Oczywiście, zdjęcia będą za kilka minutek.
Łobuzy są już po kolejnym karmieniu. Podsumowując ogolnie dzień dzisiejszy stwierdzam iż sytuacja bardzo szybko sie nam zmienia.
Maluch czarno - biały (moze macie pomysł na imie dla maluszka??) już na 100% do wydania. Dosłownie juz ma dość kociego mleczka, troche popije ze spodka, a potem miauczy szukając czegoś lepszego. Dostał już dzisiaj mięsko, zjadał je z wiekim apetytem. W poniedziałek idziemy do weta i jeżeli będzie wszystko ok mały może jechać do nowego domku. Kitek wazy 35 dag. Jest kuwetkowy w 90%, znaczy się po posilku trzeba mu pokazać gdzie kuwetka. A potem łobuz dzielnie kopie w żwirku i zalatwia "swoje sprawy". Mysle, ze to kwestia kilku dni i maluch będzie już pewny gdzie robić sioo i koopki. Maluch jest bardzo przytulaśny i z charakterkiem. W kasze sobie nie da dmuchac, dziś u weta jak dostal w poopsko termometr, to darł się tak, jakby go ktoś ze skórki obdzierał. Uwielbia wspinać się po człowieku jak po drzewie. Uwielbia tez spać na rękach i męczyć swoje młodsze rodzieństwo. Po prostu diabeł!
Jeden rudzielec jest slodziasty. Być może, ze zostanie u nas właśnie ten, ten "średniak". Dzisiaj mama wypaliła mi taki tekst: "Coś mi się wydaje, ze jeden z rudzielców u nas zostanie". Ja na to: "A co ty taka pewna?" i tajemniczo się uśmiechnęłam. Mama stwierdziła, ze mnie zna...

A ja już od samego początku planuje, ze jeden maluch "przypadkowo" u nas zostanie, bardzo sie ciesze, ze maluszki to chłopaczki. "Wybraniec" waży 30 dag, jest kochany, często wystawia brzuszek do miziania. Z kuwetki korzysta, ale to tak pośrednio, jeszcze masuje mu brzuszek. Mleczko pije ze spodka, ale też tak średnio. Jak nie ma już ochoty pić ze spodka, to ja dokarmiam go do końca strzykawką. Dzisiaj o dziwo chwycił się mięska, zżerał go z wielkim apetytem. A mruczy przesłodko, jak maszynka
Ostatni kotuś, najmniejszy i najbardziej potrzebujący opieki to równiez rudzielec. Wazy 27 dag, jest słodki, bardzo przytulaśny. Dzisiaj na moich wargach poszukiwał sutka.

Próbuje już pić mleczko ze spodeczka. Z kuwteki tez powoli korzysta, choć brzuszeczek trzeba masować. To jeszcze taka słodka dzidzia. Jest najgłośniejszym mruczysławem jakiego znam. Po prostu cud miód.
A co na to wuj Edward? Powoli się już przyzwyczaił do wyjących szczurków. Nawet dzisiaj lizał rudaski, ale bardzo mu się nie podoba, jak maluchy szukają u niego sutków. Natomiast jego stosunek do czarno - białego nie jest zbyt ciekawy. W pierwszym dniu to maluch fuczał i fuczal. Teraz Ed nie chce go koło siebie, jak mu coś nie pasuje, to go przygryza.