» Śro gru 18, 2024 12:11
Re: Malutki kotek
Wiecie - ja miałam nadzieję, że spokojem, miłością i dobrocią zmienię tego kotka w normalnego kocura. Moją kotkę oraz poprzedniego kocurka otaczałam milością i postępowałam z nimi bardzo łagodnie - wyrosły na mądre, zrównoważone, całkowicie nieagresywne koty. Tylko obawiam się, że przy tym diabełku to nie zda egzaminu, bo on do wszystkiego podchodzi z zębami. Dziś już od rana gryzie mnie po rękach, jak tylko zobaczy że ręka się rusza, wskakuje na kolana i ją napada. Jakby zupełnie nie wiedział, że ręka to część człowieka i nie widział różnicy między nią a wędką - a może i tak faktyczne jest... Tyle że poprzednie koty jakoś to "wiedziały". Ba, świnki morskie to wiedziały, a ponoć są dużo głupsze niż koty. Jak tylko wpadnie do drugiego pokoju - z rozpędu skacze na kotkę i ją atakuje. Aż uciekła do przedpokoju. Ona nieraz próbowała podejść do niego normalnie, powąchać, polizać - a ten tylko z pazurami i zębami rzuca się na nią. Widzę, że ona go z rezygnacją toleruje, ale tak naprawdę nie chce mieć z nim nic wspólnego. Odkąd moja mama zobaczyła, jak on traktuje kotkę, to chodzi i płacze żebym kota się pozbyła. Poza tym twierdzi że on już ma taki charakter i się nie zmieni. Jej też z rozpędu zaatakował nogę, zrobił pazurem taką dziurę że krew się lała. Wczoraj wieczorem mały był senny i chciał się położyć obok kotki na posłaniu - natychmiast wstała i odeszła, połozyła się gdzie indziej. I to jest najgorsze w tej historii, bo ja jakoś zniosę jego charakter, tylko co z nią. Pewnie, nieraz czytałam że najlepszy na gryzącego kota jest drugi kot - tylko czy aby ma on służyć jako worek treningowy dla agresora? Szukałam podobnych historii na forum, szczerze mówiąc niczego zbyt mądrego się dowiedziałam. Jedno co jest pewne, to taki charakter zwykle idzie w parze z dużym apetytem. On już raz się najadł tak, że miał czkawkę i brzuch do podłogi - i jeszcze z tym wielkim brzuchem latał pod kuchnię i próbował wyżerać jedzenie kotce. Innym razem nie upilnowałam mimo prób i tak się najadł, że się porzygał. To mnie też przeraża, tym bardziej że za kotką to ja musiałam często biegać z miską. Niby dobrze, że ma apetyt, ale kurde, są jakieś granice. W domu mamy sporo zabawek, którymi kotka się bawiła przez 1,5 roku - po jej zabawach wyglądały jak nowe, a teraz po kilkunastu dniach wędki mają pourywane piórka i inne części. Tak naprawdę nie wiem, po co to piszę, bo cudownej rady nie oczekuję, chyba żeby się wyżalić.