A propos przeprosin. Uwielbiam jak to robią.
U mnie jest np tak:
Kiciocha mi pyskuje (nie przeprasza). Ale wie jak jest winna i oddala się dostojnym krokiem. Kiedyś, gdy ją skarciłam niesłusznie, spojrzała na mnie z takim wyrzutem, w taki sposób, że do dziś mam ochotę pod ziemię się schować. Czasami się obraża, jak za mało uwagi jej poświęcam, wtedy przytyka nos do ściany, a w moją stronę odwaraca się pupą. I potrafi tak siedzieć dlugo i czekać aż zauważę protest i ją wymiziam.
Lesio na ochrzan reaguje czymś w rodzaju „ojeeej, ojeeej” i zmyka pod łóżko, ale za chwilę wychodzi i się ociera.
Jak pogonię Felka, to natychmiast dostaje z nerwów ataku kaszlu. (Fakt,ze ma problemy oddechowe.)
Wilma, jak struś, chowa głowę pod poduszkę albo coś miękkiego co ma pod ręką, czasami bywa to gazeta, i robi się taka potulna „wcale mnie tu nie ma”.
Bubi w sytuacjach konfliktowych rozgląda się wymownie po suficie, jakby tam szukał winnego.
Najbardziej rozbraja mnie Jolka. Jak krzyczę lub scierą na nią machnę ona natychmiast leci do mnie, dawać mi buzi, tak słodko wyciąga przy tym szyjkę, robi „maślane” oczy, i tak długo mnie noskiem smaruje po twarzy aż powiem „no już dobrze, przecież cię kocham”.
I kto to wymyślił, że koty są złośliwe?