. Potem w sobotę obaj wylegiwali się w łóżku, a ja im donosiłam jedzenie i picie.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Czw maja 13, 2010 23:49 Re: Sztuka oswajania kota

Witam,

No i wreście i ja tutaj dotarłam :D

Od ponad miesiąca mamy domu Kicię i jej dzieci viewtopic.php?f=13&t=109770.
Mama jest cudowną kotką, naprawdę jest cudowna. Łagodna, nie boi się nas od początku, wogóle zachowuje się tak jakby była u nas od zawsze. Uwielbia głaskanie po brzuchu :mrgreen: i kładzie wyciągnięta na podłodze z odsłoniętym brzuszkiem. Kochamy ją wszyscy. Jest tylko jeden "problem", bo ja tak pragnę się do niej przytulać, chcę ją miziać na kolanach i słuchać jak mruczy, przytula się. Kicia się łasi, pomiaukuje słodko, kładzie się u nóg, ale jak się ją weźmie na kolana od razu macha ogonkiem, ucieka a podłogę. Podejrzewam, że może skoro ona taka ufa bardzo, lubi jak się ja głaszcze tylko a te kolana nie bardzo, to może ktoś jej jakąś krzwyde wyrządził, uderzył albo coś ..bo nie wiem co innego. Czy sądzicie, że uda mi się z niej zrobić kolanowego pieszczoszka? Tak pytałam to tu to tam i słyszałam dużo opinii, że jak tylko odrzuci młode (jeden kocurek zostaje) to będzie już całkiem oswojona, czy zgadzacie się z tą opinią.
Dwa KOTY i PIES :-)

MIGOTYNKA

 
Posty: 432
Od: Pon mar 01, 2010 0:09

Post » Pt maja 14, 2010 16:56 Re: Sztuka oswajania kota

To czy kot jest nakolankowy, czy nie, to jego osobiste preferencje. Może być tak, że nikt jej nie skrzywdził, ale Kicia czuje się niepewnie, gdy ją podnosisz i przytrzymujesz na kolanach - woli być przy tobie z własnego wyboru i przychodzić do ciebie swobodnie. Spróbuj ją zachęcać smakołykami do przychodzenia bliżej, gdy siedzisz na kanapie - by mogła sama wejść na kolana i sama zejść. Jest szansa, że polubi wchodzenie na kolana i będzie sama, przy niewielkiej zachęcie, tam wskakiwać.
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw maja 20, 2010 22:17 Re: Sztuka oswajania kota

Muszę ją na to przekupstwo wziąć może sie uda. Myślę, że może po tej sterylce zrobi się pieszczoch większy to po pierwsze a po drugie byc może jeszcze za krótki okres bycia razem z nami.
Dwa KOTY i PIES :-)

MIGOTYNKA

 
Posty: 432
Od: Pon mar 01, 2010 0:09

Post » Nie lis 28, 2010 10:28 Re: Sztuka oswajania kota

Niestety właśnie mam problem z takim małym dzikuskiem i nie wiem co można zrobić, żeby go do siebie przekonać. Otóż wczoraj Whiskey został/a (najprawdopodobniej została, ze względu na tricolorkowe umaszczenie, chociaż nie dało się tego sprawdzić) przez nas zabrana z działki. Kotek jest zupełnie dziki, niepewnie podchodził do jedzenia, aż w końcu udało się go złapać i po walce z moimi rękoma, wsadzić do transporterka. Kotek cały czas fukał, kiedy tylko ktoś do niego zajrzał, ale potem się już uspokoił. Niestety po przywiezieniu go do domu nawet nie zdążyliśmy go dokładnie zobaczyć, bo już po otworzeniu transporterka zwiał za szafę i siedział tam cały dzień. Wyszedł dopiero w nocy, łaził po meblach, zjadł podstawione mu jedzonko i całą noc miauczał, ale kiedy tylko wychodziłam z pokoju, widziałam tylko znikający za szafą ogon. Raz podobno tylko wlazł do łóżka rodziców i przyglądał im się, ale jak zobaczył, że tata na niego patrzy, to uciekł. Oczywiście za szafę. Kotek jest młodziutki, na oko wygląda na jakieś 2-3 miesiące. Nie za bardzo wiem jak do niego dotrzeć. :(

Rasma

 
Posty: 93
Od: Śro lut 24, 2010 16:38

Post » Nie lis 28, 2010 10:56 Re: Sztuka oswajania kota

Jak się dał(a) złapać gołymi rękami, to nie takie dzikie toto :lol:
I pierwsze parę dni może się chować, choć szkoda, że nie zostało wypuszczone na zamkniętej przestrzeni, np. w łazience.
Jeśli w nocy wychodzi, je, zwiedza, to nie jest najgorzej. Ja bym mu dała parę dni świętego spokoju najpierw, a dopiero jak się zapozna z nową sytuacją, zastanawiała co dalej. Kociak młody - będzie dobrze :wink:

Ja mam dorosłą tymczaskę do oswojenia :roll:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lis 28, 2010 15:47 Re: Sztuka oswajania kota

No, troszkę mnie to pocieszyło, chociaż dziś koteczek nie wyszedł jeszcze zza szafy ani na moment. Ale faktycznie, damy mu kilka dni spokoju, niech poznaje kąty w nocy, skoro tak woli. :)

Rasma

 
Posty: 93
Od: Śro lut 24, 2010 16:38

Post » Nie lis 28, 2010 15:49 Re: Sztuka oswajania kota

Jakby był naprawdę dziki, to nie pozwoliłby się zbliżyć do siebie na odległość ręki :lol:

Teraz musi się odnaleźć w tym nowym, dziwnym świecie. I oby jak najszybciej :ok:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 94 gości