Klub kotów wiejskich wychodzących.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 26, 2005 17:24

Doreczka pisze:kot jest to zwierze dzikie

Kot jest jest dziki,
kot jest zły,
kot ma bardzo ostre kły.
:lol:

Kot jest zwierzęciem domowym, Doreczko.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Wto kwi 26, 2005 17:33

ale bez przygadywania innym
Napisze po raz kolejny, bo to nie pierwszy wątek. Argument "wypuszczam bo chcę, żeby mój kot był szczęśliwy" obraża mnie jako opiekunkę kota niewychodzącego, bo oznacza tyle, że jest u mnie nieszczęśliwy i nie zapewniam mu dobrych warunków. Taka jest prawda. I to nie jest przygadywanie?

ryśka pisze:
Doreczka pisze:kot jest to zwierze dzikie

Kot jest jest dziki,
kot jest zły,
kot ma bardzo ostre kły.
:lol:

Kot jest zwierzęciem domowym, Doreczko.
Niektorzy tego nie zauwzaja :twisted:
Ewelina i...
Obrazek

Kiara

 
Posty: 5697
Od: Nie mar 02, 2003 13:18
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto kwi 26, 2005 17:40

Kiaro, czy miałaś kiedyś kota który był wychodzący?

Merdon

 
Posty: 33
Od: Nie sie 15, 2004 11:44
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto kwi 26, 2005 17:41

Merdon pisze:Kiaro, czy miałaś kiedyś kota który był wychodzący?
Adi wychodzi. Ale to wlasciwie nie jest moj kot.
Ewelina i...
Obrazek

Kiara

 
Posty: 5697
Od: Nie mar 02, 2003 13:18
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto kwi 26, 2005 17:49

nongie pisze:Ojej, wypuszczac takie piękności to dopiero musi być stresujące.

Bardzo mnie ciekawi, dlaczego tak napisałaś - czy to oznacza, że wypuszczanie kota tzw. "zwykłego" (celowo piszę w cudzysłowiu, bo uważam osobiście, że każdy jest niezwykły) jest mniej stresujące? Jeśli tak, to dlaczego?

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 26, 2005 17:54

Czasami kotu do szczęścia całkowitego (;)) rzeczywiście potrzebne jest wychodzenie na dwór. Moja kicia przyszła do na jak miała około pół roku, zdaje sie że była kotem dzikim, ale sama "poprosiła nas o pomoc" bo mieła chora łapkę i została. Gdyby ja wtedy zamknąć w domu była by kotem nieszczęśliwym, bo była przyzwyczajna do wychodzenia. Ale inne koty które od urodzenia nie wychodzą dobrze czuja sie w domu. :D

brava

 
Posty: 62
Od: Sob lut 05, 2005 18:37
Lokalizacja: Płock

Post » Wto kwi 26, 2005 17:56

brava pisze:Czasami kotu do szczęścia całkowitego (;)) rzeczywiście potrzebne jest wychodzenie na dwór. Moja kicia przyszła do na jak miała około pół roku, zdaje sie że była kotem dzikim, ale sama "poprosiła nas o pomoc" bo mieła chora łapkę i została. Gdyby ja wtedy zamknąć w domu była by kotem nieszczęśliwym, bo była przyzwyczajna do wychodzenia. Ale inne koty które od urodzenia nie wychodzą dobrze czuja sie w domu. :D
Nie mow mi, ze polrocznego kota nie odzwyczai sie od wychodzenia... to bylby jakis totalnie skrajny przypadek :roll:
Ewelina i...
Obrazek

Kiara

 
Posty: 5697
Od: Nie mar 02, 2003 13:18
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto kwi 26, 2005 18:06

Jak ma pół roku to jest juz baaaardzo trudno i słyszałam, że jak kot do pół roku wchodził na dwór to potem czuje się jak w więzieniu. Ona prawdopodobnie urodziła się "dziko" (nie wiem skąd takie zaufanie do ludzi), a takiego kota raczaj nie dało by się zatrzymac w domu. Próbowalismy kiedys ją "udomowić", ale nie dało rady, strasznie tęskiła na dwór i uciakała przy każdej lepszej okazji.

brava

 
Posty: 62
Od: Sob lut 05, 2005 18:37
Lokalizacja: Płock

Post » Wto kwi 26, 2005 18:07

Moja 12 letnia kotka jest wychodząca od zawsze. Po mojej przeprowadzce zostala z rodzicami, w domku z ogródkiem. Teraz mieszkam w centrum miasta w bloku, na 3 piętrze przy bardzo ruchliwej ulicy. Długo zastanawiałam się czy powinien zamieszkać ze mna kotek. Oczywiste było,że nie będzie wychodził. I przyznam bardzo się bałam czy go tym nie skrzywdze. Teraz mój skarb ma 8 miesięcy i jest kotem który ogląda świat tylko przez zasiatkowane okna. Robie wszystko co moge zeby byl szczesliwy, 'ale czesto mam wyrzuty sumienia ze pozbawilam go czegos tak waznego jak wolnosc. Wiem jak waznego , bo mam porownanie. Kiedy przychodze do rodzicow i patrze na kotke hasajaca po drzewach, wylegująca sie na sloncu od razu staje mi przed oczami obraz mojego Skarba z noskiem przyklejonym do szyby, lub miauczacego rozpaczliwe pod drzwiami wyjsciowymi. I nie zgadzam sie z opinia ze kot ktory nie zaznal wolnosci nie bedzie do niej tesknil.
Najszczesliwsze sa kotki wychodzace. Co nie oznacza ze my wlasciciele kotow niewychodzacych nie robimy wszystkiego aby nasze kotki byly jak najszczesliwsze.

Merdon

 
Posty: 33
Od: Nie sie 15, 2004 11:44
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto kwi 26, 2005 18:13

brava pisze:Jak ma pół roku to jest juz baaaardzo trudno i słyszałam, że jak kot do pół roku wchodził na dwór to potem czuje się jak w więzieniu. Ona prawdopodobnie urodziła się "dziko" (nie wiem skąd takie zaufanie do ludzi), a takiego kota raczaj nie dało by się zatrzymac w domu. Próbowalismy kiedys ją "udomowić", ale nie dało rady, strasznie tęskiła na dwór i uciakała przy każdej lepszej okazji.

8O
Moja Antonina wychodziła przez 2 lata.
Odzwyczajanie kota od wychodzenia trwało 3 miesiące.
Po prostu trzeba to przetrzymać.
Przerobiliśmy nocne wycie, drapanie pazurami drzwi i okien, niszczenie kwiatków i nasikanie mi do butów.
Od prawie trzech lat nie wychodzi.
Uciekła tylko raz. Na klatkę. I w te pędy wróciła.

aguś

 
Posty: 2594
Od: Czw sty 29, 2004 20:51
Lokalizacja: Cz-wa

Post » Wto kwi 26, 2005 18:16

u mnie nie bylo nawet tych atrakcji o ktorych pisze agus
a Balbina wychodzila kilka lat, Bazyli okolo roku
pomiauczaly pod drzwiami - dotarlo do nich, ze ich przestrzen zyciowa sie zmniejszyla - i przestaly
po prostu
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 26, 2005 18:17

Merdon pisze:Moja 12 letnia kotka jest wychodząca od zawsze. Po mojej przeprowadzce zostala z rodzicami, w domku z ogródkiem. Teraz mieszkam w centrum miasta w bloku, na 3 piętrze przy bardzo ruchliwej ulicy. Długo zastanawiałam się czy powinien zamieszkać ze mna kotek. Oczywiste było,że nie będzie wychodził. I przyznam bardzo się bałam czy go tym nie skrzywdze. Teraz mój skarb ma 8 miesięcy i jest kotem który ogląda świat tylko przez zasiatkowane okna. Robie wszystko co moge zeby byl szczesliwy, 'ale czesto mam wyrzuty sumienia ze pozbawilam go czegos tak waznego jak wolnosc. Wiem jak waznego , bo mam porownanie. Kiedy przychodze do rodzicow i patrze na kotke hasajaca po drzewach, wylegująca sie na sloncu od razu staje mi przed oczami obraz mojego Skarba z noskiem przyklejonym do szyby, lub miauczacego rozpaczliwe pod drzwiami wyjsciowymi. I nie zgadzam sie z opinia ze kot ktory nie zaznal wolnosci nie bedzie do niej tesknil.
Najszczesliwsze sa kotki wychodzace. Co nie oznacza ze my wlasciciele kotow niewychodzacych nie robimy wszystkiego aby nasze kotki byly jak najszczesliwsze.

Najszczęśliwsze są koty bezpieczne...

aguś

 
Posty: 2594
Od: Czw sty 29, 2004 20:51
Lokalizacja: Cz-wa

Post » Wto kwi 26, 2005 18:17

brava pisze:Jak ma pół roku to jest juz baaaardzo trudno i słyszałam, że jak kot do pół roku wchodził na dwór to potem czuje się jak w więzieniu. Ona prawdopodobnie urodziła się "dziko" (nie wiem skąd takie zaufanie do ludzi), a takiego kota raczaj nie dało by się zatrzymac w domu. Próbowalismy kiedys ją "udomowić", ale nie dało rady, strasznie tęskiła na dwór i uciakała przy każdej lepszej okazji.

Z moich trzech kotów dwa przez pierwszy rok swego życia wychodziły. A potem już nie (czyli od roku). Owszem, często mają ochotę wyjść na dwór, ze dwa albo trzy razy udało im się wymknąć na chwilę (bez większych problemów dały się namówić do powrotu). Jeden z nich urodził się na podwórku. Nie uważam, żeby czuły się jak w więzieniu (co to właściwie znaczy ?). Nie zauważam większych trudności w niewypuszcaniu kotów, poza tym oczywiście, że nie mogę zostawiać otwartych drzwi i okien w ich obecności. Nieco uciążliwe, ale nic poza tym.

W planach na przyszłość, niestety nie najbliższą mam kotoodporne ogrodzenie działki i wtedy koty znów będą mogły wychodzić. Z pewnością będzie im się podobało, przynajmniej latem. Do tego czasu będą mieszkać wyłącznie w domu, dla własnego bezpieczeństwa.
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

Post » Wto kwi 26, 2005 18:18

Uważam, że zarówno kotu wychodzącemu jak i nie jest dobrze. Nie mozna powiedzieć, że jak kot nie wychodzi to jest nieszczęśliwy. Jeżeli kot mieszka tylko w domu od urodzenia to on nie zna innego świata i nie może powiedzieć, że jest mu źle. Owszem zawsza może zdarzyć sie sztuka która nie wychodząc bedzie do tego tęskiniła.

brava

 
Posty: 62
Od: Sob lut 05, 2005 18:37
Lokalizacja: Płock

Post » Wto kwi 26, 2005 18:21

Merdon - my też mieszkamy w mieście i nie wyobrażam sobie, by nasze koty wychodziły. Tak samo jest u hodowców, od których mamy zbójcerzy. Pewnym rozwiązaniem może być to, co oni robią: zabierają swoje koty na spacery do lasu, bez smyczy, z dala od drogi, samochodów i ludzi. Koty biegają wolno, a są jednocześnie bezpieczne. Żaden z kotów im jeszcze nie uciekł, a jedna z kotek reaguje na te spacery niechętnie, najchętniej zostałaby w samochodzie :wink: Podoba mi sie ten sposób zapewniania kotom powietrza i swobody, bez rezygnacji z bezpieczeństwa.

Jeśli chodzi natomiast o wypuszczanie kotów bez dozoru, to nie chciałabym, żeby moje koty zapłaciły najwyższą cenę za wolność. Nie chciałabym, by jakiś zwyrodnialec zabił je na skórki, podpalił, wydłubał oczy. Nie chciałabym, by zgineły pod kołami samochodu, zagryzione przez psa, otrute. Tak, jak zgineły dwie siostry Hackera, wypuszczane przez właściciela w spokojnej ponoć okolicy.

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Richardseake i 23 gości