Witam.
Toroj jak widzę wspominając o mnie, nieco namieszała.
Nie mam warunków na kota, mam w domu psiarnię - i to psów myśliwskich - i mysz, poza tym mieszkam daleko od Łodzi.
Myśle jednak, że mogę pomóc w inny sposób, jesli dam radę. Są to jak na razie plany wstępne, muszę się skonsultować z rodzicielką.
Moja mama jest współwłaścicelką sklepu zoologicznego, w którym też dorabiam. Myślę, że byłabym wstanie przesłać skromną wyprawke dla kota, jak już znajdzie się ktoś chętny. To jest - jedzenie, raczej z półki wyższej typu Royal Canin, albo Purina - myślę, że z odkłaczaczem. Jakieś puszki, dwie miseczki, najtańszą kuwetę. Zawsze coś, co początkowo zmniejsza koszty, gdzie i tak sporo pewnie pójdzie na leczenie nieszczęśnika. Przesłać to pocztą to nie problem.
Wzięłabym to po kosztach, bez narzutu, odpracowałabym. Ponadto jedna z osób z TNu wspominała już, że mogłaby w tym kierunku trochę mnie wspomóc finansowo.
Musiałabym też wiedzieć, co temu kotu naprawdę jest, zwłaszcza jak wygląda stan jego żołądka czy uzębienia. Dobieranie w tym momencie żarcia na slepo - a trzeba nieszczesnika odżywić czyms wysokoenergetycznym - może mu nie wyjść na dobre.
Plany jak na razie wstępne i niepewne, porozmawiam z mamą i może da się coś takiego załatwić.
A przy okazji:
Skye na pewno widziała, czytała i zna stan kota. Kwestia, że ona jest studentką
W tej chwili czekam, aż mnie przyjmą do liceum, więc do studiowania to mi jeszcze daleko
Więcej postaram się dowiedzieć w poniedziałek. Może nie wypalić, bo i tak wspomagamy wyprawkami psy ze schroniska, na nasz koszt.