Od listopada leczę Fredzię na świerzb ucha. Dostała już chyba wszystko :stronghold, surolan, crotamiton. Teraz zaczęłyśmy Oridermyl.
Jakby tego bylo mało najprawdopodobniej od swędzenia w uszach Fredzia strasznie podrapała kark. Tak bardzo, ze miała dwie krwawiące rany.
Po jakimś czasie jedna się zagoiła, ale druga jest ciągle ze strupami i ciągle ją to interesuje, czasem drapie. teraz dostałała na to antybiotyk.
Fredzia nienawidzi jak robie jej coś z uszami, a od 2 miesięcy robię to prawie codziennie - czyszczenie i krople.
Ona jest bardzo towarzyska i chodzi za mną jak piesek. Nawet jak śpi, a ja gdzieś wyjdę, to ona zaraz się budzi i idzie razem ze mną.
Ale teraz się pogniewała. Wyraźnie nie daje się poglaskać. Nie siada mi na kolanach. Kladzie się koło mnie, ale jak tylko zaczynam ją głaskać, to ogonek cały chodzi i ona zaraz kladzie się w innym miejscu, żebym nie dosięgnęła.
Dziś rano było lepiej, bo jak wróciłam z zajęć, to się trochę tuliła i dawała mi buziaczki (obejmuje moją twarz lapkami i dotyka mnie noskiem, albo liże mi brodę).
No ale musialam jej wyczyścić uszy i dać krople i teraz znowu się pogniewała.
Dodatkowo ją wymęczyłam, bo musialam jej obciąć pazurki, bo miała takie ostre, ze jak wczoraj byłyśmy u weta, to tak mnie podrapała po twarzy, ze zakrwawiłam całą chusteczkę.
Przykro mi jest strasznie, bo to będzie jeszcze trwało (kuracja uszu), a ona coraz mniej mnie lubi
Tak tylko się chcialam wyżalić... Bo jest mi bardzo smutno.