Szylkretowa koteczka z warszawkiej Woli już ma dom

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sie 06, 2004 11:20

Okazało się, że ten pan wczoraj dzwonił na komórkę, ja gapa nie zauważyłam :oops: Już do nich dzwoniłam i wstępnie się umówiłam na telefon, jeśli się przyjaciółka córki nie zdecyduje.

Magdalena

 
Posty: 1513
Od: Sob maja 18, 2002 12:05
Lokalizacja: Warszawa Bemowo

Post » Pt sie 06, 2004 11:29

Magdalena pisze:Przykro mi, że ktoś widząc zdjęcia może mysleć, że to mały brzydal.


8O Kto tak pomyślał??? Śliczna jest!!!! No :!:
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Pt sie 06, 2004 13:48

AnnaP.P. pisze:
Magdalena pisze:Przykro mi, że ktoś widząc zdjęcia może mysleć, że to mały brzydal.


8O Kto tak pomyślał??? Śliczna jest!!!! No :!:


No właśnie- ci państwo (ten Pan z rodziną) szukają konkretnie szylkretowej. Rozmawiałam z jego mamą (chyba)- zapytała mnie- czy to jasna czy ciemna szylkretowa, ja się zawahałam a ona powiedziała- ciemna to jak hiena :lol: A ja właśnie nie wiedziałam jak opisać malutką nie porównując jej do miniaturowej hieny :lol: A oni własnie szukają takiej! Ciemnej .
Oni szukają takiej, bo mieli ciemną szylkretową wziętą ze schroniska- niestety okazała się ciężko chora i nie udało im się jej uratowac...
I tu problem, bo oni bardzo przeżyli chorobę i śmieć tamtej i teraz chcieliby naprawdę zdrowego kota. Ja byłam w poniedziałek z nią u weta i - miała objawy zapalenia spojówek typowe dla chlamydiozy (obrzęk, zaczerwienienie, mruzyła oczka).Wet powiedział, że miejscowe leczenie jest mało skuteczne i podajemy raz dziennie tab. Ronaxanu. Nawiasem mówiąc pacjent wzorowy- żadnego zawijania na mumię, łyka tabletkę ze śpiewem na ustach. Objawy ustąpiły, ale podawanie leku trzeba kontynuować, żeby chlamydie poszły precz na zawsze. Zadzwonię do nich jeszcze raz po południu i naświetlę sprawę zdrowia i wypytam o ich plany sterylkowe-bo mieszkają w domu. Chciałam zadzwonić do nich jeśli przyjaciółka córki się nie zdecyduje wziąć małej. No, ale jeśli będę wiedziała, że ci państwo nie wezmą kota który nie jest w 100% wolny od wirusów bakterii i pierwotniaków- będę bardziej zachęcać przyjaciólkę córki.

Magdalena

 
Posty: 1513
Od: Sob maja 18, 2002 12:05
Lokalizacja: Warszawa Bemowo

Post » Pt sie 06, 2004 13:51

Hiena :ryk:

postaraj się rozmawiać zpanem Darkiem- on był bardzo miły :)

A u mnie chlamydioza po zakraplaniu Atecortinem wzorowo zeszła :)
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Pt sie 06, 2004 13:59

Magdalena pisze:
AnnaP.P. pisze:
Magdalena pisze:Przykro mi, że ktoś widząc zdjęcia może mysleć, że to mały brzydal.


8O Kto tak pomyślał??? Śliczna jest!!!! No :!:

No, ale jeśli będę wiedziała, że ci państwo nie wezmą kota który nie jest w 100% wolny od wirusów bakterii i pierwotniaków- będę bardziej zachęcać przyjaciólkę córki.
Chyba nie ma takiego kota :roll:

betix

 
Posty: 2007
Od: Pon sie 11, 2003 22:37
Lokalizacja: Radzionków k.Bytomia

Post » Sob sie 07, 2004 4:46

Magdaleno, skontaktuj sie dzisiaj pilnie z Mysza (na komorke) please

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Sob sie 07, 2004 10:12

Beata pisze:Magdaleno, skontaktuj sie dzisiaj pilnie z Mysza (na komorke) please


dopiero teraz weszłam na forum, nie mam komórki Myszy, wysłałam jej PW
A 5 minut temu ci państwo wzięli kotkę. Wydawało mi się, że są w porządku. Mam ich adres, zapraszali do siebie. Czy ktoś mi może powiedzieć o co chodzi?

Magdalena

 
Posty: 1513
Od: Sob maja 18, 2002 12:05
Lokalizacja: Warszawa Bemowo

Post » Sob sie 07, 2004 13:36

Juz o nic Magdaleno 8)
Po prostu jakbys oddala swoja mala znajomej, to ja mialam kandydatke dla tych panstwa.
Ale i tak bardzo sie ciesze, ze mala hienka ma dom :) :)
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Sob sie 07, 2004 15:20

Mysza pisze:Juz o nic Magdaleno 8)
Po prostu jakbys oddala swoja mala znajomej, to ja mialam kandydatke dla tych panstwa.
Ale i tak bardzo sie ciesze, ze mala hienka ma dom :) :)

PW do Ciebie wycofałam, bo już mi Beata telefonicznie wyjaśniła o co chodzi.

Przyjaciółka córki dopiero w przyszłym tygodniu mogłaby wziąć małą. U niej jest ten problem, że bardzo aktywna zawodowo, dużo poza domem. Szylkretowa Kruszynka (to jej "tajne" imię w moim sercu) jest bardzo towarzyska i samotność byłaby dla niej uciążliwa. A ponieważ dla znajomej umaszczenie nie gra roli, pomyślałam, że w powodzi kotów zawsze jej coś znajdziemy, zresztą poddałam jej pomysł 2 kotów w jej sytuacji i musi to chwilę "przetrawić".

Więc szybko zadzwoniłam do tych państwa i umówilismy się na dziś rano. Gdy czekałyśmy dziś rano na nowych opiekunów pomyślałam sobie, że to byłoby okropne gdyby Kruszynka nie spodobała się i musiałabym ją znowu zamknąć w klatce w suszarni...Byłam w takim stresie, że dopiero w tej chwili jako tako się pozbierałam.

Wszystko dobrze. Ludzie bardzo sympatyczni, kulturalni, opiekuńczy. Mieli kilkanaście lat kotkę, która zmarła na raka, potem wzięli 8 tyg. koteczkę z Palucha, chorą na katar(wiedzieli, że chora), mimo wysiłków nie udało jej się uratować. Mieszkają pod Warszawą, dom z ogrodem, w związku z tym fundacja (Canis?) odmówiła im adopcji kota, uzasadnili, że do domów z ogrodem nie dają, bo jest duzo wypadków.
Od razu ode mnie pojechali do weterynarza-zdaje się na Gagarina, już w drodze dwa razu ta pani do mnie dzwoniła, żeby jeszcze jakieś szczegóły się upewnić i od weta trzeci raz, żeby dokładnie powtórzyć wetowi ile dni trwa już kuracja. Więc widać, że solidnie podchodzą do sprawy.
Dlaczego ludzie nie mieszkający w blokach w mieście nie mogliby mieć kota w domu? Nie chcę zapeszać, ale ja jestem bardzo zadowolona z tej adopcji.
Teraz tylko namówić przyjaciółkę córki na dwa koty :wink: Odświeżyłam przy okazji też trochę starych znajomości (jeszcze z podstawówki) z osobami, które obiecują, że będą się za domami dla kociat pilnie rozglądać.

Dziękuję wszystkim, którzy pomogli znaleźć dobry dom dla piwnicznego dziecka. Mysza, Beata, Szelmaa, Wojtek i inni, którzy w ten lub inny sposób nam pomogli.

Magdalena

 
Posty: 1513
Od: Sob maja 18, 2002 12:05
Lokalizacja: Warszawa Bemowo

Post » Sob sie 07, 2004 15:33

Ja mysle, ze Canis by koty wyadoptowywal takze do domkow, gdyby ktos na przyklad powiedzial, ze ma woliere albo pokazal zabezpieczony ogrod.
Ale kotom wychodzacym zdarza sie tak wiele wypadkow, ze trudno sie im dziwic... w koncu nawet na forum ostatnio kilka zaginelo :-(

Duzo szczescia malutkiej na nowej drodze zycia :-)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88326
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Wto sie 10, 2004 8:41

a mnie ten pan napisał SMSa dziękując za kontakt do Magdaleny, bo mają teraz cudowną kicię :)
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Wto sie 10, 2004 10:04

:D zadzwoniłam wczoraj do nich - wet podobno był zadowolony ze stanu zdrowia małej- jak na piwniczne kocię- świetnie!
Bawi się, grzeczna, mruczy głośno, kuweta doskonale, uwielbia mizianie. Trochę ich martwi, że "odskakuje" gdy niespodziewanie wyciągają w jej kierunku rękę, ale myślę, że w spokojnym domu (opiekunowie wydawali mi się bardzo zrównoważeni i spokojni) gdy poczuje się już "u siebie"- zniknie ten odruch. W końcu w ciągu dwu tygodni zmieniła miejsce pobytu kilkakrotnie: piwnica karmiciela- u mojej koleżanki(tam 4 koty+dzieci)-u mnie (5 kotów)- suszarnia(klatka)- nowi opiekunowie. I tak dość dzielnie się trzymała, cały czas była pogodna.

Magdalena

 
Posty: 1513
Od: Sob maja 18, 2002 12:05
Lokalizacja: Warszawa Bemowo

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ASK@, Google [Bot], puszatek i 152 gości