Bardzo dziękujemy wszystkim za kciuki i mnóstwo rad.
Odwiedziły nas forumowe ciotki - marinella i mircea z ogromnym zapasem gerberków i leków i odżywek i serca

.
A mały czuje się naprawdę dobrze. Okazało się, że jego największym problemem była ta "maska" zatykająca nosek i sklejająca oczki. To ona uniemożliwiała mu i oddychanie i jedzenie. Kiedy ją z wetką odmoczyłyśmy - w małego wstąpiło życie. Pewnie zadziałały też leki, które dostał.
Dostaje teraz gęstego Convalescence w strzykawce, chętnie je. Gerberka nawet sam, chociaż nieudolnie, zlizywał z palca. Był już w kuwetce na siusiu.
Niestety bardzo kicha.
Poza tym, kiedy ściągałyśmy tę maskę, oderwałyśmy ją pod noskiem z kawałkiem skóry

i to miejsce teraz krwawi, tam był taki mały wrzodzik, nie chce przyschnąć.
Ale będzie dobrze, mały z godziny na godzinę coraz lepszy.
A ciocia marinella zrobiła mu sesję zdjeciową.