Kid pisze:Kate, czy jest szansa na to, żebyś zajrzała do stolicy do rzetelnego weta?
Szczerze mówiąc to zaczęłam rozważać taką możliwość, ale nie jestem pewna, czy to dobry pomysł. W razie czego byłabym skłonna zdecydować się też na tomograf, ale nie wiem, czy jest sens? Czy to badanie jest bardziej wiarygodne niż np Rtg? Jednak do Warszawy mam tak daleko i nie jestem pewna, jak by się taka podróż odbiła na zwierzaku. Mogłoby się okazać, że trzeba by było zostać tam dłużej, a w domu mamy jeszcze psa i królika i nie jestem pewna, czy miałabym z kim je zostawić. Myślę, że gdyby to była kawestia 2, 3 dni to nie było by raczej problemu, jednak na dłuższą metę - gorsza sprawa.
Mogę ci polecić świetną lekarkę, która na pewno nie powie ci, że przesadzasz

A jest możliwość jakoś się z nią skontaktować (np przez telefon lub e-mail)?
Myślę, że innym rozwiązaniem było by dokładne opisanie choroby twojego kotka i przesłanie wraz z wynikami badań i RTG do Warszawy.
Na to rozwiązanie jestem całkiem zdecydowana i gdy tylko otrzymam resztę wyników zamierzam wraz z Rtg wysłać je do Warszawy. Wczoraj telefonicznie skontaktowałam się z Panią dr Lidią Lewandowską (nie wiem, czy wśród opiekunów mruczków jest ona znana?). Przyjmuje w lecznicy OAZA (
www.lecznica-oaza.prv.pl ). Właśnie ona poradziła mi przesłać wyniki do niej do Warszawy. Powiedziała też, że odnośnie Rtg skonsultuje się z najlepszym (jej zdaniem) Radiologiem w Polsce.
Naprawdę nie wiem, co jeszcze mogę zrobić. Ja już powoli odchodzę od zmysłów. Na dodatek tyle się jeszcze wczoraj naczytałam o FIVie i białaczce. Boję się również, żeby mój Gucio nie miał tylko problemów z płucami, bo wiem, że to jest paskudztwo, a nowotwór płuc jest niestety najgroźniejszym ze wszystkich nowotworów i bardzo ciężko poddaje się leczeniu

Tak jest u ludzi - wczoraj na ten temat mówili w jakimś programie telewizyjnym. Tak się boję o mojego ukochanego kotka
Mój wet planuje za miesiąc powtórzyć Rtg i zobaczyć, czy te zmiany się powiększają, czy też nie, ale ja osobiście mam pewne wątpliwości, co do tak częstych prześwietleń, bo są one przecież bardzo szkodliwe, a nawet rakotwórcze
Dlatego zastanawiam się, czy jest może jakieś mniej inwazyjne badanie, które mogłoby stwierdzić co się tam tak naprawdę dzieje? Bo z doświadczenia wiem, że na Rtg są często przekłamania, nie jest wiarygodny i nie można na podstawie tego badania postawić pewnej diagnozy. A takie snucie domysłów jest bardzo, bardzo dobijające... ( podobnie było z moim ś.p. królisiem

)
Dzięki Kid za odpowiedź.
Proszę, trzymajcie kciuki za mojego Gucia, bo w poniedziałek wybieram się na resztę badań ( mam nadzieję, że wet będzie

) - tak się strasznie boję tych wyników
Pozdrawiam,
Kate