Umierają koty w gdańsku na ul. szerokiej - błagam o pomóc

I stówka ode mnie poszła

Iza5, serdeczne dzięki w imieniu chorych kotów. Ja jeszcze załatwiłam 30 kg karmy Eukanuba z krakowskiej fundacji Stawiamy na łapy, w której jestem wolontariuszką. Karma jeszcze w tym tygodniu pojedzie kurierem do Gdańska. Nie ma niestety żadnych wolnych leków, a miałam nadzieję, że będą krople tobrexan lub antybiotyk synulox. Tutaj jednak koty także bardzo chorowały (zgłoszenia z działek, stado zasmarkanych maluchów bez oczu) i leki poszły.

Witam

Od stycznia 2013 roku zajmuję się dwoma stadami kotów wolno bytujących w Gdańsku przy ul. Koziej i Szerokiej. Nie jestem z fundacji. Wszystkie kotki są wysterylizowane, część kocurów jest wykastrowana. Karmię koty codziennie. Niestety, brakuje pieniędzy na ich leczenie - w tej chwili mam 1000 zł długu w lecznicy w Gdyni za leczenie tam dwóch kocurków z ul. Koziej. Wcześniej w tej samej lecznicy w Gdyni były leczone dwa inne kocurki z ul. Szerokiej za taką samą kwotę. Leczenie finansowałam sama, pomogła fundacja KOTangens, bez której pomocy we trzy - stadem zajmuje się jeszcze jedna dziewczyna i pani, która też je karmi - i do tego żadna bez samochodu nie dałybyśmy rady. Z karmą dajemy radę, ale gorzej jest z leczeniem. Przyda się każda złotówka, bo kotów w potrzebie tam nie brakuje i ciągle przybywa. Prosimy o pomoc w imieniu swoim i kotów - takich wspaniałych, a jednocześnie pokrzywdzonych przez los i ludzi zwierząt jak tam jeszcze nie spotkałam. Za pomoc i zainteresowanie BARDZO DZIĘKUJĘ!!!

Dostałyśmy dziś paczkę z karmą dla kociaków przy Szerokiej

Starczy na kilkanaście dni. Bardzo dziękujemy!!!!!!!!!!!!!!!!! Gdyby ktoś zechciał wspomóc nam w finansowaniu leczenia kotów, będziemy bardzo wdzięczne. W tej chwili trzy koty mają bardzo duży katar, a stać nas tylko na leczenie doraźne

ada_z pisze:Pomysł świetny
A ja mam nowe wieści z Fundacji KOTangens:
"Udało się nam namierzyć i skontaktować z osobą, która dokarmia i opiekuje się kotami z tej okolicy. Dziewczyny są dwie - dbają o koty, leczą, doraźnie niestety, bo same nie są w stanie opłacić całościowego leczenia i hotelowania. Są bardzo szczęśliwe, że ktoś chce mi pomóc. Obecnie jest tam kilka kotów cierpiących na przewlekły koci katar - wymagają leczenia stacjonarnego w lecznicy. Za kilka dni zwolni nam się miejsce i wtedy można cześć z nich tam umieścić."

Czy coś się z kotami dzieje? Wszystkie 3 zasmarkane wciąż są na miejscu.
Pytam, ponieważ pani, która dokarmia koty po sąsiedzku, od czwartku podaje im antybiotyk w jedzeniu. Jeżeli koty będą gdzieś zabrane na leczenie, to chyba jest to ważna informacja.
Może udałoby się tej pani podrzucić trochę saszetek, żeby miała w czym podawać? Skoro trochę pieniędzy na koty wpłynęło...