Hej wszystkim.
W niedzielę mój świat runął

moja kochana Ula odeszła. Słowa nie są w stanie opisać tego jak jest mi źle. Jaką czuję pustkę.
Wiedziałam, że ten dzień kiedyś nadejdzie ale nie spodziewałam się że tak szybko. Nie tak szybko od diagnozy.
Była moja cudowna przyjaciółka, była ze mna zawsze
Odkąd zaczęła brać sterydy i diuretyk jej stan się troche polepszył. Płuca oczyściły się z płynu, dobrze oddychała. Apetyt miała wilczy. Jednak ostatnio coś zaczęło się dziać. Tracila na siłach, zaczęła się chwiać, nie dbała już o futerko, czasem nie zdążyła do kuwety. Zabrałam ja do weterynarza w zeszły piątek, który stwierdził że płuca sie oczyściły jednak płyn zaczął zbierać się w jamie brzusznej. Zalecił zwiększenie dawki diuretyków z 1/4 tabletki 2 razy dziennie do 1/2 tabletki 2 razy dziennie.
Ucieszyłam się, że to jeszcze nie koniec, że uda nam się ugrać jeszcze troszkę czasu razem. Ale po tym jej stan tak się pogorszyl że kot jak padł tak już nie mógł się podnieść, zaczęła gorzej oddychac, przy każdym oddechu wydawała z siebie dźwięki

nie była w stanie się załatwić. Serce mi pękło pojechałyśmy na emergency jednak nic już nie byli w stanie zrobić tylko podać zastrzyk. Kot się tak męczył a ja nie potrafię funkcjonować. Kochałam ja całe jej życie i będę tęsknić do końca mojego