Ostra rujka po sterylce...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob gru 04, 2004 17:02

Moja Kocia jeszcze malutka, ale wet już powiedział,że lepsze zastrzyki niż sterylka. I że on sterylek nie poleca. Może to przez te komplikacje? No, biedna kicia :evil:

progect

 
Posty: 5771
Od: Nie lis 28, 2004 21:36
Lokalizacja: Kraków Bronowice teraz już Smardzowice

Post » Sob gru 04, 2004 18:30

Myszka.xww pisze:
maijka pisze:...czyli jeżeli sterylizuje się kotkę tylko po to, zeby kiciaków nie miała, ale na rujkę to nie zawsze pomaga, to po co mnie np. sterylizować moją niewychodzącą i nie mającą z innymi kotami jedynaczkę, skoro i tak nie mam pewności, że rujka nie będzie pojawiać się na 100%? :roll:


A zeby ropomacicza nie bylo - nie ma macicy, nie ma ropomacicza.

:

Witam, to chyba nie jest zbyt dobry powód do strylki, tak mi się wydaje. Dlaczego nie usunąć macicy jeżeli pojawi się ropomacicze (nie jest to na sto procent pewne)? Można by twoją wypowiedź parafrazować tak: nie ma piersi, nie ma raka piersi itp. Żeby było jasne: nie jestem przeciwna sterylizacji, ale raczej zaskoczył mnie podany tutaj powód.

Marzanna

 
Posty: 258
Od: Czw paź 07, 2004 14:34

Post » Sob gru 04, 2004 18:36

Marzanna pisze:
Myszka.xww pisze:
maijka pisze:...czyli jeżeli sterylizuje się kotkę tylko po to, zeby kiciaków nie miała, ale na rujkę to nie zawsze pomaga, to po co mnie np. sterylizować moją niewychodzącą i nie mającą z innymi kotami jedynaczkę, skoro i tak nie mam pewności, że rujka nie będzie pojawiać się na 100%? :roll:


A zeby ropomacicza nie bylo - nie ma macicy, nie ma ropomacicza.

:

Witam, to chyba nie jest zbyt dobry powód do strylki, tak mi się wydaje. Dlaczego nie usunąć macicy jeżeli pojawi się ropomacicze (nie jest to na sto procent pewne)? Można by twoją wypowiedź parafrazować tak: nie ma piersi, nie ma raka piersi itp. Żeby było jasne: nie jestem przeciwna sterylizacji, ale raczej zaskoczył mnie podany tutaj powód.


Dla mnie jest, dlatego, że wlaśnie w wyniku ropomacicza straciłam kota - ciągłe, powtarzające się rujki też nie sa zastrzykiem energii i mogą powodowac stany zapalne co w konsekwencji prowadzi do ropomacicza :(
Natomoast inny rodzaj antykoncepcji kociej - np. hormony - same w sobie są niebezpieczne i tez często prowadza do raka sutka i ropomacicza.
Obrazek

becik

 
Posty: 1089
Od: Czw cze 03, 2004 15:16
Lokalizacja: Andrychów

Post » Sob gru 04, 2004 18:56

Ponownie witam! Natomiast ja piszę z perspektywy osoby, której kotka przeszła gehennę przy sterylce (podwójną!). Dla niej lepsze byłoby mieć chyba kociaki 'co rok prorok' niż to co się jej stało (to taki wtręt osoby, która od lat czuje się winna wobec własnego zwierzaka).
Od tego czasu nie jestem zwolenniczką robienia sterylki 'tak na wszelki wypadek" a raczej w sytuacjach koniecznych tzn. kot wychodzi i może zajść w ciążę, koty bezdomne, by nie rozmnażało się kocie nieszczęście, ew. strasznie ciężko przechodzone ruje, które faktycznie męczą i zwierzaka i domowników, a czasem i ich sąsiadów jak to jest u autorki tego wątku. Natomiast traktowanie tej dość drastycznej operacji (drastycznej w sensie ingerencji w organizm) jako środka zapobiegawczego przeciw chorobie nie wydaje mi się słusznym podejściem. Dla mnie to tak jakby właśnie wyciąć sobie pierś, bo przecież mogę dostać raka. Pewnie, że mogę tylko... no właśnie.
Ja po prostu wyraziłam tu swoje zdanie, z mojej perspektywy, ponieważ pojawiła się w tym wątku osoba, która miała obiekcje wobec sterylizacji kota niewychodzącego. Oczywiście każdy może mieć swoją rację. Ja też, mam nadzieję. Pozdrawiam.

Marzanna

 
Posty: 258
Od: Czw paź 07, 2004 14:34

Post » Sob gru 04, 2004 19:53

Już o tym gdzieś na forum pisałam, ale powtórzę...

Kotki żyjące "dziko" i regularnie rozmnażające się maja jeden lub dwa mioty rocznie. To oznacza, ze maja ile rujek w roku? Dwie, cztery najwyżej. Jesli kotka nie zaciąża może sie rujać nawet co trzy tygodnie, czasem co miesiąc, półtora. To oznacza osiem do szesnastu rujek w roku, tak mniej więcej. Tak częste wahania hormonalne nie są naturalne dla organizm kotki, więc najczęściej kończą się ropomaciczem.

Kastracja kotki, która już choruje na ropomacicze to operacja ratująca życie, dużo bardziej skomplikowana, a przede wszystkim niebezpieczna, niż kastracja "zwykła". (Piszę kastracja, gdyż chodzi mi o operację usunięcia jajników i macicy).

Zastrzyki hormonalne - tzw. bomba hormonalna, najgorsze co można kotce zrobić. Kompletne rozwalenie równowagi hormonalnej, zazwyczaj kończy się ropomaciczem i to dosyć szybko. Podobno są jeszcze weci, którzy zalecają zastrzyki, robią to chyba tylko dla pieniędzy (inkasują regularnie za hormony, a najczęściej i tak kotka ląduje na stole operacyjnym).

Tabletki hormonalne - na pewno mniej niebezpieczne od zastrzyków, ale... to nie są leki dla kotów, a dla ludzi. Oczywiście dawkuje sie je inaczej, mimo to nie ma sensu porównywać ich do "ludzkiej" antykoncepcji, jaką zapewne wiele forumowiczek poznało na własnej skórze. Ja nie jestem ich zwolenniczką.

Nie ma sensu porównywać kastracji kotki do "zapobiegawczej" mastektomii u ludzi, argumenty powyżej (głównie pierwszy akapit).

Każdy zabieg, nawet najprostszy, obciążony jest jakimś ryzykiem. Marzanno, już słyszałam o gehennie przy sterylce Twojej kotki, choć nie znam szczegółów. Należałoby się jednak zastanowić co ją spowodowało - czy nie była to np. wina weta? A może coś innego? Znałam człowieka, który stracił pół żuchwy po źle wykonanej ekstrakcji zęba, wdało się zapalenie okostnej, zakażenie, w rezultacie facet jest inwalidą, nie może normalnie jeść ani mówić. Czy to znaczy, że nie należy wyrywać zepsutych zębów?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob gru 04, 2004 20:16

Marzanno, już doczytałam historię sterylki Twojej kotki. Wet konował i to patentowany. Potem opieka wet też chyba nienajlepsza. Dlatego to było takie okropne. To była wina tylko i wyłącznie beznadziejnego weta, który tak spaprał zabieg. A propos kaftaników - szyją i to bardzo skuteczne, dużo lepsze od robionych domową metodą (miałam porównanie).

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob gru 04, 2004 21:18

OK, przyjmuję argument o operacji ropomacicza jako ratującej życie. Upierając się przy usunięciu piersi jako porównania też jest to ratowanie życia, nie robi się tego wcześniej, zapobiegawczo - to tak na marginesie. Bo trafia mi do przekonania porównanie skopanej ekstrakcji zęba. Pewnie, że rwać! Pisząc swój post chciałam tylko podkreślić, że sterylka nie jest to taki sobie tam zabieg, raczej poważna operacja i żeby nie podchodzić do niej lekko jakby to było obcięcie pazurów. Nie jest to antidotum na wszystko -tutaj vide "moja" skopana sterylka. Co do zastrzyków hormonalnych całkowicie się zgadzam - chyba lepsza jest sterylizacja, ale wydaje mi się, że wszystko jest sprawą indywidualną. Koleżanki kotka ma obecnie 11 lat, ani śladu ropomacicza, nigdy nie sterylizowana, rujki przechodzi spokojnie, bez żadnych pigułek i zastrzyków - czyli że też tak można. Oczywiście nie zawsze.

Marzanna

 
Posty: 258
Od: Czw paź 07, 2004 14:34

Post » Sob gru 04, 2004 21:52

Marzanna pisze:Natomiast traktowanie tej dość drastycznej operacji (drastycznej w sensie ingerencji w organizm) jako środka zapobiegawczego przeciw chorobie nie wydaje mi się słusznym podejściem. Dla mnie to tak jakby właśnie wyciąć sobie pierś, bo przecież mogę dostać raka. Pewnie, że mogę tylko... no właśnie.


Marzanno, pisząc o mastektomii "zapobiegawczej" odniosłam się do tego co powyżej.

Kastracja kotki to jest m.in. zapobieganie ropomacicza, jak wyjaśniałam wcześniej, w naturze kotki nie mają tylu rujek, co niewychodzące i nierodzące, a więc układ hormonalny takich kotek pracuje inaczej i ropomacicze w pewnym wieku jest bardzo prawdpodobne. Oczywiście zależy to też od czynników osobniczych - vide kotka Twojej koleżanki.

Całkowicie zgadzam się z Twoim stwierdzeniem, że kastracja (zwłaszcza kotki) to nie jest ot zabieg, ale operacja. I jak ważne jest odpowiednie podejście do tego (oraz wybór dobrego weta).

Pojawiły sie też głosy, że "po co kastrować, skoro są takie przypadki jak syndrom trzeciego jajnika, więc ruje i tak będą". Ta dolegliwość jest niezwykle rzadka. Ja starałam się wyjaśnić dlaczego kotkę lepiej wykastrować, nawet jeśli nie jest wychodząca.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob gru 04, 2004 22:04

progect pisze:Moja Kocia jeszcze malutka, ale wet już powiedział,że lepsze zastrzyki niż sterylka. I że on sterylek nie poleca. Może to przez te komplikacje? No, biedna kicia :evil:


A ktory wet 8)

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Sob gru 04, 2004 22:14

Marzanno - porownanie mastektomii i kobiety i ropomacicza u kotki jest troche hmmm... nie wiem, niedokladne?


Kobieta jest w stanie psychicznie odniesc sie do utraty piersi. Kotka nie ma pojecia ze ma macice i do czego ona sluzy, dopoki nie zajdzie w ciaze. Chociaz wtedy pewnie tez nie :roll: Kobieta jest w stanie sama badac sobie piersi i wyczuc niewielki guzek, a tym samym zapobiec w duzej mierze mastektomii (w wiekszosci przypadkow guzek jest albo niegrozny, albo mozna go wyluskac bez koniecznosci odjecia calej piersi). Kotka nie jest w stanie sama sobie zbadac macicy i podjac leczenia we wczesnej fazie ropomacicza. Nie powie Ci tez, ze chyba ma jakis stan zapalny. To juz jest zalezne od Ciebie. Pol biedy, jesli ropomacicze jest objawowe. Gorzej, jesli bezobjawowe.

Ad samej operacji. Usuwanie macice objetej ropomaciczem jest zabiegiem wysokiego ryzyka - niestety, zagrozenie infekcja jest bardzo duze, kilkukrotnie wyzsze, niz usuwanie zdrowej macicy w celach zapobiegawczych.
Mastektomia tez nie jet latwym zabiegiem, ale nie jest prowadzona na zainfekowanej bakteryjnie piersi. Nie ma ropnego wysieku, nie ma silnego stanu zapalnego i nie ma grozby pekniecia organu.

Druga sprawa - niepotrzebnie uczlowieczasz. Niestety, bardzo wielu ludzi niepotrzebnie uczlowiecza, stad mamy "kotka raz musi" " chcialaby byc matka" itp. Efekty juz znamy. Nie bierz prosze tego do siebie. To taka dywagacja. Wiem, ze tak nie myslisz, ale niestety, gro ludzi ma takie zdanie.

To jest moje zdanie. Twoje moze byc rzecz jasna inne.

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Sob gru 04, 2004 22:19

Marzanna pisze:OK, przyjmuję argument o operacji ropomacicza jako ratującej życie. Upierając się przy usunięciu piersi jako porównania też jest to ratowanie życia, nie robi się tego wcześniej, zapobiegawczo - to tak na marginesie. Bo trafia mi do przekonania porównanie skopanej ekstrakcji zęba. Pewnie, że rwać! Pisząc swój post chciałam tylko podkreślić, że sterylka nie jest to taki sobie tam zabieg, raczej poważna operacja i żeby nie podchodzić do niej lekko jakby to było obcięcie pazurów. Nie jest to antidotum na wszystko -tutaj vide "moja" skopana sterylka. Co do zastrzyków hormonalnych całkowicie się zgadzam - chyba lepsza jest sterylizacja, ale wydaje mi się, że wszystko jest sprawą indywidualną. Koleżanki kotka ma obecnie 11 lat, ani śladu ropomacicza, nigdy nie sterylizowana, rujki przechodzi spokojnie, bez żadnych pigułek i zastrzyków - czyli że też tak można. Oczywiście nie zawsze.


Rozumiem teraz lepiej. Oczywiscie, ze jest to sprawa indywidualna. Tak samo jak z jedzeniem malego chemika :lol: Niemniej jest to czasem wybieranie mniejszego zla. NIC nie jet idealne.

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Nie gru 05, 2004 19:06

Nocka minela spokojnie. Dzionek rujka sie rozpoczal...

Z WetServisu taka odpowiedz dostalam przed chwilka:

- co podał lekarz?
- czy lekarz jest pewny, że usunął jajniki, i że ewentualnie usunął je w
całości? - tu potrzebna byłby chyba poważna, szczera rozmowa z lekarzem,
który wykonywał operację
- jezeli lekarz jest przekonany, ze zrobił wszytsko prawidłowo, to
najprawdopodobniej mamy do czynienia z tak zwanym "syndromem trzeciego/
pozostałego jajnika" - więcej na ten temat znajdzie Pani na naszej
stronie w dziale rozród
w takim wypadku pozostaje jedynie długotrwałe podawanie środków
antykoncepcyjnych;
można oczywiście próbować odnaleźć śródoperacyjnie fragment tkanek
czynnych hormonalnie, ale jest to bardzo trudne i najczęściej kończy się
niepowodzeniem

pozdrawiam
Urszula Bartoszuk-Bruzzone
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Nie gru 05, 2004 19:17

Rany, Dorota współczuje
A ten wet który wykonywal jej sterylke - kompetentny gość?
Obrazek

becik

 
Posty: 1089
Od: Czw cze 03, 2004 15:16
Lokalizacja: Andrychów

Post » Nie gru 05, 2004 19:33

I przed chwilka kolejna odp z WetSerwisu:

nie wiem czemu nie podziałał :-)

-nie wiemy co zostało podane
-nie wiemy w jakiej ilości
-nie wiemy czy nie zostało podane "poza kota" - to wbrew pozorom bardzo
proste...

przyczyn może być bardzo wiele. trudno odgadnąć.
a jak się czuje kotka?

pozdrawiam
Urszula Bartoszuk-Bruzzone
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Nie gru 05, 2004 19:38

becik pisze:Rany, Dorota współczuje
A ten wet który wykonywal jej sterylke - kompetentny gość?


Hm... Wety ją znające pozytywną opinię wystawili.

Resztę kotów też u niej leczę. Z dobrym skutkiem. Naprawde.

Na szczepienie całej bandy do domku przyjechala.
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 120 gości